Rzeczywiście, "Cichy wielbiciel" ma tę z różami, całkiem o niej zapomniałam.
A "Fartowny pech" chyba jeszcze nie ma.
Czytam
"Diabli nadali" i jestem książką zauroczona. To jest dokładnie to, czego mi było potrzeba.
Nie jest mi się łatwo od niej oderwać. Najczęściej po obudzeniu się, nigdzie mi się nie śpieszy i czytam sobie godzinkę w łóżku, a dziś czytałam prawie trzy godziny (pęcherz mam mocny, więc to nie problem) i czytałabym dalej, tylko pić mi się chciało, więc w końcu wstałam.
Jeśli chodzi o treść, to uważam ją za doskonałą. Mam swoje marzenia dotyczące kierunku akcji, w którym bym chciała, żeby się potoczyła oraz swoje wymarzone HEA. Trzymam kciuki, żeby dokładnie tak było.
Tylko przydałaby się książce jeszcze odrobinka korekty, ale nie dużo, bo tam są błędy dosłownie kosmetyczne. Jakieś "tą" zamiast "tę", albo "w każdym bądź razie", zamiast "w każdym razie", ale to występowało w dialogach, więc małe piwo, bo można uznać, że błędnie mówi jakiś bohater. Jedynym "gorszym" zdaniem było: "Mimo braku doświadczenia dobiegające jęki świadczyły jednoznacznie o czynności wykonywanej przez parę." Przyczepiam się do takich szczególików, ale one nie psują mojego zdania o książce. Dla mnie jest ona genialna.
W Diable jestem zakochana miłością absolutną. Dokładnie trafił w moje fantazje erotyczne. W jego
nie wierzę. To musi być podpucha.