przez Janka » 27 października 2017, o 19:38
Dziękuję bardzo. Przekażę nietoperzykom, na pewno się ucieszą.
Girlanda (i pomarańczowa latarka z boku) jest pozostałością po imprezie halloweenowej, którą kiedyś urządziłam, a która była ogromnym sukcesem. Od tamtej pory uważam, że powinnam posiadać firmę urządzającą przyjęcia i imprezy, bo, kurczę, znam się na rzeczy. (Jeśli przebija w moich słowach cień zarozumiałości, to przyznam się, że to nie tylko cień, ale ocean samouwielbienia.)
Wszyscy moi goście byli przebrani, ja też, za czarną wiedźmę, a dostosowany do okazji był każdy element dekoracji, zabawy i przyjęcia.
Nawet zadbałam o to, by na pojemniczkach z sosami nalepić ich nowe nazwy. I tak np. sos pomidorowy nazywał się krew, a inne sosy miały równie obrzydliwe nazwy, np. był śluz.
Chyba mam w domu nadal resztkę serwetek w odpowiedni wzór dyniowy, ale świece z pająkami i pajęczynami już mi się pokończyły.
Zabawa była doskonała i jeszcze do dziś wspominana jest przez osoby, kóre tam wcale nie były, ale słyszały o niej z opowieści. Czyli stała się legendą.