Och, coś czuję, że jednak najlepsze ciągle przede mną. Kwestia tytułu Nicka jawi mi się jako sprawa interesująca i z chęcią ją rozwiążę wraz z bohaterami.
Tymczasem jestem po nocy... pardon - popołudniu poślubnym. Och, gdybym postąpiła zwyczajowo, tj. przemknęła po nich tylko wzrokiem bez większej uwagi, byle znaleźć moment, kiedy parka przestanie kopulować, straciłabym trochę radości w życiu. Otóż... Erm... czy u nas są jakieś nieletnie romansoholiczki? To może bezeceństwa schowam pod kołderką spoilerową. Ekhm, a zatem - ucieszne zdanie nr 1:
Jego ciało zostało wyrzeźbione z brutalną gracją
3 razy sprawdzałam, czy aby dobrze czytam, ale nie, nie mylę się - brutalna gracja jako żywo. Piękne!
Spoiler:
Jego ciało było niewyobrażalnie gorące, jego erekcja parzyła ją przez muślinowe reformy.
Jezusicku, pyszne! Czy on ma rozgrzany pogrzebacz... ekhm... zamiast...?
Było też znów coś o szybowaniu ustami, ale to już było w innej książce i straciło powiew świeżości. No ale ok, żarty na bok. Pomimo że Nick usiłował brać Lottie na śpiocha, wykorzystując chyba fakt, że dziewoja ma sen erotyczny (ciekawość, skąd wiedział?), to i tak nie mogę nie ciekawić się losami tego bohatera. On jest jakoś tak skonstruowany... pasuje wszystko do niego. Bardzo mnie interesuje, dlaczego tak walczy ze swoim tytułem, który mu się wrzuca na głowę wbrew jego woli i co wykombinuje, by uniknąć losu arystokratycznego próżniaka. Bo zdaje się, że on się lepiej czuje na tym stanowisku, które zajmuje. Może być porządnym obywatelem, ale jednocześnie wciąż mieć solidny kontakt ze światem nieporządnym, do którego jeszcze parę lat temu należał. Dojechałam do etapu, w którym Nick powiedział Lottie, że jest jego drugą kobietą. Wiecie co? Ma to swój urok. Bohater literacki wcale nie musi mieć doświadczenia polegającego na zaciąganiu do łóżka wszystkiego, co nosi kieckę, nie darując nawet Szkotom. To trochę nudne. Właśnie w Nicku to jest fajne, że nie ma na koncie rzeszy kochanek.
Caviar and cigarettes Well versed in etiquette Extraordinarily nice She's a Killer Queen
Cedar chciałam ominąć tę książkę pani Kleypas, bo w myślach mi się zapamiętała jako niezbyt interesująca, ale po Twoich postach jestem zaciekawiona i chyba wrócę do panów detektywów
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"
Kwestia która Cedar interesuje, czyli przeszłość Nicka, ma swój początek w drugiej części cyklu, która opowiada historię chyba jego siostry. Wtedy Nick był poszukiwanym przestępcą. Ale z tej części zapamiętałam głownie sex na czymś w rodzaju konika bujanego
Ancy to wcale nie było fajne. Mój ranking tego cyklu: 1. "Bezkresna miłość" 2. "Bez pamięci". wielka przepaść 3. "Bez skrupułów"
Nawet sobie zerknęłam, co sama o tym napisałam i znalazłam fragment który cytowałam z "Bez skrupułów" :
"We wszystkich wrażliwych miejscach ciała czuła pulsowanie krwi jak w gorączce, tęskniła za pocałunkami i pieszczotami mężczyzny, którego nienawidziła. Okazała się hipokrytką, wszetecznicą. Idiotką."
Konik był dla dzieci, ale jakiś taki inny niż dla nam znajomy.
ale to chyba nawet w założeniach ma być coś innego niż Paprotki i Rodzinka w końcu Detektywi - jakaś zagadka, może intryga, coś tego... A nie rodzinne ciepełko
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
Sol trzeba poczytać i zobaczyć, tak jak pisze Kasia ja rozumiem, że to może miało być jakieś takie bardziej surowe, mroczne, ale styl autorki zwykle przesiąka, obojętnie czy pisze o sielankach, czy o morderstwach
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"
dziś odbieram inne książki więc nie ma szans ale będę mieć w pamięci żeby się wziąć niebawem
też wolę wieś generalnie ale! Londyn taki arystokratyczny jest mocno fajny. Byle bale itd. Jak jest brud i śledztwa to już niekoniecznie, dlatego też kiedyś jęczałam na Dzielną niewiastę Carlyle...
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
A ten konik to nie było jakieś takie urządzenie do ćwiczeń siłowych dla dżentelmenów? Ja lubię romanse historyczne z wątkiem kryminalnym, ale ta seria mi nie podeszła.
Jak dla mnie to akcja może się rozgrywać nawet na łysym polu, ważne żeby był klimat i to coś. Jak czytałam Bez pamięci to tego klimatu i stylu Kleypas mi po prostu zabrakło
Gio jeśli to był jednak jakiś sprzęt do ćwiczeń a nie zabawka dziecięca to przywrócisz mi wiarę w tę książkę
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"