Dorotko, jak Henio? Udał się zabieg? Zdrówka dla niego
Lia, śliczny maluch, śliczna parka
Kiaro, boskie jest to drugie zdjęcie. Nie ma to jak całus
Szuwarku, cudny Koreczek
Fringilla napisał(a):Jeżeli w okolicy giną koty notorycznie, to raczej jakiś ludzki potwór...
Chociaż wiadomo: jeśli fajna dzika okolica, to i po prostu lisy różne i inni mieszkańcy mogą po prostu teren kontrolować.
Wiesz, u mnie w okolicy to raczej kotów nie ma. Są dwie sztuki oprócz moich, które widuję. Jeden kot 'gangster', który cały czas do nas przychodzi i się nawet zadomowił. A nawet nie kot, a kotka, która swój 'przybytek' nam ostatnio zostawiła i od kilku dni znowu jej nie widać
Także zyskałam lokatora na dziko, na razie jednego nie wiem czy nie będzie więcej. Maluch już jest spory, ma pewnie ze dwa miesiące, w tygodniu spróbuję z nim do weta podjechać. Trzeba go zaszczepić i na pewno odrobaczyć. Na razie próbuję go podtuczyć i oswoić.
A co do drugiej sprawy, to też po części mogło tak być. Ale zimową porą mniej jest dzikich zwierząt u mnie niż np. o tej porze roku, więc sama nie wiem.
giovanna napisał(a):Duzzz, a kotek był młody i zdrowy? Bo nieraz koty uciekają z domu żeby umrzeć, smutne to, ale tak się zdarza . Mojej koleżanki kocur tak poszedł, nie chciała go wypuścić, ale miauczał, wył, wypuściła go i już nie wrócił . Lekarka mojej szwagierce też mówiła jak miała kota chorego na białaczkę żeby go nie wypuszczała, bo już nie wróci.
Teoś to był stosunkowo młody kociak. W tym roku kończył 4 lata. Nie wiem, ja raczej dość szybko reaguję na chore zwierzaki. Od razu widzę jak coś jest z danym nie tak, jak nie jest sobą czy nie chce jeść.
Ale qrcze nie mogę niczego wykluczyć różnie mogło być. Nie wiem. Jedno jest pewne zaginął i nie wrócił.
Mam też wrażenie, że u nas lepiej się kotki domu trzymają niż koty. Nytka ma już prawie 10 lat, Plamka 5 lat. Zresztą Teoś lubił sobie zapolować na jakiegoś wróbla nie wróbla, więc może i tak się to dla niego źle skończyło
Teraz mam dwie kotki i kota, one nie polują, siedzą w domu lub na podwórku. Nawet nie bawią się w wędrowanie nad staw i mam nadzieję, że tak już zostanie.
Plus jeszcze jeden mały kociak się pojawił, ale nie wiem czy u nas zostanie