O rany, te encyklopedie mnie zaciekawiły. Przerabiał ktoś kiedyś? Bo mnie intryguje, czy alfabetycznie, czy tematycznie. I czy lepiej zacząć od "Małej encyklopedii technicznej", czy od "Słownika botanicznego".
A co do lektury poradników, to w ogóle po kiego to liczą w czytelnictwo? Bliżej temu do instrukcji obsługi pralki, niż do porządnej książki. To ja już bym lepiej wypunktowała prasę, reportaże, felietony i takie tam. Z drugiej strony, nie mam doświadczenia, poradniki to czytałam może ze trzy w życiu.
A już w ogóle to cała ta klasyfikacja rąbnięta jakaś - bo czy "Imię róży" to kryminał, historical czy powieść z kluczem; czy Kopaliński pisze słowniki, czy non-fiction, a Oates to romans, kryminał, obyczaj czy nowa klasyka, ewentualnie klasyczna nowość? I kto to szereguje?
A poza tym, jakby wszyscy czytali klasykę, to też krytycy marudzili, że stoimy w miejscu, zamiast podążać za nową falą wrażeń.