ja też lubię tych lekko innych Ancymonku, teraz czytam o fajnym psycholu. Mniód
tak samo - Harry fajny Leo mogę oddać, paczenie mi wystarczy a Christopher poharatany Mam propozycję - dołączymy do Kariny może i też zazdroszczę. Nieziemsko
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
A wiesz, że ja jeszcze nic tej autorki w ogóle nie teges? Ale Ty Sol chyba ją lubisz bardzo. Dobrze kojarzę?
Ale opis mi się spodobał, chyba muszę się z tą panią kiedyś zaznajomić
Tak, tak a jak oni się
Spoiler:
potem w tym lesie spotkali, jaki był niefajny dla niej a ona zachowała zimną krew, chociaż jej przykrość zrobił. I jak on się potem domyślił, że to ona pisała te listy i jak ona się go wystraszyła wtedy, a on się wkurzył. Ja to muszę naprawdę powtórzyć chociaż nadal uważam, że za szybko oni się potem spiknęli
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"
nic a nic? Nic nic? przecie faceci tam to taaaakie śfiniaki chwilami a autorkę kocham, wielbię, ubóstwiam Zazdroszczę Ci okropniście że tyle szczęścia przed Tobą
oj taaak ona wiedziała że on jest dla niej a on ją miał za wariatkę. I potem to docieranie, odkrywanie i zakochiwanie
Spoiler:
i ten list który miał nie być a był
Karino to my czekamy na sygnał a wpierw na wrażenia z jedynki
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
To mówisz, że tyle śfiniaków i dobra przede mną? super
Spoiler:
z mężem jakieś krótkie listy wymienialiśmy. Oczywiście o mailach, wiadomościach wirtualnych nie wspomnę, bo tego jest multum. Ale taki odręczny list, achh
Kasiu jakimś big psycholem Harry nie był, ale takie ciutek tyci miał zapędy jak dla mnie
Skończyłam:
Oj jakie to cudne było może trochę zbyt naiwne, za bardzo bajowate, ale ja dla mnie - bomba.
Było tam wszystko to, co lubię. Przede wszystkim Rafe - lekko śfiniowaty, arogancki, inteligenty, trochę bezczelny bohater. Oczywiście przecudnej urody, bogaty jak Krezus, z pozoru bez serca, za to z okropnym ojcem - palantem grożącym mu wydziedziczeniem, jeśli nie poślubi kobiety, którą sam mu wybrał.
A oto i ona - Hannah, uboga krewna niedoszłej narzeczonej Rafe'a. Lubię takie kobietki, delikatne, wrażliwe, ciepłe, ale nie dające sobie w kaszę dmuchać.
Teraz to co lubię najbardziej, czyli motyw "kto sie czubi, ten sie lubi". Bo to była antypatia od pierwszego wejrzenia. Oczywiście podsycona wzajemną fascynacją i pożądaniem. Naprzemian przyciągają się i odpychają, mocno drąc ze sobą koty. Po czasie Hannah odkrywa, że Rafe nie jest wcale takim bezdusznym łajdakiem, a bohater orientuje się, że zadowolenie swojego ojca wcale nie przyniesie mu szczęścia.
Nie ma tutaj zbyt długiego zwodzenia drugiej osoby, miotania się i niezdecydowania. Jeśli doda się jeszcze do tego przewijające się cały czas wszystkie Paprotki, ich mężów, dzieci i ich relacje to już mi więcej do szczęścia nie było potrzeba, bo bardzo lubię motyw "co słychać u bohaterów poprzednich części"
Może było to zbyt cukierkowe, baśniowe, ale właśnie czegoś takiego było mi trzeba. Ta otoczka Bożego Narodzenia dodawała także uroku.
Jedyna wada, dla której daję tej książce 9/10 to fakt, że była stanowczo za krótka!
A ja chciałam jeszcze, jeszcze i jeszcze..ale może to też było sensowne. Krótko i na temat
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"
o mailach i smsach nie mówię, takie listy na papierze były
oooo ależ zachęcasz mimo że nie trzeba bo i tak planuję i pragnę czytać. Ale widzę nagromadzenie motywów które lubię - bogacz, okropny tatuś, kto się czubi... Ach rozkosz i jeszcze Boże Narodzenie
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.