No oczywiście, że tak. To widać, słychać i czuć, Jutrzenko
Edit.
Ogólnie co myślę o drugiej części.
Myślę, że oceny na lubimyczytac, o których pisała Sol, nie są przesadzone, bo druga część jest wyraźnie lepsza, ciekawsza w stosunku do poprzedniej. Mam wrażenie, że to za sprawą częstej obecności Rhysanda. Zauważcie, że jak tylko pojawił się w pierwszej części, to akcja od razu nabrała tempa i więcej się działo, a my czytałyśmy z wypiekami na twarzy, nie mogąc oderwać się od lektury. A w tutaj Rhys jest praktycznie od początku i cały czas coś się dzieje, nie można się nudzić. Nie to że nudziłam się podczas pierwszej części, bo nie. Ale chodzi mi bardziej o to, że pierwsza część była spokojniejsza, jak nie raz mówiłam w Dworze Wiosny przez większość czasu patrolowano granice albo o tym rozprawiano, a tutaj akcja za akcją - bohaterowie wrócili z jednej misji, nie mieli nawet kiedy odpocząć i już lecieli na kolejną. Także te siedemset stron minęło nawet nie wiem kiedy.
Po przeczytaniu drugiej części mogę sobie spojrzeć i porównać oba związki, tzn. Tamlina i Feyrę oraz Rhysa i Feyrę i wciąż nie mogę uwierzyć jaka jest przepaść między nimi. Po pierwszej części byłam przekonana, że Feyra będzie z Tamlinem i jakoś nawet do głowy mi nie przyszło, że Rhys będzie miał tu coś do gadania, dopóki mi tego nie uświadomiono. Naprawdę jestem w głębokim szoku. Chyba pozostanę fanką Feyry&Rhysa do końca życia i chyba kupię sobie to mydełko, co pokazywała Jutrzenka, bo jak Feyra obwąchiwała Rhysa i mówiła o tym cytrusowo-morskim zapachu, to aż miałam ciarki...
(A może namówię mojego M na jego używanie )