Podsumowanie 2016 r. u Kawki:Przeczytałam rekordową dla mnie ilość książek, bo aż 73. Średnio miesięcznie 6,08. Jest to najlepszy mój czytelniczy rok odkąd się tu wpisuję.
Jeżeli chodzi o dłuższe formy to było chyba porównywalnie do poprzednich lat, za to doszło sporo harlequinów, do których miałam niepohamowany pociąg w minionym roku.
Głównie czytałam romanse współczesne.
Najwięcej książek przeczytałam w październiku - 21, najmniej w czerwcu - 1.
W zasadzie w tym roku czytywałam sprawdzone autorki, ale pozytywnym zaskoczeniem i chyba największym odkryciem były dla mnie dwie autorki harlequinów - Emma Darcy i Kate Hardy.
Wśród najlepszych wyróżniłam: Susan Elizabeth Phillips "Wyobraź sobie" i "Wymyślne zachcianki", Jane Graves "Mąż z ogłoszenia", Erica Spindler "Jesteś jak ogień" i "Pierwsza żona", Mary Balogh "Żona idealna", Kate Hardy "Zorza nad fiordem" i Lucy Maud Montgomery "Błękitny zamek". Krótko mówiąc - są to w dużej mierze powtórki moich ukochanych książek.
Co do rozczarowań - zdarzyło się kilka gniotów, ale żaden nie zrobił na mnie aż tak złego wrażenia, żebym musiała to tu wyszczególnić. Największego moralniaka miałam po przeczytaniu Kate Lee Vann "Wszystko co wiem o miłości", ale ta książka nie była zła tylko mnie wkurzyła.
Z powodu emigracji od kilku lat praktycznie nie kupuję papierowych książek. Niestety w najbliższym czasie to się raczej nie zmieni.
Chyba, że nauczę się w końcu norweskiego w takim stopniu, żeby móc czytać. W pobliskim sklepie jest taka półka, która mnie korci, są tam też hq i romanse.