Ji Ho cierpi na PTSD.
Bohaterka jest - z mojej perspektywy - w mrocznym miejscu (co jej matka zdaje się podejrzewać).
Jej relacja z przyjaciółkami nie opiera się koniecznie na opowiadaniu sobie ze szczegółami, co je gryzie. Ji Ho działa aktualnie atypowo dla siebie, o ile zna się wszystkie fakty, jednak wszyscy jedynie obserwują grzecznie z daleka, pewnie przyzwyczajeni, nawet jeśli zaniepokojeni. Najbardziej szczerą relację w tym momencie (acz oczywiście nie całkowicie) ma z Se Hee - osobą, która ją zna raptem od paru tygodni.
Dziewczyna prawie została zgwałcona przez bliskiego kolegę z pracy, którego znała od 3 lat i któremu dotąd ufała, a wręcz podejrzewała, że mają przed sobą perspektywę związku.
Koledzy płci obojga, którzy o tym się dowiedzieli, nie zrobili nic, a wręcz kazali się otrząsnąć i wrócić, jakby totalnie nic się nie stało, do poprzedniego trybu pracy z napastnikiem, który z kolei nie poniósł żadnych konsekwencji. Odmowa to w efekcie wyautowanie z branży (i tym jej zagrożono wprost).
Ji Ho nawet nie próbuje przetestować, czy faktycznie tak jest - w szoku totalnym się wycofuje, rzuca wszystko. Czuje, że nie może o tym nikomu opowiedzieć.
I w takim stanie umysłu wprowadza się do nowo poznanego faceta (i bierze z nim ślub - ogólnie wchodzi w bardzo skomplikowane i wielopoziomowe kłamstwo), który na poziomie seksualnym sprawia wrażenie, jakby był totalnie niegroźny(aseksualny) - vide wcześniejsza scena pocałunku (sprzed swoją drogą ataku) i jego reakcja (spotkanie w mieszkaniu).
To paniczne poszukiwanie kryjówki / bezpiecznego miejsca, gdzie nikt nie zadaje pytań i można grać, kogo się chce w sumie - nawet samą siebie
Gdyby wróciła do - nie wspierającego w sumie za bardzo - domu albo wprowadziła się do przyjaciółki, pewnie by jednak w końcu musiała się tłumaczyć, a tak - azyl i cisza, przynajmniej na chwilę.
Ji Ho się trzyma, ale ledwo. W sumie to trzymają ją drobne gesty w wykonaniu Se Hee - takie lekkie oznaki, że jednak nie wszystko jest totalnie niegodne zaufania. Jednak wystarczy jedno wyłamanie się bohatera z trybu (postać swoją drogą - co mnie jednak dziwi - nazywana zbyt często nienormalną lub psychopatyczną wśród fanów), do jakiego już zdążył naszą bohaterkę przyzwyczaić, aby ta krucha konstrukcja runęła.
I Ji Ho reaguje agresją. Co jest w pełni zrozumiałe - poprzednio uciekła (do mieszkania Se Hee), teraz będzie atakować - to całe "mam ochotę/potrzebę cię skrzywdzić".
Ufam scenarzystce
Dla mnie teraz jest najciekawsze, kiedy analityczny umysł bohatera - bo dla mnie siła tutaj polega nie na "budzących się emocjach" ale właśnie na umiejętności analizy całych systemów - namierzy, co jest nie tak w zachowaniu bohaterki. Już wcześniej udowodnił, że potrafi po przemyśleniu zareagować odpowiednio na sytuację i dokonuje autokorekty swoich zachowań.
Patrząc na wzorce zachowań, pewnie w ramach śniadania by przeprosił za wczorajsze zachowanie i wytłumaczył, co się stało (tak, sam się zgubił - był nieprzygotowany - na rozdzielanie sfer prywatnych i nie-prywatnych; oraz faktycznie na zaburzenie do pewnego stopnia swojej relacji z kotem; co ciekawe jednak - zdołał od razu znaleźć argument, dlaczego "oddaj mi mojego kota tu i teraz" - trzeba obciąć pazury).
Se Hee nie ma jednak pełnej wiedzy, co powoduje bohaterką (chociaż jest w stanie ocenić, że ma ona potencjał do przezwyciężenia różnych trudności) więc ja bym obstawiała, że musi zobaczyć Ji Ho w akcji: jak ( i jaką) sobie dziewczyna zbuduje relację z młodym współpracownikiem płci męskiej (a wbrew zamiarom łatwe to nie powinno być).
To powinno rzucić światło na wiele spraw.