Czasami "ta druga" to faktycznie postać, którą ma się ochotę udusić gołymi rękami. Szczególnie jak jedyne co robi, to obnosi krótkie mini i swoje kwestie wypowiada na górnym C. Ugh... W mojej obecnej dramie jednak "ta druga" to całkiem ciekawa postać. Ale tam jest dużo ciekawych postaci i w ogóle historia ładnie podana, a drama koi serce.
(Mówię o
Twenty again, gdyby ktoś chciał wiedzieć.)
A, w ogóle - jeśli ktoś ma ochotę na naprawdę dobry obyczaj, to polecam
Unkind women. Główne postacie to przede wszystkim kobiety, mężczyźni grają tam w zasadzie drugie skrzypce. Jest jednak ciut miłości, ale przede wszystkim przepięknie pokazane relacje kobiece. No i mega cudny wątek z kobietami, które nie miały prawa się zaprzyjaźnić, a jednak się zaprzyjaźniły. Od czasu seansu UW szukam dram, które tak mi się będzie oglądało. TA ma nieco podobny sznyt, pięknie wymieszane sceny teraźniejszości z przeszłością (w UW też tak było), ładne aktorstwo, ciut humoru, a przede wszystkim ładnie pokazany rozwój bohaterki.
Ech... każcie mi się zamknąć, bo o dramach (szczególnie takich, które mi się podobają) to mogę godzinami...