A ja nadal wierzę, że polscy wydawcy nie są skończonymi debilami i nie ustalą ceny zaporowej na swoje książki. Przecież im chodzi o to, żeby się pozbyć nakładu i wcale nie o to, by wynajmować za kupę kasy magazyny na niesprzedane książki.
W tej chwili handel detaliczny działa w stosunku do wydawców jak mafia. Żąda od nich strasznych upustów, szantażuje i stawia wymagania. Stała cena ochroni wydawców przed taką brzydką działalnością księgarń. Wreszcie dostaną do ręki broń przeciwko tym zagraniom. Wydawcom naprawdę nie chodzi o to, by wykręcić z czytelnika całą kasę i puścić go z torbami, tylko by móc normalnie współpracować na czysto określonych zasadach.
A jeśli jednak są debilami i ustalą za wysoką cenę, to bardzo szybko dostaną po dupie. Takie są prawa rynku. Przecież nikt nie będzie kupował nowych książek jeśli będą droższe niż to dla kupującego będzie do przyjęcia. To nie jest produkt pierwszej potrzeby, żeby się trzeba było godzić na każdą cenę.
•Sol• napisał(a):A nie wierzę w to że ustalą niżej niż 35 zł. Nie uwierzę żeby nie wiem co.
W czasach przed istnieniem księgarń internetowych, powiedzmy 15 lat temu, romanse i kryminały (porównywalne do wydawanych obecnie) kosztowały 30 zł i praktycznie nie było możliwości kupienia ich w niższej cenie. W międzyczasie podrożało wszystko. Nawet harlequiny (dwukrotnie). Zarobki też wzrosły.
Wymaganie od wydawców, by nie podnieśli ceny swoich produktów należałoby czymś poprzeć. Jakimś mądrym argumentem mam na myśli. Mają jeść tynki ze ścian?
O ileset procent podrożały w tym czasie bilety do kina?