Kawka napisał(a):Wybaczcie, że nie przeczytam poprzednich stron dyskusji, od swojego ostatniego wpisu (około 100), bo po prostu jest tego za dużo. Może kiedyś uda mi się to nadrobić.
Chciałam się podzielić swoimi wrażeniami na świeżo, zanim zapomnę, na temat ostatnio przeczytanej książki, a jest nią: "Idealna żona" Mary Balogh.
Jak się okazało już po przeczytaniu, mam tę książkę w swojej biblioteczce, w domu. Pamiętam tę koszmarną okładkę. sprawdziłam też, że już czytałam kiedyś "Idealną żonę", ale nie wiem z jakiego powodu, nie wystawiłam jej żadnej opinii.
Do sedna: Ta książka jest świetna. Świadczy o tym fakt, że nie mogłam się oderwać. Uwaga, poniżej mogą być lekkie spojlery!
Bohaterowie to duży plus, są prawdziwi, mają ikrę. Bohaterka nie jest płaczącą nad swym losem mimozą, a babką z charakterem, rezolutną i pogodną. Zdecydowanie można się z nią utożsamić a przede wszystkim ją polubić. Nie jest też skończoną pięknością ale ma to "coś". Bohater (tu duży plus), w sytuacjach trudnych nie wierzy innym, tylko żonie i zanim zrobi coś głupiego, to MYŚLI, a potem ROZMAWIA o tym z bohaterką. Rzecz mało spotykana w romansach. Poza tym jest normalny, nie śfiniowaty, ma zdrowy dystans do siebie, poczucie humoru i generalnie jest ludzki. Do tego trzeba dodać dobrze wykreowane postacie drugoplanowe, jak przyjaciele głównej pary, czy despotyczna mamusia bohatera.
Poza tym, niby nic szczególnego się nie dzieje w książce, ale mimo to jest ciekawie. Głównie dlatego, że autorka umiejętnie potęguje napięcie pomiędzy bohaterami, zacieśnia ich więź stopniowo i to wszystko ma sens. Nawet zakochanie się po tygodniu znajomości da się w tym przypadku przełknąć.
W tej książce jest też coś, co nie zdarza się często w romansach, a co stanowi kolejny jej atut. Bohaterka nie ma orgazmu podczas pierwszego seksu, ona wręcz stopniowo nabywa umiejętność przeżywania udanego stosunku. Bohater nie jest mistrzem kamasutry i nawet nie bardzo z początku nim chce być. Dopiero rodzące się uczucie do bohaterki sprawia, że on chce jej dać przyjemność. Świetna odmiana po tym wszystkich bogach seksu i dziewicach z wielokrotnym orgazmem przy pierwszym razie.
Kolejny duży plus, to humor. Nie jest absurdalny i umieszczony na siłę, "wypływa" niejako przy okazji. Głównie za sprawą gadulstwa bohaterki. Nie ma go też za dużo, ani za mało.
Styl jest dobry - konkretny i raczej opisowy. Nie przeszkadzał mi w chłonięciu książki, nie wychwyciłam żadnych "kotek burasek" ani nic szczególnie dziwnego. A to znak, że się zaczytałam do tego stopnia, żeby zapomnieć o tym, że czytam i przeżywałam tę historię razem z bohaterami. Kolejny duży plus.
Co do minusów - książka mogłaby być nieco dłuższa, żeby ten tydzień na zakochanie trwał dłużej i był jeszcze bardziej prawdopodobny.
Szczypta_Kasi napisał(a):Balogh to była jedna z pierwszych moich romansowych autorek. Bedwynowie to rewelacyjny cykl.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość