Jak kamień w wodę - Hanna GreńTakie książki aż chce się czytać, czytać i ciągle jest niedosyt że to już koniec.
Początek nowego cyklu jest całkiem inny niż Cykl Wiślacki, który by pełen brutalnych scen i przemocy.
Tu nie ma morderstw, ale za to jest przebiegły stalker, który w wyrafinowany sposób nęka swoja ofiarę.
Zaczęło się ponad dziesięć lat wcześniej, gdy młodziutka Kornelia zgłosiła na policje próbę gwałtu. Niestety trafiła na policjanta, który jej nie uwierzył bo miała niezbyt dobrą opinię a do tego sprawca też był policjantem i przyjacielem prowadzącego sprawę. Dochodzenie zostało zakończone, gdy sprawca popełnił samobójstwo.
Po latach Kola teraz już jako dojrzała kobieta, zaczyna dostawać listy z pogróżkami, ktoś przed jej domem zostawia martwe kociaki i rozbija szyby w jej domu. Zgłasza to na policje i pech chce, że sprawą zajmuje się znowu ten sam co poprzednio policjant. Pech albo przeznaczenie, bo tym razem Gerard bierze ją pod swoja opiekę i tak jakoś się składa, że nawiązują romans.
Śledztwo nic nie daje, bo żaden ze znajomych Koli nie jest podejrzany albo ma alibi, ale Gerard wytypował pewną osobę, tylko czy tą właściwą????
Tego niestety nie wiemy, bo autorka w najbardziej ciekawym momencie powieść kończy i to w jaki sposób....masakra.
Powieść napisana w sposób bardzo lekki a zarazem barwny , pełen emocji dobrych i złych. Bardzo ciekawa intryga nie pozwala oderwać się od książki na dłużnej. Wątek miłosny subtelny chociaż nie brak w nim nieraz goryczy i niedomówień.
Gorąco polecam jako świetną powieść sensacyjną z ciekawym wątkiem miłosnym i odrobiną powieści obyczajowej.
A tak na marginesie. Strasznie ta książka stylem pisania, przypomina mi kryminalno-sensacyjne powieści Nory Roberts.