Max Monroe – Tapping the Billionaire (Złapać milionera)Recenzuję wersję w języku angielskim, choć książka wyszła i u nas, dość nie dawno. Link:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4136013/zlapac-milioneraPolska i zagraniczna okładka (choć się różnią) sugeruje, że będziemy mieć do czynienia z mocno erotyczną, zapewne na granicy wulgarności pozycją jakich wiele ostatnio na amerykańskim i polskim rynku. Okazało się, że tak nie jest, choć książka czerpie garściami ze znanych i nadużywanych motywów. Od nieprzyzwoicie bogatego, przystojnego, świetnego w łóżku milionera z kumplami o tych samych cechach, których obowiązkowo poznamy w kolejnych tomach poczynając. A kończąc na wyuzdanej, pięknej przyjaciółce – powierniczce, która nieustannie namawia bohaterkę by porzuciła swój dziewiczy stan, wkurzającym, wyuzdanym, bez filtra w gębie kumplu geju oraz nieporozumieniu wynikającym z nieumiejętnego korzystania z mediów społecznościowych, które to nieporozumienie sugeruje mocne inspirowanie się
Stuck-Up Suit autorstwa Vi Keeland i Penelope Ward; zwłaszcza, że Max Monroe to też pseudonim dwóch autorek.
Czyli więcej minusów niż plusów, a jednak lektura była całkiem przyjemna, ba wręcz na poziomie wspomnianych wcześniej Keeland i Ward.
Historia jest prosta niczym budowa cepa. Główna bohaterka – Georgia, jest całkiem fajna, ani przesadnie miła, ani przesadnie ładna, nawet jej pech w dotychczasowym randkowaniu i liczne wpadki nie są szczególnie irytujące (choć opisane tak jak w pierdylionie tego typu historii); właściwie to jest dość nijaka i jedyną cechą ją wyróżniającą jest jej ekscentryczna rodzina. Georgia od 2 lat pracuje dla naszego głównego bohatera – Kline'a, który jak już wspomniałam, jest bajecznie bogaty, przystojny i świetny w łóżku. Ale co najważniejsze – nie jest dupkiem. To jeden z nielicznych przykładów bohatera zabawnego, miłego, wręcz skromnego, który słucha bohaterki, nie ocenia i co najważniejsze, jak narozrabia to umie się kajać. I ma chłop ma gest. Grey to przy nim skompiradło. Ba, nawet Roarke
.
W każdym razie, Kline po dwóch latach ignorowania naszej Georgie, i nie ignorował jej bo uganiał się za jakimiś latawicami, ale dlatego, że bardzo przestrzega etyki zawodowej i nie tyka podwładnych, zauważa że Georgie to piękna kobieta. A że akurat jest w podbramkowej sytuacji, zaprasza ją na randkę. I tak się zaczyna ten ich romantyczny związek. Żeby nie było nudno, w tym samym czasie i Kline i Georgie korzystają z serwisu randkowego, którego twórcą jest nasz bohater. Oczywiście wynika z tego na koniec obowiązkowe nieporozumienie.
Podsumowując, historia nie jest szczególnie porywająca, dramatyczna, sensacyjna czy jakoś szczególnie śmieszna. Nie jest też zła. Myślę, że może spodobać się komuś, kto chce poczytać o miłych, przyjaznych ludziach, którzy się zakochali i których droga do happy endu nie jest szczególnie usłana kolcami. Jest za to dostatecznie zabawna, dostatecznie romantyczna, odrobinę erotyczna, ale bez przesady i dla niektórych może odrobinę wulgarna. To jakiś taki teraz trend w romansach, że absolutnie wszyscy gadają o seksie, rzucają erotyczne aluzje, albo dość niewybrednie żartują na temat seksu tak jakby rozmawiali o serialach. Nawet główna para gada o tym tyle, że jak już dochodzi do konsumpcji to brak w tym napięcia, prawdziwej namiętności, uczuć. Wzrok sam przeskakuje do kolejnego akapitu. Ale to właściwie tyle z większych minusów. Mogło być znacznie gorzej. Ale czy sięgnę po kolejny tom? Raczej nie.