Janka napisał(a):Naprawdę, przy "przeszłych" mniej czytelnik się wciąga w akcję niż przy "teraźniejszych". Tak po prostu jest.
"Teraźniejsze" są nam bliższe. Możliwe, że całkowicie podświadomie. Przy książkach "teraźniejszych" zaglądamy bohaterce przez ramię, jesteśmy obok niej, a przy "przeszłych" tylko słuchamy jej opowieści. Jest większy dystans.
cedar napisał(a):Też tego nie lubię. I nie lubię też, jak przypisy tłumaczące są dopiero na końcu i zamiast szybko sprawdzić na dole kartki, o co chodzi i wrócić do lektury, to trzeba wywracać książkę do góry nogami.
Fringilla napisał(a):Niewiarygodny narrator w prozie to za to coś, do czego też od wczesnego etapu się przyzwyczajamy literacko (chociaż znów uczy się nas, że jednak punkt wyjścia to zaufanie wobec narratora)...
Janka napisał(a):Fringilla napisał(a):Niewiarygodny narrator w prozie to za to coś, do czego też od wczesnego etapu się przyzwyczajamy literacko (chociaż znów uczy się nas, że jednak punkt wyjścia to zaufanie wobec narratora)...
Przypomniał mi się mój wielki szok, który przeżyłam, gdy w moim pierwszym w życiu kryminale na końcu narrator został aresztowany i oskarżony o morderstwo. Ten drań przez całą książkę kłamał i kluczył.
a ja bym była ciekawa tylko kurczę jak to przemycić żeby mieć tę niespodziankę. Mimo że kocham spoilery to by było ciekawe doświadczenie.Fringilla napisał(a):Nie spoileruj tylko tytułu
Kawka napisał(a): "Specjalna edition"
•Sol• napisał(a):o rety to musiało być super doświadczenie!
•Sol• napisał(a): a ja bym była ciekawa tylko kurczę jak to przemycić żeby mieć tę niespodziankę.
cedar napisał(a):Wiem, co mnie jeszcze strasznie irytuje w powieściach. Ostatnio kilka takich miałam w ręku i uderzyło mnie to - miałkość nazwisk. Wiem, to pierdoła, ale strasznie mnie wkurza, jak wszyscy bohaterowie mają na nazwisko: Jones, Smith, Hamilton, Parker itp. itd. Jakby nazwiska wymyślał ledwie znający angielski obcokrajowiec. Wiecie, same takie pospolite typu nasz "Jan Kowalski". Ja bym takie nazwiska mogła wymyślać.
Kawka napisał(a):Co do nazwisk bohaterów, ja nie lubię tych zawiłych, które nie wiadomo jak się czyta. Coś w stylu Ojciec Paneloux z "Dżumy". Pamiętam jaki to był koszmar nauczyć się na pamięć poprawnej pisowni niektórych postaci z lektur. A to jeszcze było w czasach, kiedy obniżali za takie błędy punkty na maturze. Teraz też mam stres czasem, bo np. źle przeczytam nazwisko bohatera a potem mi się ten błąd utrwala i jak chcę porozmawiać na żywo z kimś o książce to nie wiem czy dobrze to wymawiam i boję się, że robię z siebie durnia. O ile angielski i hiszpański zazwyczaj nie sprawia mi kłopotów (jak nazwisko nie jest zbyt wymyślne), to już francuski jest straszny. A kiedyś trafiłam w książce pożyczonej z biblioteki ("Przeminęło z wiatrem"), ołówkiem wynotowaną fonetyczną wymowę nazwisk, więc chyba nie jestem sama z tym problemem.
Janka napisał(a):Problem przerabiania lub zmieniania imion bohaterów jest dla mnie najgorszy w przypadku harlequinów. Nikt na oficjalnych stronach polskiego i niemieckiego wydawnictwa nie podaje oryginalnych tytułów, więc, żeby dopasować polskie i niemieckie tytuły do siebie, muszę je wyszukiwać po imionach bohaterów. No i czasem się nie da, bo jedni sobie coś spolszczą, drudzy sobie coś zniemczą i sam diabeł już nie poradzi.
Po blurbach się nie da, bo one są najczęściej strasznie do siebie podobne, a w ogóle, jak jakaś pani autorka ma ponad sto harlequinów na swoim koncie, to po prostu najzwyklej w świecie nie mam ochoty brnąć przez te wszystkie blurby.
Kawka napisał(a):Wkurza mnie też, jak w książce są obcojęzyczne wtrącenia albo dialogi, których tłumacz nie tłumaczy w przypisie. Wiem, że zazwyczaj są to proste, niewiele wnoszące do fabuły zwroty, ale przydałoby się wiedzieć co się czyta. Nie każdy zna grecki, hiszpański, niemiecki czy francuski. A skoro tłumacz wziął za tłumaczenie pieniądze, to powinien rzetelnie wykonywać swoją pracę.
duzzza22 napisał(a):Ostatnio tak miałam w HQ Sarah Morgan. Czytałam jeden w oryginale, a potem trafiłam go w naszej PL wersji. I od pierwszych stron wiedziałam, że to czytałam, ale imię głównej bohaterki zostało zmienione, widocznie było zbyt 'trudne'
Amber niestety ma też taką politykę. Szczególnie w tych starszych książkach, nie wiem jak jest teraz, ale zmieniał/'spolszczał' czasami imiona bohaterów.
a no właśnie więc nie dane jest mo tego przeżyć.Janka napisał(a):Niestety, Sol, nie ma jak tego zrobić. Nawet jeśli ktoś poleciłby Ci ją dopiero za rok, to się od razu kapniesz, że jest coś na rzeczy, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie poleca Ci na co dzień starych kryminałów.
Sprawdziłam, że na allegro jest w tej chwili 19 sztuk, czyli można kupić książkę bez problemu.
•Sol• napisał(a):Skoro nie zmienianie imienia jest błędem, znaczy na odpowiednik, to błedów w książkach jest sporo. Przecież Lukas to Łukasz, Lucien to Lucjan i tak dalej. Ale takie błędy mnie cieszą.
Powrót do Czytamy i rozmawiamy
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości