Teraz jest 24 listopada 2024, o 06:02

Pocieszacz

Smutno? Tutaj znajdziecie uśmiech i pocieszenie...
Avatar użytkownika
 
Posty: 839
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Katowice

Post przez jola » 9 października 2007, o 16:36

a teraz coś na pocieszenia jak cię policja złapie na przekroczeniu prędkości:

Co zrobić jak Cię namierzą?



Instrukcja poniżej.



1. Bardzo grzecznie zachowujemy się w stosunku do policjantów ( zasada główna,

warunek konieczny).



2. Prosimy o legalizację radaru i udajemy, że dokładnie czytamy, bo na 100%

jest OK.



3. Zgłaszamy małą uwagę: "Panie Poruczniku ( grzecznie - niezależnie od stopnia

- policjanci to lubią),

ta legalizacja jest jak najbardziej w porządku, dziękuję bardzo, ale prosiłbym

jeszcze o pokazanie legalizacji na zasilanie przyrządu pomiarowego".



4. Dostrzegając wielkie oczy "Pana Porucznika" mówimy dalej: "Widzi Pan -

zgodnie z Ustawą o Miarach i Wagach art. 63, legalizacji podlega cały przyrząd

pomiarowy, łącznie z zasilaniem jeżeli nie pochodzi ono z sieci 230V. Proszę więc o

pokazanie legalizacji na akumulator i instalację elektryczną pojazdu Panów

Policjantów" (oczywiście taki dokument nie istnieje)



5. Sprawia trafia do Sądu Grodzkiego.



6. W międzyczasie piszemy do Głównego Urzędu Miar i Wag "pismo / zapytanie", w

którym prosimy o opinię czy zasilanie przyrządu pomiarowego ( np: wagi ) ma wpływ na

wynik pomiaru. Dostajemy odpowiedź "Oczywiście, że tak" oraz pouczenie: ".jeżeli

używa się wagi elektronicznej (a więc urządzenia pomiarowego!), które ma

legalizację, natomiast jego bateria lub akumulator legalizacji nie posiada, to nie

tylko wynik pomiaru jest dotknięty wadliwością, a więc niezgodny z prawem, ale i

użytkownik posługujący się nie legalizowanym urządzeniem pomiarowym popełnia

wykroczenie i podlega karze."



7. Na naszej sprawie w Sądzie, pokazujemy odpowiedź z GUMiW i prosimy Wysoki

Sąd by nie wymierzał kary grzywny "Panu Porucznikowi" za "posługiwanie się

urządzeniem pomiarowym, które nie posiada legalizacji".

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 9 października 2007, o 18:30

he he he dobra....ktoś już tak próbował??? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 839
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Katowice

Post przez jola » 9 października 2007, o 18:33

nie wiem ale zawsze to jakiś sposób na uniknięcie mandatu i punktów

Avatar użytkownika
 
Posty: 1379
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Patitih » 9 października 2007, o 22:19

Liluś ten wiersz Tuwima chyba jakiś czas temu recytowała Grochola w programie Wojewódzkiego, jeżeli się nie mylę. Nie dokończyła, a ja chciałam usłyszeć zakończenie, więc Liluś dziękuję, że mi to umozliwiłaś.



Patitih@

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 9 października 2007, o 22:22

własnie z tego programu wziełam Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1569
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Nettetal

Post przez Kamila W. » 11 października 2007, o 13:31

To o zapobieganiu mandatu jest dobre :lol: znajda sie tacy co wyprobuja :lol:





Na akademii medycznej w Białymstoku skacowani studenci maja zajęcia z anatomii i pierwszy raz maja być swiadkami sekcji zwłok.Stoja wokół łóżka z ciałem. Prowadzacy zajęcia nagłym ruchem sciaga przescieradło i oczom wszystkich ukazuje się topielec w drugim tygodniu rozkładu. Dłonie studenciaków wędruja w kierunku ust, a profesor ze stoickim spokojem zaczyna wykład:

- Podczas tych zajęć dowiecie się jakie sa dwie najważniejsze rzeczy cechujace lekarza. Po pierwsze: brak jakiegokolwiek obrzydzenia. Po tych słowach lekarz wpycha palec w dupę topielca, po czym go wyjmuje i ku obrzydzeniu studentów, oblizuje.

- Teraz - mówi - wszyscy, którym zależy na zaliczeniu maja to powtórzyć!

Studenci medycyny (jak pisał Cornugon) to sami twardziele. Podchodza i robia co im profesor kazał: palec w dupę, palec w buzię. Co drugi nie daje rady i po wszystkim wymiotuje. Gdy wszyscy skończyli profesor mówi:

- I tak dochodzimy, do drugiej istotnej cechy dobrego lekarza:

Umiejętnosć obserwacji. Ja wsadziłem srodkowy palec, a oblizałem wskazujacy.

Na przyszłosć proszę o więcej uwagi. :lol: :lol: 8)



Pytanie do dziewczac co ucza wy tez tak robicie Obrazek :twisted: Biedni studenci :lol:

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 11 października 2007, o 13:34

Jest rok 1943. Niezwyciężona armia niemiecka prowadzi pacyfikacje rosyjskich wsi. Z czasem zaczęło to ich nudzić, wiec wpadli na pomysł aby urozmaicić sobie zadanie. Weszli do kolejnej wsi, kazali wszystkim stanąć w jednym miejscu i rzekli:

- Chłopy - my was wszystkich zaraz zabijemy, ale jest szansa aby się uratować. Jeżeli baba rozpozna swojego chłopa po przyrodzeniu, to my puszczamy te parę wolno.

Chłopy po namyśle zgodzili się. Niemcy kazali się im rozebrać do naga i założyć na głowę worki po ziemniakach.

Idzie pierwsza baba:

- Nie mój, nie mój, nie mój, nie mój, mój! - i trafiła.

Idzie druga:

- Nie mój, nie mój, nie mój, mój! - i tez trafiła.

Niemcy drapią się po głowie, zastanawiają, co jest? - ale nic. Idzie trzecia:

- Nie mój, nie mój, mój! - i znowu jest!

W tej sytuacji dowódca Niemców zagadnął do swoich żołnierzy:

- Cos tu jest jakiś szwindel, wróg nas przechytrzył, ale my nie jesteśmy głupi, wiec ty Hans rozbieraj się, wkładaj wór na głowę i stawaj miedzy chłopy - pokrzyżujemy im plany.

Hans rozebrał się, założył wór i puszczają kolejna babę:

- Nie mój, nie mój, nie mój, nie z naszej dierjewni, nie mój, mój!

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 11 października 2007, o 13:35

Bandyta dostał się do piekła. W sumie nie jest tam tak źle, dobre żarcie, pełno alkoholu, wszyscy się świetnie bawią, chodzi pełno lasek. Bandzior chciał se jedna taka podebrać, wiec pyta się Lucyfer, czy może (nie chciał się na starcie narażać najwyższej instancji). Lucyfer nie ma nic przeciwko temu.

Facet wiec bierze jedna łaskę i za krzaki. Po minucie wyskakuje spanikowany i bierze druga. Po następnej minucie wraca do Lucyfera mocno zdenerwowany i mówi:

- Lucyferze, ale one nie maja dziur!

- I na tym właśnie polega piekło!

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 11 października 2007, o 13:35

Przychodzi facet do swojego kumpla, patrzy, a tam u niego na podwórku nowy kompleks sportowy, wielki kort tenisowy z trybunami na kilka tysięcy ludzi. Podchodzi bliżej, a tam na korcie Agassi z Samprasem sobie rozgrywają mecz. Idzie do kumpla i pyta:

- Skąd ty miałeś tyle kasy żeby zafundować sobie to wszystko?

- A wiesz, mam złotą rybkę która spełnia każdemu życzenie.

- Pożycz mi ją! Jutro ci oddam!

- Dobra, tylko uważaj, ona jest trochę przygłucha, musisz do niej wyraźnie mówić.

Pożyczył rybkę i szczęśliwy wraca do domu. Postawił ją na stole i głośno, wyraźnie i powoli mówi do niej:

- Złota rybko! Chcę mieć górę złota.

Rybka na to:

- O.K. Idź spać a rano życzenie będzie spełnione.

Wstaje na drugi dzień a jego dom przygnieciony przez górę błota. Chwycił rybkę, leci do kumpla i mówi:

- Coś ty mi dał! Chciałem od niej górę złota a ona mi dała górę błota!

Kumpel na to:

- Mówiłem ci, że jest trochę głucha. Co to myślałeś, że ja chciałem mieć wielki tenis???

Avatar użytkownika
 
Posty: 1569
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Nettetal

Post przez Kamila W. » 11 października 2007, o 13:43

:lol: :lol: dobre :lol: :lol:



Młoda para spodziewa się dziecka. Nie wiedząc, na co mogą sobie teraz pozwolić w łóżku, udają się po poradę do lekarza:

- Panie doktorze czy kiedy małżonka jest teraz w ciąży możemy dalej współżyć?

- Podczas pierwszych 3 miesięcy mogą państwo całkiem normalnie współżyć. Podczas kolejnych 3 radzę kochać sie tylko w pozycji "na pieska". Podczas ostatnich miesiecy ciąży, radzę jednak przejść do pozycji "na wilka".

- "Na wilka"? A jak to jest??

- Kładzie się pan obok żony i wyje...

Avatar użytkownika
 
Posty: 11887
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Hellfire

Post przez Kat » 11 października 2007, o 14:01

hehehehehe dobre dobre - wszystkie... a z ta medyca - okropnosc...

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 11 października 2007, o 14:29

metoda na wilka-suuuuuper

Avatar użytkownika
 
Posty: 1569
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Nettetal

Post przez Kamila W. » 11 października 2007, o 14:30

:lol: :lol: Jakie to zycie przewrotne jest :lol:



Facet domyślił się, że żona go zdradza. Pewnego wieczoru zaczekał, aż wyjdzie z domu, po czym wskoczył do taksówki nakazał kierowcy ją śledzić.

Chwilę później wszystko było jasne - żona pracowała w agencji towarzyskiej!

Zszokowany facet mówi do taksówkarza:

- Chcesz pan zarobić stówę?

- Jasne! Co mam robić?

- Wejść do agencji, zabrać moją żonę, wsadzić ją do taksówki i zawieść nas oboje do domu.

Taksówkarz zabrał się do pracy. Kilka minut później drzwi agencji otworzyły się z hukiem i pojawił się taksówkarz trzymający za włosy wijącą się kobietę. Otworzył drzwi samochodu, wrzucił ją do środka i powiedział:

- Trzymaj pan ją!

A facet krzyknął do taksówkarza:

- To nie jest moja żona!

- Wiem, k****, to moja! Teraz idę po pańską!

Avatar użytkownika
 
Posty: 11887
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Hellfire

Post przez Kat » 11 października 2007, o 22:32

dobre, dobre...

 

Post przez Gość » 12 października 2007, o 12:33

Obrazek to było dobre :lol:

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 12 października 2007, o 12:46

to było świetne!!! :lol: popłakałam się :lol:



dziewczyny a to nie jest Tuwim :

<span style="font-style: italic">zajrzeli mi do toreb, zajrzeli do waliz

do du.. nie zajrzeli a tam miałem socjalizm </span>





być może coś pomyliłam ale nie moge tego nigdzie znalezc Obrazek a same rozumiecie ze koniecznie muszę Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 12 października 2007, o 13:56

w necie napisali, że to jest z jakiegoś wiersza Czesława Miłosza, ostatnio przypomniane przez Smolenia u Majewskiego.

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 12 października 2007, o 13:58

no dokładnie, też to znalazłam Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 12 października 2007, o 14:05

Zaglądali do toreb, zaglądali do waliz, nie zajrzeli do dupy, a tam był socjalizm.”



Cz. Miłosz - po przybyciu do USA, wybierając - jak wtedy sie mówiło "wolność"

Avatar użytkownika
 
Posty: 1569
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Nettetal

Post przez Kamila W. » 15 października 2007, o 00:49

Nieciekawa sytuacja :lol:



Leżą w łużku kobieta i jej kochanek. Nagle kobieta słyszy dźwięk otwierających się drzwi.

Mówi do kochanka:

- Jak Rysiek nas zobaczy bedzie źle. Wejdź do szafy.

- Ale jest zimno!

- To włoż moje futro.

Rysiek wchodzi, rozbiera sie i wchodzi do łużka. Kochanek po upływie 3 godzin wychodzi. Budzi się mąż. Mówi:

- Kto ty jesreś?

- Je...je..jestem moool.

- A futro?

- Zjem w domu

Avatar użytkownika
 
Posty: 839
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Katowice

Post przez jola » 15 października 2007, o 11:04

fajne pomysłowy ten kochanek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 15 października 2007, o 12:31

Słodkie igraszki



Darek miał wszystko obmyślone i przygotowane...

W hipermarkecie kupił szampana, truskawki, bitą śmietanę w sprayu i smakowe prezerwatywy Durexa. W sex-shopie chciał jeszcze kupić jadalną bieliznę – gdzieś o takiej słyszał – ale zabrakło mu odwagi pójść i się o nią zapytać. Zamiast tego dokupił jeszcze jedną bitą śmietanę.

Pierwsza rocznica musi być wyjątkowa – uznał Darek tydzień przed Wielką Datą. Nigdy wcześniej nie był tak długo z żadną dziewczyną, chociaż w lutym skończył dwadzieścia cztery lata. Kaśka okazała się jednak wyjątkowa, zasługiwała więc na wyjątkowe traktowanie.

I dzisiaj chciał jej to okazać. A dokładniej – za dziesięć minut, tyle bowiem czasu zostało do przyjścia dziewczyny.

Darek kolejny raz sprawdził stan kawalerki: naczynia umyte, dywan odkurzony, pościel zmieniona, szampan i truskawki w lodówce, a schłodzona śmietana ukryta za rogiem łóżka. Prezerwatywy schowane pod poduszką. Darek uśmiechnął się do własnego odbicia. W czarnym garniturze ze studniówki wciąż wyglądał nieźle. „Będzie się działo”, pomyślał uśmiechając się jeszcze szerzej.

Do teraźniejszości przywrócił go dźwięk dzwonka.

– Cześć, przystojniaku – Kaśka przywitała go namiętnym pocałunkiem.

– Cześć, piękna – przytulił ją mocno. – Wyglądasz wspaniale. – W pełni docenił to dopiero, gdy zdjęła kurtkę. Wciąż fascynował się jej piersiami. I za każdym razem miał ochotę je dotknąć. Tak też zrobił, w końcu byli sami.

– Hola, hola, a gdzie kolacja? Przygotowałeś coś, prawda? – zaśmiała się Kaśka, delikatnie uwalniając się z uścisku Darka.

– Ależ oczywiście, tylko że – zrobił pauzę dla większego efektu – wymagane są inne stroje. A mianowicie naturalne, rzekłbym zwykła skóra – uśmiechnął się, przysuwając. Zaczął rozbierać Kaśkę. – Rozluźnij się, zamknij oczy. Bez podglądania! – dodał, widząc, że jedynie przymknęła powieki.

Kiedy dziewczyna stała już naga, Darek miał ochotę darować sobie wstępy i kochać się z nią od razu... „Nie. Później będzie jeszcze lepiej”, przekonywał sam siebie. Oczami wyobraźni już widział Kaśkę całą w bitej śmietanie, którą następnie bardzo powoli z niej zlizuje.

– Połóż się – powiedział podniecony.

– Co ty kombinujesz? – zapytała z wciąż zamkniętymi oczami Kaśka, spełniając jego prośbę.

– Nic takiego – odpowiedział niewinnie Darek, delikatnie rozchylając jej nogi. Po chwili usadowił się pomiędzy nimi. Widok z tej perspektywy był powalający. Zdecydowany wytrwać w realizacji planu do końca zaczął całować wewnętrzną stronę lewego uda. Niespiesznie przeszedł do całowania drugiego. Wodził językiem wzdłuż uda, kolana, łydki. Obcałował całe nogi, aż po czubki palców, i powoli zaczął wracać do punktu wyjścia. Kaśka mruczała zachęcająco. „A teraz punkt kulminacyjny”, pomyślał Darek i lewą ręką sięgnął po puszkę bitej śmietany, nie przestając całować dziewczyny. Gdy był już tuż-tuż, szybkim ruchem przysunął puszkę i nacisnął dozownik.

Inaczej wyobrażał sobie ciąg dalszy. Kaśka owszem pisnęła, ale nie zachwyciła się zabawą Darka. W chwili gdy zimna bita śmietana zetknęła się z jej rozpalonym ciałem, wierzgnęła przerażona i jednym susem wyskoczyła z łóżka. Darek natomiast wylądował na podłodze.

– Czyś ty oszalał?! Mogłeś mnie uprzedzić! – Kaśka dyszała z irytacji.

– W lodówce jest schłodzony szampan, bądź tak uprzejma i go przynieś – powiedział Darek, wciąż leżąc na dywanie.

– Wiesz, nie mam teraz szczególnej ochoty na szampana.

– Ja cię nie proszę, żebyś go piła. I broń Boże go nie otwieraj! Jeszcze mi trzeba, żebyś korkiem wybiła mi oko, które przed chwilą podbiłaś kolanem!

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 15 października 2007, o 12:32

Robótki ręczne



Mariusz wykręcił numer Anki, rozglądając się jednocześnie za Cyrylem. Rodzice wyszli na imieniny, więc miał wątpliwą przyjemność opiekować się sześcioletnim bratem.

– Cześć, Buziaczku, słuchaj, może wpadłabyś do mnie? Mam chatę wolną.

– Kusząca propozycja – dziewczyna zniżyła głos do szeptu. – Naprawdę będziemy sami?

– Bratem nie przejmuj się, na trójkąty jest jeszcze za młody. – Oboje się roześmiali.

– Będę za dziesięć minut – obiecała Anka.

Mariusz uśmiechnął się na myśl o nadchodzącym wieczorze. Mając w pamięci ich ostatnie szaleństwa, kupił, narażając się na zgorszone spojrzenie aptekarki, paczkę 12 sztuk supercienkich prezerwatyw Durexa. Nie uważał się co prawda za Supermana, ale… kto wie? Lepiej być przygotowanym, uznał Mariusz.

Wszedł do swojego pokoju. Zlustrował łóżko. Ujdzie. Wtedy jego uwagę zwróciła niedomknięta szuflada. Pudełko z płytami też było jakby przesunięte. Mariusz błyskawicznie wyciągnął wnioski. – Cyryl, gdzie jesteś?! – Brat nie miał dość siły, by domknąć szufladę, za to wprost uwielbiał myszkować po pokoju Mariusza. Musiał się tu wśliznąć, kiedy on rozmawiał z Anką. – Uszy ci pourywam! Ile razy mówiłem, że masz zakaz wstępu?! – Chłopak wpadł do pokoju brzdąca. Ten siedział na podłodze z nożyczkami w ręku, otoczony bibułą i papierem kolorowym, wyglądając jak wcielenie niewinności.

– Ale ja nic nie robię... – powiedział mały wbrew oczywistym faktom.

– Ty mi tu nie ściemniaj. Tym razem spiorę cię na kwaśne... – Zadzwonił dzwonek u drzwi. Mariusz przez chwilę nie wiedział, co robić – najpierw walnąć czy od razu iść otworzyć. – Masz farta – pogroził bratu palcem i pobiegł do drzwi. Jego irytacja rozpłynęła się natychmiast na widok Anki. Jej rude włosy kontrastowały z zieloną, zapinaną bluzeczką.

– Cześć. – Anka rzuciła mu się na szyję i mocno pocałowała.

Mariusz zaniósł ją do pokoju, po czym zamknął dokładnie drzwi na zamek.

– A Cyryla nie musisz pilnować? Nie boisz się, że coś zbroi? – Anka usiadła na brzegu łóżka zakładając nogę na nogę. Jej minispódniczka podjechała do góry i Mariusz pomyślał, że obojętne mu, choćby brzdąc dom podpalił. – Nim się nie przejmuj, sam się sobą zajmie. Przed świętami nauczył się ozdoby choinkowe robić i dotąd mu nie przeszło, choć mu tłumaczymy, że choinkę niedługo będziemy rozbierać. – Mariusz klęknął przed Anką i zaczął całować jej dekolt, rozpinając kolejne guziczki.

– To nietypowe dla małego chłopca, żeby lubił robótki ręczne. – Anka podciągnęła spódnicę.

– On cały jest nietypowy, w końcu dali mu na imię Cyryl, nie? Poza tym ja też lubię robótki ręczne... – Mariusz sięgnął do koronkowych majteczek dziewczyny.

– Wiesz, że ja też? – chichocząc sięgnęła do jego paska od spodni i zręcznie rozpięła rozporek. Zsunęła mu spodnie.

Nagle ktoś szarpnął za klamkę.

– Mariusz, chooodź! Coś ci pokażę! – Cyryl uwiesił się na klamce. Na szczęście zamek trzymał. – Chodź, bo powiem mamie, że się z dziewczyną zamykasz w pokoju!

– Diabli go nadali – wściekły Mariusz wstał, gwałtownie podciągając spodnie. Z impetem otworzył drzwi. – Czego chcesz? Prosisz się o zaległe lanie? – Niezrażony Cyryl ciągnął go do dużego pokoju. Ania zapięła bluzkę, poprawiła spódniczkę i poszła za nimi, ale tuż za progiem wpadła na skamieniałego Mariusza. Podążyła wzrokiem za jego spojrzeniem.

Na stojącej pod oknem choince, przeładowanej wyraźnie domowej roboty ozdóbkami z papieru, kołysały się fioletowo-srebrne pakieciki nawleczone przez środek na kolorowe wstążeczki. Obok choinki stał dumnie wyprostowany Cyryl, pokazując swoje dzieło.

– Boże! Moje elity, wszystkie dwanaście! – chłopak opadł na fotel bliski szlochu.

Anka zaczęła chichotać. – Widać nic nie zabezpiecza przed młodszym bratem. – Usiadła Mariuszowi na kolanach, na wypadek gdyby postanowił powiesić Cyryla obok nieszczęsnych prezerwatyw. – Nie martw się, kochanie – dodała, uśmiechając się – zawsze zostają nam robótki ręczne.

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 15 października 2007, o 12:34

Przebieralnia



- Jesteś? – zapytał, stojąc przed ostatnią kabiną, tam, gdzie – według planu – miała czekać na niego Eliza. - Wejdź, a się przekonasz – usłyszał zza zasłony głos ukochanej. „Wszystko idzie doskonale”, pomyślał, wsuwając się niespostrzeżenie do ciasnej przymierzalni.



- Idę przymierzyć tę sukienkę – Eliza mrugnęła porozumiewawczo do Jacka i skierowała się do przymierzalni. Byli w dużym hipermarkecie, w dziale odzieży damskiej pełnym kobiet próbujących wybrać coś dla siebie. Od czasu do czasu zaglądali też faceci, chcąc popatrzeć na seksowną bieliznę, choć większość z nich ani myślała, by kupić cokolwiek w tym stylu żonie. Ci, którzy otrzymali takie zadanie, najczęściej trzymali kartkę i nerwowo rozglądali się po półkach.

Jacek nie zwracał na nich uwagi. Minęło parę minut, odkąd Eliza weszła do przymierzalni, więc skierował kroki powoli w tamtą stronę. Już nie mógł się doczekać, kiedy wcielą swój plan w życie. Rozmawiali o tym od kilku dni, odkąd zobaczył to w jakimś filmie. Seks w sklepowej przymierzalni pod nosem kamer, ochroniarzy, personelu i dziesiątek klientów. „To jest to!”, pomyślał.

Eliza początkowo była sceptyczna, ale Jacek, roztaczając wizję niesamowitych przeżyć i niezapomnianych wrażeń, zdołał ją w końcu przekonać.

Teraz czekała na niego w przymierzalni. Ubrana była w długą aż do kostek spódnicę, pod którą nie miała bielizny, zaś na niczym nieskrępowany biust włożyła przewiewną bluzeczkę.

- Jesteś? – zapytał, stojąc przed ostatnią kabiną, tam, gdzie – według planu – miała czekać na niego Eliza.

- Wejdź, a się przekonasz – usłyszał zza zasłony głos ukochanej. „Wszystko idzie doskonale”, pomyślał, wsuwając się niespostrzeżenie do ciasnej przymierzalni. Eliza stała przodem do niego, tak by mógł zobaczyć w lustrze odbicie jej odsłoniętych pośladków.

- Gotowy? – zapytała, uśmiechając się. Miała przyspieszony oddech. Podniecenie mieszało się z obawą nakrycia ich. A jeśli są w tym sklepie zainstalowane ukryte kamery? Czytała w jakiejś gazecie, że takie przypadki już się zdarzały.

Jacek zobaczył wahanie w jej oczach. Bez słowa przytulił ją do siebie i pocałował.

- Pragnę cię – wyszeptał, chcąc rozproszyć jej wątpliwości. Eliza uśmiechnęła się.

- Ja ciebie też – powiedziała i rozpięła mu spodnie, pod którymi – tak jak ona – nie miał bielizny.

Błyskawicznie założył prezerwatywę, na tę okazję zdecydowali się na Pleasuremax, z prążkami oraz wypustkami. Dzięki temu mieli pewność, że szybki seks zakończy się na pewno wspólnym orgazmem. Zaczęli się kochać, próbując, na tej niewielkiej przestrzeni, ustawić się tak, by obojgu było wygodnie. W końcu im się udało, aż Jacek głośno jęknął z zachwytu.

- Ciii – Eliza położyła mu dłoń na ustach. Jednak po chwili sama się zapomniała, wydając przeciągły jęk. Jacek nie upomniał jej. Zamiast tego przyspieszył tempo.

Zapomnieli gdzie są, liczyło się dla nich tylko tu i teraz. To, że są razem. Czują się. Kochają.

Nagle Jacek znieruchomiał.

- Już, kochanie? – spytała zaskoczona dziewczyna, patrząc na jego purpurowiejące policzki. Jacek zaszokowany gapił się w lustro. Eliza podniosła głowę i napotkała poznaczoną zmarszczkami twarz uśmiechniętego od ucha do ucha staruszka.

- Ciii… mną się nie przejmujcie – szepnął konspiracyjnie. – Nie takie rzeczy tu już widziałem. Śmiało, ja nikogo więcej nie zawołam.

- Jak to więcej?! – Eliza gwałtownie zasłoniła przyrodzenie Jacka.

- Właśnie, nie przerywajcie sobie – dodała kobieta zza pleców staruszka.

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 15 października 2007, o 12:36

UŚWIADAMIANIE DZIECKA NIE ZAWSZE WYCHODZI NA DOBRE RODZICOM...



Moja żona od samego rana była w bardzo bojowym nastroju. Rzecz jak na sobotę raczej niezwykła, więc wyczulony na najmniejsze jej brwi skinienie smarowałem nieuważnie kanapkę dżemem.

-Tak, kochanie? – zapytałem przymilnie, bo odniosłem wrażenie, że jej brew drgnęła ku mnie wyzywająco.

-Nasz syn skończył szesnaście lat i chyba czas, żebyś z nim poważnie porozmawiał...

-Przecież oni na tej biologii mają takie rzeczy, o jakich ja nawet nie słyszałem w moim dość zaawansowanym wieku... – zacząłem nieśmiało oponować.

-Chodzi mi o prezerwatywy – ucięła krótko.

-Czy to trochę nie za wcześnie? – zdziwiłem się. – Wiem, że teraz młodzież dojrzewa wcześniej, ale nasz syn...

-Ale nasz syn – weszła mi w słowo – myje włosy co drugi dzień, używa żelu do twarzy, zaczął nosić koraliki, założył się z koleżanką, że jak ona przestanie palić, to on ją pocałuje, a dzisiaj rano poszedł do szkoły trzy godziny wcześniej, żeby zobaczyć mecz koszykówki dziewczyn, w którym grała TA SAMA koleżanka. Czy dla Ciebie to coś znaczy?

-Znaczy. Masz rację. Dzisiaj wykonam zadanie.

-Kiedy?

-Kiedy pójdziesz na aerobik.

-No coś ty?! Chciałabym przy tym być!

-Bez żartów. To są męskie sprawy – zamknąłem temat.



Odprowadziłem żonę na aerobik, a w drodze powrotnej wstąpiłem do sklepu w celu nabycia stosownych pomocy naukowych. Po powrocie do domu natychmiast przystąpiłem do lekcji praktycznej.

-Andrzej, proszę do ojca! – rzuciłem w głąb mieszkania.

Syn wynurzył się ze swojego pokoju nieco zdziwiony.

-Do tej pory wołałeś „Jędrusiu, proszę do tatusia...” – zauważył niepewnie. – Coś się stało?

-Stało się. Jesteś już duży i... – spojrzałem na niego niepewnie. Fakt, był duży; prawie o głowę wyższy ode mnie i cięższy też o jakieś parę kilogramów. Ta siatkówka i wieczorne bieganie nadspodziewanie dobrze wpłynęły na jego rozwój fizyczny. Że też ja tego wcześniej nie zauważyłem! – ... i powinieneś wiedzieć kilka rzeczy o seksie...

-Tata, no coś ty?! – obruszył się. – wiem już wystarczająco dużo, żeby...

-A o prezerwatywach słyszałeś? – Zapytałem podchwytliwie.

-Jasne – burknął wyraźnie znudzony. – „Prezerwatywy to najprostszy i jeden z najskuteczniejszych sposobów na to, aby uniknąć zakażenia chorobami przenoszonymi drogą płciową oraz nieplanowanej ciąży. Pozwalają...”

-Ty mi tu nie recytuj regułek z lekcji biologii! – fuknąłem na niego. – Zakładałeś już kiedyś?

-Ooo! – wyraźnie się ożywił. – No, to teraz się będzie działo...

Jak sztukmistrz z kapelusza, tak i ja z papierowej torby wyciągnąłem niezbędne rekwizyty: kiść bananów i paczkę prezerwatyw.

-Już się bałem, że będziemy jedli banany... – powiedział nieśmiało, bo już w dzieciństwie twierdził, że banany smakują jak smalec z cukrem i on ich nigdy nie tknie.

-Nie. Nie będziemy ich jeść. Będziemy je ubierać.

Wprawnym ruchem (lata wprawy na coś się przydały) otworzyłem prezerwatywę, ująłem jej czubek w trzy palce lewej ręki, nałożyłem na banana rozwijając i tryumfalnie spojrzałem na mojego pierworodnego.

-Teraz ty – powiedziałem zachęcająco.

Posapując bardziej z emocji niż z wysiłku, zaczął się mozolić z „ubieraniem banana”. Po którejś tam próbie wydał z siebie okrzyk tryumfu.

-Tata! Udało mi się!

-Zuch. A teraz proszę wziąć nową, pójść do łazienki i założyć...

-No coś ty!!! Przy tobie???

-Oszalałeś? Sam sobie radź. Tatuś nie zawsze będzie mógł ci pomóc... – powiedziałem złośliwie.

Zniknął więc w łazience, a ja włączyłem telewizor, bo zaraz miał skakać Małysz i zapomniałem o bożym świecie.



-Tata! Tata!!! TATAAAA!!! – rozległo się rozpaczliwe wołanie z łazienki. Cały w nerwach pobiegłem do drzwi. Były zamknięte.

-Co się dzieje? - zapytałem zdenerwowany.

-Nie radzę sobie – dobiegł mnie głos zza drzwi.

-Przecież z bananem dawałeś sobie radę całkiem nieźle...

Szczęknął zamek w drzwiach i ukazał mi się mój syn. Spocony i cały czerwony na twarzy. Z emocji.

-Próbowałem prawą ręką, próbowałem lewą ręką, próbowałem obiema...

-I co – nie mogłeś otworzyć pudełeczka? – zażartowałem i zaniosłem się serdecznym śmiechem.

-I nie mogłem założyć – powiedział ponuro. – Są po prostu za małe. Czy jest jakiś rozmiar XXL?

Spojrzałem na niego ze zdziwieniem. Nie pomyślałem, że przerósł mnie nie tylko wzrostem i wagą...

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Kącik Humoru

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość