Wiem, że post pod postem, ale obiecałam, że coś napiszę.
Lubię ten cykl, który jest cyklem nie tylko z nazwy, ale dopełnieniem losów bohaterów są wzmianki w kolejnych częściach. Pamiętam, że dziewczyny - poleciłam tę książkę też Kati i Szczypcie - też krytykowały bohatera. To nie jest facet, którego da się lubić i twój opis moim zdaniem, jest jak najbardziej trafny. Sama nie mam pojęcia jak Rachel mogła wybaczyć Sebastianowi, to co robił, jak się zachowywał, na co ją naraził. Ale mu wybaczyła i w sumie jej prawo do tego. Rachel jest na tyle dobrze napisana, że ja jako czytelnik uwierzyłam jej. Wierzę, że wie co robi i dlatego akceptuję jej wybór. Mnie czasami trudno przekonać i dlatego jestem na - tak.
Cały cykl jest inny. Inny w bohaterach, fabule, nietuzinkowy, niespotykany. Chwała za brak kolejnych bali, pięknych sukien, wyszukanych dań i rozterek kogo złapać na męża. A więc - tak.
Brak wielkiego cudownego HEA po którym drań stał się Aniołem. Aniołem to on nigdy się nie stanie, ale w kolejnej części można podejrzeć zmiany jakie w nim zaszły. Nie nachalne, nie namolne, ale prawdopodobne i wiarygodne - i dlatego tak.
Moim zdaniem, bohaterów kolejnych części bardziej lubimy w kolejnych niż w tych, które o nich opowiadają. Dla mnie to ciekawe i ponownie niecodzienne ujęcie tematu.Jeśli dobrze pamiętam Katia czytając Ślubuję Ci miłość, miała kolorystyczne skojarzenia. Kolory ciemne, szare, przydymione. I chyba ma rację. Taka jest ta książka, taki jest jej nastrój, takie pozostawia wrażenie. Kategoria lekkie, łatwe i przyjemne to nie jej kategoria. I również z tego powodu - Tak.
Tak, sceny nie są przyjemne. Są okropne. Bardzo mi się nie podobają, ale nie chodzi o to, aby mi się podobało, a moim zdaniem wpisują się w charakter Sebastiana, są też motorem dla Rachel, czemuś służą. Pewnie jestem spaczona, ale znacznie bardziej zniesmaczają mnie trójkąty czy faceci przelatujący dziewczyny niczym samoloty miasta. Więc choć wcale to mi się nie podoba - traktuję to jako integralną część książki - więc malutkie tak
I chyba na koniec. Pierwszą część dostałam od Agrest jako polecankę - w 2010 roku.
TUTAJ MOJE WRAŻENIA. Niedługo później, przynajmniej tak mi się wydaje, przeczytałam część drugą. I nadal pamiętam. I to już dla mnie chyba najlepsza rekomendacja