Skończyłam właśnie "Devil in Spring".
Moim zdaniem zdecydowanie najlepsza książka w cyklu o Ravenelach. W roli głównej Pandora, czyli jedna z bliźniaczek oraz Gabriel, lord St. Vincent, najstarszy syn Evie i Sebastiana. Urocza para.
Spotykają się przez przypadek na balu w sytuacji, która choć całkowicie niewinna, może zostać uznana za kompromitującą. I oczywiście za taką uznana zostaje.
Jedyny ratunek dla reputacji panny to ślub. Tyle że oczywiście Pandora nie zamierza wychodzić za mąż. Nigdy. Chce produkować gry i z tego się utrzymywać. Gabriel równie niechętnie myśli o perspektywie takiej... dziwacznej małżonki. Zupełnie nie pasowałaby do stylu życia przyszłego diuka. Coś jednak ich do siebie ciągnie.
Rodzina Gabriela zaprasza więc Ravenelów na tydzień do swojej posiadłości, aby młodzi mogli się lepiej poznać i na tej podstawie podjąć bardziej świadomą decyzję. Nie będzie chyba spoilerów, jeśli napiszę, że oczywiście kończy się ślubem. Tak w 75% procentach książki. Musi więc być coś jeszcze. I jest. Wątek poboczny, moim zdaniem taki sobie. Chyba jedyne, czemu służy, to powrót postaci, którą poznałyśmy w części drugiej, czyli Ethana Ransoma - policyjnego detektywa, który odkrywa pewien spisek. I ma bardzo charakterystyczne oczy.
Więcej nie spoileruję, ale wydaje mi się baaardzo mało prawdopodobne, by doktor Gibson była przeznaczona Westowi.
Jako bonus - króciutki występ gościnny Westcliffa i dość dokładny wgląd w to, jak przez 30 lat układało się małżeństwo Evie i Sebastiana.
A także cała masa feministycznych tyrad, ponieważ Pandora jest sufrażystką z całego serca.