Teraz jest 21 listopada 2024, o 12:43

Błękitny zamek - Lucy Maud Montgomery (Kawka)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW HISTORYCZNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Błękitny zamek - Lucy Maud Montgomery (Kawka)

Post przez Kawka » 26 października 2016, o 10:03

Moja opinia na temat książki „Błękitny zamek” autorstwa Lucy Maud Montgomery.

Uwaga, poniżej mogą być spojlery!

Główna bohaterka – Valancy, to dobiegająca trzydziestki, nijaka stara panna, która marzy o odmianie swojego nudnego i bezbarwnego życia. Valancy jest bezgranicznie podporządkowana despotycznej i surowej matce oraz licznej rzeszy krewnych, którzy wiedzą lepiej jak powinna żyć. Jest nieszczęśliwa i płacząc nocami, wciąż marzy o odmianie swojego losu. Jedyną ucieczką od przytłaczającej ją rzeczywistości jest marzenie o Błękitnym zamku – wymyślonym miejscu, gdzie Valancy wiedzie idealne życie. Pewnego dnia Valancy dowiaduje się, że jest śmiertelnie chora i został jej niespełna rok życia. Postanawia się zbuntować i wziąć w końcu swoje życie we własne ręce.

Choć początek tej książki jest bardzo smutny, to trudno nazwać ją ponurą. Powieść jest pełna bardzo subtelnego i zarazem niebanalnego humoru, dzięki czemu nie jest to kolejna poważna historia o starej pannie, czasem wręcz czyta się to jak wyśmienitą komedię. To opowieść o dążeniu do spełniania swoich marzeń i drodze do wewnętrznego oświecenia. To historia o dojrzewaniu do decyzji i osiąganiu celu, a także o samej drodze do celu. Valancy przewartościowuje swoje życie i odkrywa, że wiele zależy od niej, a nikt nie może za nią zdecydować jak powinna żyć. Jest to piękne i chyba najważniejsze przesłanie tej książki, choć na pewno nie jedyne.

Klimat opowieści jest baśniowy, ma się wrażanie, że wszystko jest trochę nierealne, a równocześnie mogłoby być prawdziwe. Zagubiona mała wioska gdzieś w Kanadzie, piękne, malownicze krajobrazy, zapachy, kolory i kształty – wszystko to opisane jest po mistrzowsku. Czytając po prostu się tam jest.

Postacie są prawdziwe. Z wadami i zaletami. To duża siła tej książki. Nie tylko główna para – Valancy i Barney są nakreśleni bardzo szczegółowo. Postacie drugoplanowe to cała galeria ciekawych i wielowymiarowych charakterów. Zazwyczaj wzbudzają sympatię.

Co ciekawe mimo iż nie ma w tej książce ani jednej sceny erotycznej (trudno się dziwić, gdyż powieść została wydana po raz pierwszy w 1926 r. i napisana przez autorkę słynącą z książek dla dzieci), w niczym to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie – uczucie pomiędzy Valancy i Barneyem jest czyste i niewinne. Bardzo to pasuje do całości.

Dużą zaletą „Błękitnego zamku” jest to, że mimo upływu lat, ta książka nie traci na aktualności. Problemy w niej poruszone z powodzeniem można by przenieść do współczesnych czasów.

Mimo iż czytałam już parę razy tę książkę, nadal jestem nią zachwycona i jest jedną z moich najbardziej ulubionych, do której zapewne wrócę jeszcze nie raz. Mogę polecić każdemu z czystym sumieniem. Dla mnie zdecydowane 10/10.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 26 października 2016, o 10:41

Kocham tę książkę miłością wielką, bo kojarzy mi się z pewnym zimowym niedzielnym popołudniem wiele lat temu, kiedy równo o piętnastej zamknęłam się w swoim pokoju i w radiowym Teatrze dla młodzieży po raz pierwszy słuchałam tej historii. Za oknami było już ciemno, w moim pokoju paliła się tylko mała lampka przy łóżku, a ja leżałam okręcona w ciepły koc i z zamkniętymi oczami słuchałam pierwszej części opowieści o Joannie, bo w mojej ulubionej wersji główna bohaterka miała na imię Joanna. :lovju:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 26 października 2016, o 15:47

to również jedna z moich ukochanych książek.To jest dla mnie idealne lekarstwo na chandrę.Czytałam po wielekroć,chyba więcej niz 100 razy,spore fragmenty znam niemal na pamięć a i tak wciąż wracam.Wychowałam sie na tej wersji o Joannie i Edwardzie,a ostatnio kupiłam również to nowocześniejsze wydanie.To jedna z tych książek,do których należy wracać,przy każdym kolejnym czytaniu odkrywając jakieś drobne szczególiki,które przegapiło się podczas wcześniejszego obcowania z nią...
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 3059
Dołączył(a): 7 kwietnia 2016, o 13:30
Lokalizacja: Genf
Ulubiona autorka/autor: Kristin Hannah,Paulina Simons,Elżbieta Cherezińska

Post przez tully » 26 października 2016, o 17:08

a dla mnie jak juz wiecie nie tylko nie zrobila wrazenia ale jeszcze uciekla z gilotyny bo nie mialam sil znecac sie nad Lucy :)
A tak na powaznie kolo polowy cudne, potem znosne a koncowka psuje caly efekt
Je préfère aller doucement...
"the standout in this drama is, without a doubt, Emi Takei. Eyes are her asset, and her stare is from another world in this drama. You could feel her love towards Shuji, and that passion is so strong that you could feel it coming out from your screen." Taisetsu na Koto wa Subete Kimi ga Oshiete Kureta J-2011
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek
Shancai initiates the kiss: https://tenor.com/view/dont-say-anythin ... f-12266619
Tsukushi initiates the kiss: https://c.tenor.com/YC0oyiizgj8AAAAd/ha ... anadan.gif

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 26 października 2016, o 17:43

Maud, nie Lucy ;)
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr


Powrót do Recenzje romansów historycznych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości