Nie oszukujmy się, nie potrzebuję ogromnej zachęty do czytania książek pani Ashley. Ja jestem tych co połknęli bakcyla, akceptuję to co pisze i jak pisze. Czytam jej książki z ogromną przyjemnością. Podobnie było i teraz z
Breathe, czwartą częścią cyklu Colorado Mountain. I co tym razem? Cholercia! Nudna jestem z tym moimi zachwytami, ale
Breathe jest kolejną pozycją, która mnie zachwyciła! Zakochałam się w tej książce. Urzekli bohaterowie, jak długą drogę przeszedł Chace, by osiągnąć spokój, urzekła mnie historia ich uczucia. Uwielbiam to jak się wraca do znanych z poprzednich książek bohaterów, a to miało miejsce i tym razem. Wręcz miałam ochotę po raz kolejny całować panią Ashley za POV Faye i Chace’a
Zupełnie inny odbiór książki jak się wie co czują ona i on
Tak, że kolejny strzał w dziesiątkę!
Po dwóch poprzednich częściach znów wracamy do Carnal w górach Colorado. Pomimo tego, że historia Feye i Chace’a w całości opowiedziana jest w tej książce, warto jednak poznać wcześniejszą
Lady Luck, gdyż niejako jest wprowadzeniem do tego, co będzie się działo.
Faye Goodnight jest bibliotekarką w Carnal. Cóż o niej powiedzieć? Chodząca nieśmiałość, pewnie ostatnia dziewica blisko trzydziestki
, z głową w chmurach, choć lepiej napisać w książkach. Z książką można ją spotkać wszędzie
Na kartach powieści odnajduje miłość bo sama jej nigdy nie przeżyła. Co prawda przez ostatnie 13 lat kochała się w Chace’ie Keaton, boskim policjancie. Niestety, on nigdy wcześniej nie zwrócił na nią uwagi. A teraz choć jest wdowcem wciąż jest dla Faye nieosiągalny. Aż pewnego dnia, spotykają się nocą w lesie..
Faye razem z internetowymi znajomymi zajmuję się sprawą zamordowania Misty Keaton.
Chace Keaton nie uważa się za dobrego człowieka. Dobija go, że popełnił w życiu wiele błędów. Jego słabość doprowadziła go do przyjmowania łapówek w pracy, wymierzania niesprawiedliwości innym, a także do ślubu z Misty. Słabość wynikająca z miłości do własnej matki. Chace bowiem, zrobiłby wszystko, by jego matka nie cierpiała, a tak by się stało, gdyby dowiedziała się o świństwach Trane’a Keaton, ojca Chace’a. Powiem tylko, że były to naprawdę świństwa.
W prawdzie Chace stara się naprawić zło, do którego się przysłużył, (patrz
Lady Luck) ale i tak nie osiąga spokoju. Tym bardziej, że została zamordowana jego żona i choć on nigdy nie darzył jej uczuciem trudno mu zaakceptować, to jak zmarła i że jej nie ochronił. Bo Chace to taki typ, z silnie rozwiniętym instynktem opiekuna. Więc, gdy spotyka Faye w ciemnym lesie, późną nocą, na miejscu, gdzie zamordowano Misty..cóż szlag go trafił
Bo prawda jest taka, że nieśmiała bibliotekarka, dawno, dawno temu zalazła mu za skórę, i choć, Chace mówi sobie, że nie może jej mieć cóż.. zdenerwował się
I na pewno nie był dla niej miły. Ale pierwsza rozmowa była, potem kilka dni później następna z przeprosinami, a na koniec połączyła ich wspólna sprawa pewnego maltretowanego, bezdomnego chłopca, który to pojawia się w bibliotece i ‘kradnie’ książki. Ostatecznie nie mogło być inaczej… romans wisi w powietrzu.
Breathe okazała się wspaniałą książką, choć do połowy miałam wrażenie, że wszystko jakoś leniwie się tam toczy. Przez prawie połowę to była taka sielanka..no spiknęli się Faye i Chace ... Ale czytałam, a z tyłu głowy biło, że zaraz coś się wydarzy, że jest za słodko.... no i się zaczęło dziać… Moim zdaniem tej książce dobrze zrobi jak się mało za spojleruje, by nie psuć sobie odbioru
tak więc tym razem siedzę cichutko
Ale koniec jest mocny, trzeba przyznać
Pomimo powagi sytuacji, a naprawdę bywa tu poważnie, nie brakuje tu humoru
choćby Faye i jej seriale
(Nawet Angel wampir z duszą się tu pojawił
)
Zastanawiam się jeszcze, czy gdybym nie wiedziała tego, że kimś zaskakującym ma się okazać Serenity to czy wpadłabym na to sama, że ona to..ona
no ale to jedno słowo.. Righteous hihihi… liczę na swój spryt, że jednak