Gatunki – rodzaje – typy - crossovery Fantastyka / Paranormal — Historyczny — Współczesny — Kryminał / sensacja / thriller / mafia — Religijny — LGBTQ+ YA / NA — Dla dzieci i młodzieży — Harlekiny — Chick-lt — Komiks — Fanfiki Poza romansem... — Polska strefa
Zostań do rana - Agnieszka Krakowiak-Kondracka Po raz kolejny przekonałam się, że warto nieraz sięgnąć po książkę pisarki, której dotychczas nie znałam. Zachęcił mnie opis na okładce i tym razem się nie zawiodłam. Bardzo lubię takie sielskie klimaty, gdy bohaterka z miasta przenosi się na wieś i tu stara się rozpocząć nowe życie. Tu Baśka porzuciła życie miejskie, żeby jej mąż miał spokój i ciszę do pracy. Niestety gdy ona pracowała nad projektami, mąż pod pretekstem spotkań z inwestorami spotykał się i inną kobietą. I tak doszło do rozwodu, a mąż wspaniałomyślnie zostawił jej dom w lesie i puste konto. Baśka jednak się nie załamała, zaczęła przygarniać bezpańskie i potrzebujące pomocy psy, żeby zapewnić im "nowy dom" . Sama tez potrzebowała pomocy po nieszczęśliwym wypadku i wtedy pojawiło się w jej życiu dwóch mężczyzn....weterynarz Krzysztof i tajemniczy Kostek który pomagał jej nie tylko przy psach. Sam po przejściach, po pobycie w więzieniu, nieufny w stosunku do ludzi potrafił swoim postępowaniem zaskarbić sobie miłość wszystkich psów a wiadomo, że zwierzęta potrafią wyczuć dobrego człowieka. Zaufała mu również Baśka. Bardzo mnie ta książka poruszyła. Niby normalna powieść obyczajowa, a jednak posiadająca głębię, która każe nam się zastanowić nad sensem życia, nad motywami postępowania, nad miłością. Bo jest tu też wątek miłosny. Baśka doskonale zdaje sobie sprawę, że Krzysztof chciałby z nią spotykać się nie tylko na gruncie zawodowym, ale ona do niego nic nie czuje, natomiast Kostek....tylko nagle pojawia się jego dawna dziewczyna a obecnie żona jego ojca. Bardzo dobrze napisana, ciekawa , mądra, wzruszająca, taka słodko-gorzka historia dwóch zranionych przez życie osób, które muszą nauczyć się żyć od nowa i zaufać drugiemu człowiekowi. Porusza ale też i bawi , wciąga za sprawą bardzo ciekawych bohaterów nie tylko tych pierwszoplanowych . Gorąco polecam a sama już szukam innych książek autorki.
Wiązałam z książką duże nadzieje i wyszło jak zawsze Stron powinno być więcej, ponieważ ważne tematy były potraktowana bardzo pobieżnie. Mamy dwie przyjaciółki,które poznały się na studiach. Anna jest żoną marynarza i wychowuje malutkie dziecko. Jej mąż większość czasu spędza na morzu ,co nie jest komfortową sytuacja ,kiedy samemu trzeba zajmować się dzieckiem.Pewnego dnia statek jej męża zostaje napadnięty przez piratów somalijskich.Na początku nie wiadomo,czy mężczyzna przeżył ,ale kiedy w końcu przychodzą dobre informacje i mąż wraca do domu ,nie jest on taki jak kiedyś. Facet ewidentnie powinien skorzystać z psychologa,ale udaje przed żoną że chodzi ,a robi całkiem co innego.Później zaczyna się pijaństwo i pierwszy raz podnosi na nią rękę.
Ludmiła właściwie nie wie, co chce od życia.Wybrała studia ,ale po roku zmieniła kierunek.Ten też jej nie odpowiadał,ale go skończyła.Później zabrała się za fotografię. Poznała Piotra ,który odziedziczył restauracje po rodzicach.Para się pobiera i wspólnie zaczynają ją prowadzić. Mijają lata i kobiecie czegoś brakuje.Snuje się po domu, jest nieobecna ,a jej mąż nie wie jak jej pomóc.W końcu z pomocą przyjaciela znajdują jej pracę ,a mianowicie ma lecieć ze znanym podróżnikiem do Włoch i robić zdjęcia do jego książki. Kobieta jest w siódmym niebie,nie tęskni wcale za mężem i wdaje się w romans. Po powrocie znów pokazuje te swoje humorki. Jej mąż zaczyna mieć dość i się pyta czego jej brakuje do szczęścia i co on mógłby zrobić więcej
Koniec historii jest dość dziwny.
Spoiler:
Dowiadujemy się,że Ludmiła jest w trakcie rozwodu. Mąż nie wybaczył jej zdrady ,a ona teraz spostrzegła ile dla niej znaczy. W ogóle tego nie widziałam jakoś nie płakała po nim. Natomiast po czasowym wyprowadzeniu się Anny od męża ,postanawia do niego wrócić ,jak tylko dojdzie sam z sobą do ładu.
Najbardziej brakowało mi zgłębienie problemu Kamila,czyli PTSD. Anna tylko się pytała ,czy dobrze się czuje i koniec.Miała dziecko,ale powinna była bardziej zainteresować się problemem męża. Na koniec nie było wiadomo jak facet sobie radzi.Szkoda,że autorki tak przeleciały ten temat. Ludmiły kompletnie nie rozumiałam. jej zachowania,wyborów. Kobieta miała wszystko,ale szybko się nudziła, brakował jej jakiejś nowości.
Kolejna książka ,która jest dobrym czytadełkiem,ale nie wnosi nic nowego do tego typu historii i jeżeli jej nie przeczytamy,to nic nie stracimy.
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.
Dziewczyny znacie Katarzynę Redemską i jej "Zacisze"? Może mi się spodobać? Napisała do mnie, czy chciałaby zaprezentować jej książkę na blogu. Nie wiem czy się za to zabierać...
A mi się wydaje, że warto im dać szansę. Szczególnie tym mniej znanym, dopiero wybijającym się. Popatrz na naszą Romę - pomimo tego, że fajnie pisze, to wciąż trudno jej osiągnąć pełnię sukcesu i bez odpowiedniej promocji nie przebije się do świadomości szerszego grona czytelników, a przynajmniej będzie to długo trwało. I blogi książkowe powinny wspierać nowych autorów, bo wydawnictwa nie za bardzo się pod tym względem starają. Jakby im nie zależało. A nowe "twarze" na rynku, to szansa na powiew świeżości i oryginalności, bo ileż można czytać o małym białych domkach w leśnej głuszy i trzydziestoletnich singielkach na gwałt szukających chłopa.
Rodzinny sekret, wyznany przez nestora rodu Krzenieckich wywołuje zamieszanie w rodzinie. Starszy Pan u schyłku życia postanawia rozliczyć się z trudną przeszłością – zaślepiony gniewem dawno temu zerwał wszelkie kontakty z jedyną siostrą. W ostatniej woli wyznaje ukochanemu wnukowi Adamowi swoją tajemnicę, prosząc, by w jego imieniu ponownie scalił rodzinę. Nakazuje mu odnalezienie Zuzanny, wnuczki i jedynej żyjącej krewnej jego siostry. Niespodziewanie otrzymany spadek oraz emocje związane z poznaniem nieznanej do tej pory rodziny, nie uśpią czujności i intuicji młodej kobiety. Wiedziona przeczuciem postanowi odkryć trudną prawdę. Cała sytuacja stanie się poważnym sprawdzianem dla rodzącego się wbrew zdrowemu rozsądkowi uczuciu...
Nie jest zła, dobrze się czyta, jest tajemnica, romans, który mnie trochę "uwierał", bo między kuzynostwem. Zacisza jeszcze nie czytałam, ale myślę, że warto tak jak dziewczyny mówią dać autorce szansę
zwłaszcza że sama napisała do Ciebie to raczej świadczy o tym że wydawnictwo kwestie promocji potraktowało niezbyt poważnie a jak jeszcze Giovanna pisze że nie jest źle... Nic nie tracisz
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
Ej no, nie wiem czy mogę być wyrocznią, często się "mijam" z opiniami innych dziewczyn . A Zacisza jeszcze nie czytałam Sol ma rację, co Ci zależy, jak się nie spodoba to napiszesz, co myślisz i już . Tylko 392 strony
Odpisałam i teraz będę czekać. Już kilka polskich autorek (na przykład Marta Krajewska, o której piszę na każdym kroku )mnie zaskoczyło pozytywnie więc może tym razem tez będzie nieźle.
Książka ogólnie mi się podobała, choć uważam ją za najsłabszą książkę tej autorki. ("Szajba na peronie 5", jako książka fantastyczna, pozostała poza konkurencją, a gdybym ją wliczyła, to "Metoda na wnuczkę" byłaby w rankingu przedostatnia.)
Co mi się podobało? - Bardzo dużo i nie chce mi się omawiać szczegółowo, bo w tym wątku już to było wyliczane: bohaterowie, romansik, wątek kryminalny, humor itd., itp. Też książka jako całość jest więcej niż w porządku, bo jest spójna, logiczna i dopracowana.
Co mi się nie podobało? - Tylko dwie rzeczy, ale za to bardzo: 1. Dialogi w pierwszej połowie książki, w których pada bardzo dużo "teorii" psychologicznych lub pseudopsychologicznych. Jest w nich bardzo dużo uogólnień i przegięć. Taka psychologia podwórkowa. Jedna bohaterka pouczała drugą, jak żyć. A za ich pomocą, pani autorka poucza czytelnika. - Nie podobało mi się to już w "Szajbie" i uważam za stratę (mojego) czasu. 2. Całkowicie nieprawdopodobna liczba zbiegów okoliczności na poziomie kto jest kim dla kogo wśród bohaterów. Prawie wszyscy byli spokrewnieni lub zaznajomieni ze sobą. A jak ktoś nie był, to też na pewno był, tylko pani Obuch zapomniała napisać. Nagle kolega z przedszkola mógł się okazać "stryjecznym wujem szwagra czyjegoś drugiego męża". Może to miało być śmieszne, ale dla mnie nie było. A przede wszystkim nie było potrzebne. Niektóre z tych zależności między bohaterami nie były niezbędne z punktu widzenia treści książki i mogło się bez nich obejść.
Chodzi mi w dużej mierze o zaszufladkowanie. Czytałam jej dwie książki i bardzo mi się podobały.Czekałam z niecierpliwością na kolejny tytuł i jak się ukazał ,to się rozczarowałam. Myślałam,że będzie w podobnym klimacie jak tamte. Czy miałam prawo tak myśleć? A dlaczego nie? Opis ''Powiem ci, kim jesteś'' kompletnie mnie nie przekonał.Jeszcze zerkłam na recenzje i wiedziałam,że to nie dla mnie. Nie rozumiem narzekania,że ludzie źle odebrali jej książę. Może po prostu spodziewali się czegoś innego? Czy trzeba wiecznie wchodzić komuś w tyłek i się podlizywać? Chodzi mi o recenzje
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.
Niestety Powiem Ci kim jesteś jest książką nieudaną wg mnie, nijak się ma do poprzednich książek, tak jakby autorka Babie lato i Medalion szczęścia miała kiedyś już napisane, a dopiero teraz wydane, a Powiem Ci pisała teraz na szybko i wyszło to co wyszło czyli nic specjalnego.
Ostatnio edytowano 25 listopada 2017, o 19:41 przez giovanna, łącznie edytowano 1 raz
to wygląda tak jakby pani Pytlak nie umiała sobie poradzić z krytyką. Wiadomo że zawsze trafią się hejterzy. Zawsze ktoś oceni książkę po okładce czy blurbie (ta sama sytuacja z książką Włam się do mózgu Kotarskiego, przy czym Radzio pokazał ogromną klasę) ale krytykowanie krytycznej recenzji książki którą się przeczytało? Hmm... Niefajnie
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
próbując czegoś innego zawsze może wyjść gorzej. Czasem jest efekt szału i że autor/ka zrobiła coś super, ale często niestety nie. Szkoda że autorka nie przygotowała się że ta odmienność może nie wyjść na dobre
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
Ja mam nadzieję,że autorka wróci na poprzednie tory i wyda coś kobiecego.
I co do kwestii mylenia imienia autorki. Wydaje mi się to strasznie słabe i nieprofesjonalne.Tak jakby recenzentka miała w czterech literach o kim pisze.Dostaje za darmo książkę i powinno to do czegoś zobowiązywać.
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.
coś czuję że teraz może unieść się honorem i nie napisać nic, albo iść właśnie w kierunku literatury 'niekobiecej' A mylenie imienia... Akurat to jest nieuwaga ale czasem się zdarza. Kurczę wszyscy jesteśmy ludźmi. Chyba że nagminnie jest to mylone, to wtedy niechlujstwo i niedbalstwo. Ale może się zdarzyć
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.