Ja się kiedyś dałam złapać na popularność tej wcierki z Jantaru. Jezu, jakie to było gówno
Mam wrażenie, że to od tego zaczęło mi się sypać z głowy, co utrzymuje się do dziś. Chyba nie jest to łupież, tylko taka mocno przesuszona skóra plus dodatkowo czasem swędzenie.
Moje także lecą jak szalone. Nigdy nie miałam jakiejś szopy, ale włosów było bez porównania więcej. Teraz to aż sprawdzam, czy nie zaczęły robić się prześwity
W dodatku sporo mam siwych, więc muszę w końcu pofarbować, a tego też się boję, bo mam bardzo brzydkie i zniszczone włosy. I nie wiem w dodatku od czego?! Niczym ich nie katuję, niczym nie pryskam, nie suszę, nie prostuję, nie farbowałam od 2010. Włosy powinny być malina, a wyglądają jak gówniana strzecha.
Wydaje mi się, że chyba trzeba zrobić dokładne badania i iść z tym do jakiegoś sensownego dermatologa. Moja mama poszła do pierwszej z brzegu babki, to jej przepisała jakiś szmelc do wcierania na alkoholu, który oczywiście nic nie pomógł.