tak bardzo TAK. Część Leo i Cat to po prostu tak strasznie zmarnowany potencjał. Przecież to mogła być najlepsza część w serii...Viperina napisał(a):Z kolei w Hathaweyach było parę zmarnowanych szans (jak choćby część o Leo, która zapowiadała się bardzo fajnie, a została zamordowana fabularnymi niedorzecznościami)
•Sol• napisał(a):Czy jestem spaczona że lecę na psycholi Kleypas?
Alias napisał(a):Ja wolę Hathawayów. Bo Leo, Leo i ponownie Leo Nie no... lubię tę serię
W Wallflowers nie czytałam 1 i 4, podobała mi się 2, 3 nie dokończyłam. O Sebastianie się wypowiadałam, więc już nie bedę ... ale nadal nie rozumiem jego fenomenu.
•Sol• napisał(a):Very, ale ja Leo też miałam ochotę rozżarzonym prętem tłuc
•Sol• napisał(a):w dwójce mnie drażniło to że oni tak strasznie mało się kłócili. Że ten etap darcia kotów już w sumie był odfajkowany... a mogło być tak pięknie
Kev z tym jego nie zasługuję na miłość
no ba. Oni czasem tak do pieca dawali. Te ich starcia...Alias napisał(a):Sol,pewnie, że tak. To mogła być świetna część, bo dla mnie Leo i Marks wymiatają
raczej każdy, przemiana jest boska, a więcej Leo... MarzenieAlias napisał(a):a kto po pierwszej części nie chciał?
ale ta jego przemiana właśnie jest taka interesująca, no bo wyrósł mi z najbardziej nielubianego na najbardziej lubianego.
chciałabym więcej takich Leo w historykach
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości