Zapodałam sobie w weekend
Pół na pół z Josephem Gordonem Levittem i polecam. To historia młodego mężczyzny, który dowiaduje się, że ma raka i jego szanse na przeżycie wynoszą tytułowe pół na pół. Zanim uciekniecie z krzykiem, zapewniam że ja sama unikam jak ognia smutnych historii o chorobach i w ogóle nie ma opcji, żebym po historie typu
Gwiazd naszych wina sięgnęła z własnej woli. A wybierając ten film wiedziałam o czym jest, ale wiedziałam też, że dobrze się kończy
Film nie omija tak całkiem 'technicznych' kwestii choroby i leczenia, ale tak naprawdę nie ma tego dużo i nie jest to jakoś drastycznie (czyt. realistycznie?) pokazane. (plus wybrano jakiś super rzadki rodzaj raka, może żeby widzowie nie zaczęli go u siebie hipochondrycznie diagnozować
). Tu przede wszystkim chodzi o to, co się dzieje poza gabinetem lekarskim - o relacje bohatera z rodziną, przyjacielem, dziewczyną, terapeutką... Co i jak się zmienia, na kim może polegać. Tematyka naturalnie trudna, ale jest w tym wszystkim duże odbicie komediowe, dzięki czemu nie ma taniego sentymentalizmu i grania na najłatwiejszych emocjach.
Właściwie jedyny mój zarzut to pewne przerysowanie dziewczyny głównego bohatera, ale cóż, nie można mieć wszystkiego
Tak więc jeśli będziecie miały ochotę na niegłupi film 'o życiu', przyjaźni i paru innych sprawach, a jednocześnie jesteście jak Diana Barry, która uważała, że najlepsze historie to te, które są smutne w środku, a wesołe na końcu - to polecam
Pół na pół PS Jest też miły wątek romansowy pozytywnie zakończony
PS2 Coś mi się wydaje, że nie sprzedałam tego filmu jak trzeba. Po prostu nie dajcie się wystraszyć tematyce - to dobry film, na którym można się i powzruszać, i pośmiać.