Oj
Nie podejrzewam, że męczysz swe koty, Joakar (ach, zaufanie w sieci... trudny temat), ale swoją drogą rozumiem tryb działania grupy
Nie znam oczywiście szczegółów (chociaż przyznaję, że jestem ciekawa dyskusji i argumentów), a na co dzień też należę do grona "nie baw się zwierzęciem" i swej matki w jej pomysłach nigdy nie wspieram (ale znowu: mam do niej obecnie zaufanie własnie, że jednak nic kotu wbrew jego woli nie zrobi w takiej sferze - to do siebie mam mniej zaufania np. w sprawie podawania lekarstw - to ona cierpliwie będzie godzinami przekonywać tam, gdzie ja bym złapał i wepchnęła metaforycznie do gardła "dla dobra").
Problem polega na tym, że faktycznie jest mnóstwo właścicieli zwierząt, którzy jednak poważnie nadużywają władzy nad pupilami (czyli zaczyna się od kokardy, a kończy na farbowaniu i - rany... - tatuowaniu) a czasem również w majestacie norm i praw robią niefajne rzeczy (ucinanie ogonów, uszu, usuwanie fragmentów kocich palców etc.).
więc instynktownie wiele osób tępi jakiekolwiek pierwsze przejawy zachowań, jakie mogą do tego prowadzić... ostrzej lub lżej.
To jak z polityką klapsa w u nas: coraz częściej reaguje się ostro na choćby wypowiedzenie opinii, że w sumie mały klaps "nikomu nie zaszkodzi, a wręcz pomaga" - za blisko dla zbyt wielu osób "mały klaps" jest jednak poważnej przemocy fizycznej i społeczność się boi, że nieopatrznie da przyzwolenie osobie, która naprawdę jest w stanie takie czyny popełniać, wsparta jeszcze przeświadczeniem, że "nie tylko ja tak myślę".
Ja bym proponowała na spokojnie, wdech wydech
Tym bardziej, że chyba jednak warto dyskutować na takie tematy, a autować tylko osoby agresywne i łamiące netykietę.
No i są zwierzęta, które autentycznie lubią takie dziwne zabawy (z ich punktu widzenia)
chociaż wiadomo: jednak równowaga sił i zalezności nie istnieje...