Niedawno przeczytałam Erica Spindler "Spełnione życzenia". Tu opis z Lubimy Czytać:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/70180/spelnione-zyczeniaSzczerze mówiąc, jako wielka fanka tej autorki jestem bardzo rozczarowana. Dawno nie czytałam tak mdłej i słabej książki. Doczytałam ją do końca tylko dlatego, że była krótka i napisana przez Spindler. Ta książka to idealny przepis jak nie pisać książek. Zero fabuły. Nic, dosłownie nic się tam nie dzieje, a przynajmniej nic interesującego. Zero chemii pomiędzy główną parą, co w romansie ma spore znaczenie. Bohaterowie źle skonstruowani. Już nawet się nie czepiam, że bohater został wykreowany na starego nudnego pryka, mimo iż miał tylko 40 lat. Dla mnie postacie kompletnie niewiarygodne, a ich problemy, rozterki i przemyślenia w ogóle mnie nie obeszły. Opisy do bani - nie wiem czy zawiniła autorka czy tłumacz, ale nawet mi się nie chce przytaczać przykładów, jak źle to "dzieło" zostało napisane. To jest po prostu zła książka i dobrze się stało, że mało kto o niej wie, bo współczuję osobie, która sięgając po ten tytuł, wyrobi sobie zdanie o innych powieściach Spindler. Nawet okładka nie wróży nic dobrego, choć daleka jestem od oceniania książek po okładkach. Szczerze, nawet nie wiem co więcej mogłabym napisać. Przeciętny hq przebija tę książkę. To już w "Trudnych sprawach" jest więcej pasji i emocji.
Zdecydowanie nie polecam nikomu. 2/10 jak u Unboxall*.
Niestety mam wrażenie, że zawyżyłam ocenę ze względu na sentyment do autorki. Koło "Jesteś jak ogień", "Fortuny", "Zakazanego owocu" nigdy bym tego nie postawiła na półce (zakładając, że jakimś cudem bym to kupiła). Przykro mi. Naprawdę.
* trafiłam na niego przypadkiem, kota ma fajnego.