przez Janka » 31 stycznia 2017, o 21:36
Tam było namieszanie z poplątaniem, nawet geniusz nie dałby rady tego streścić.
Ale dobra, spróbuję coś napisać. Opłaca się próbować, bo pewnie dostanę Nobla za ten opis:
Są dwie panie Joanny Chmielewskie i dwie szajki przestępców.
Książka opowiadana jest w pierwszej osobie, naprzemiennie z punktu widzenia kilku osób.
Jedna Joanna, to jest ta, którą znamy, czyli autorka (Chmielewska Starsza = ChS lub S). Druga to jest jej ekssynowa, zaledwie 11 lat od niej młodsza (Chmielewska Młodsza = ChM lub M). Obie mają ten sam styl życia i ubierania się, i wszystkiego. Dlatego, jak policjanci nie widzą ich na raz, a nigdy nie widzą, to nie wiedzą, z którą z nich akurat rozmawiają.
Jedna szajka zajmuje się produkcją banknotów, druga przemytem narkotyków.
Poza tym jest jeszcze dwóch ważnych panów, których znają obie Chmielewskie. Pierwszy bardzo szybko ginie, więc dalej występuje w postaci denata (D), a drugi, Paweł (P), przebywa za granicą.
No to tak: D był dawnym partnerem M, ale od trzech lat już nie jest. Zadzwonił do niej i poprosił o pomoc, bo sam nie może wychodzić z domu (kręgosłup). Ona nie bardzo chciała, ale pojechała do niego. D dał M paczkę z ważnymi dokumentami, żeby zawiozła na dworzec i schowała w skrytce na bagaż, a jemu potem przywiozła kluczyk. Zostawiła u niego swoją torbę, żeby nie dźwigać, ale wzięła do kieszeni dokumenty i pieniądze. Na dworcu okazało się, że skrytki nie są czynne, poszła więc do przechowalni. Miły pan bagażowy zgodził się na chwilę schować jej bagaż pod ladą, a ona miała się zastanowić, co dalej począć z tym fantem. W tym czasie wynikły dwie szamotaniny, bo jedni chcieli ukraść jej paczkę od D, a drudzy akurat mieli paczkę z narkotykami, bo przechowalnia była ich punktem przerzutowym. W efekcie M się coś pomyliło, wystraszyła się tego zamieszania, złapała paczkę od D i uciekła. Wskoczyła do autobusu i tam dopiero się kapnęła, że paczka od D została przecież pod ladą, a ona ukradła inną, podobną (narkotyki). W autobusie spotkała ChS, która miała akurat lecieć do Danii, ale zgubiła paszport i pieniądze, więc nie wiedziała, jak wybrnąć z sytuacji. W efekcie zamieniły się swoimi bagażami i do Danii, na bilet ChS, poleciała ChM. S schowała paczkę od M, a po odzyskaniu paszportu i po rozmowie z policją na temat D, dwa dni później też poleciała do Danii. W międzyczasie przestępcy śledzili ChM i po jej wylądowaniu próbowali ukraść walizki ChS, bo myśleli, że ona do nich przepakowała narkotyki. W walizkach były grafiki Kajtusia na wystawę. Kajtuś odbierał M (zamiast S) z lotniska, a że znał karate, to obronił M i swoje grafiki. W tym momencie pojawiło się tam auto, w którym siedział P, kazał ChM szybko wskakiwać i zwiali przestępcom i Kajtusiowi sprzed nosa. Grafiki trafiły na wystawę, skąd zostały na pniu kupione przez przestępców, szukających w ramach swoich narkotyków, natomiast M trafiła w ramiona P, którego kochała od wielu lat, tylko że nieszczęśliwie, bo na drodze ich szczęścia ciągle stały jego kolejne żony. Albo jej mężowie.
To zaledwie początek. dalej było jeszcze więcej zbiegów okoliczności. ChM przebierała się za Murzynkę. Na wyścigach podsłuchała przestępców. W ogóle tam się wszystko zazębiało ze wszystkim. Policja odchodziła od zmysłów i siwiała przez to, co one obie wyprawiały. Na dodatek w tym wszystkim wcale nie chodziło o narkotyki, ten wątek tylko sie plątał przez przypadek. Naprawdę chodziło o szajkę fałszerzy pieniędzy, na czele której stała jakaś ważna szycha i nie było łatwo się do niego dobrać. W torbie od D, która została u bagażowego, były dowody przeciwko członkom szajki. Plątał się tam jeszcze fotograf, którego szantażował D i któremu też zależało na dobraniu się do torby.
Więcej nie napiszę, bo już i tak zdradziłam za dużo, a na Nobla już dawno wystarczy.