Ja też długo nie miałam pomysłów na prezenty, ale zobaczyłam któregoś dnia w TV reklamę Pepko, a tam były ramki na zdjęcia [takie łączone po sześć], kupiłam ich więc 5, a potem poszperałam w rodzinnych albumach, obdzwoniłam dalszych i bliższych kuzynów i udało mi się skompletować każdemu zestaw różnych śmiesznych fotek [mój ślubny dostanie ramki ze zdjęciami z dzieciństwa, ale nigdy ich wcześniej nie widział, a na dodatek są zrobione u jego ukochanej ciotki w Puławach i w miejscach, o których mówi z wielkim sentymentem]. Ramki były tanie, bo każdy komplet kosztował jedynie 20zł, ale za to wywołanie zdjęć [niektóre trzeba było podretuszować, bo były mocno zniszczone i powiększyć do rozmiaru pocztówki] to już koszt 85zł.
Miałam też kłopot z prezentem dla mojej przyszywanej ciotki-agregatki. Ciotka ma już 84 lata, ale niezła z niej artystka. A że ciotka wszystko ma, to tym razem zrobiłam jej dwie poszewki na poduszki - każda z wizerunkiem jednego z nieżyjących już mężów [są to zdjęcia samej twarzy], bo ciągle narzeka, że nie lubi sama spać i że chciałaby mieć się do kogo przytulić [ale zawsze wtedy dodaje, że najchętniej przytuliłaby się albo do Bobo - czyli meża nr 1, albo do Adasia - męża nr 2. nr to teraz będzie ich miała w łóżku obu naraz.
Oczywiście będzie też dużo książek, płyty, gry i puzzle [te są dla mnie].
A Henio dostanie pluszowego zająca z szeleszczącymi uszami.