Obejrzałam dziś
"Na skraju jutra".
Obejrzałam cały film, od początku do końca, dobrowolnie, mimo że przez dużą część filmu kręciłam sama nad sobą głową i mówiłam "Na co ja paczę!?".
S-F, przyszłość i wojna, to elementy, które omijam w filmach i innych dziełach sztuki największym łukiem, jakim tylko mogę. A tu były wszystkie naraz.
Środek filmu mi się podobał, nawet umiałam docenić zabawne fragmenty.
Jak film się skończył, to byłam nim tak ogłuszona, że na odtrutkę puściłam sobie kawałak "La La Land". Zadziałało.
Lucy napisał(a):Wiesz ,ja mam dość osobliwe poczucie humoru
Bardzo lobię filmy z cyklu American Pie
i ''W krzywym zwierciadle". Jeżeli koleś ma podobne poczucie humoru ,to się dogadamy
Chyba ma.
''W krzywym zwierciadle" kocha na pewno, a co do "American Pie" nie wiem, ale możliwe, że też. Na pewno oglądał, bo mi niedawno tłumaczył, co to znaczy "Stiflers Mom".