Alias napisał(a):no ten, musiałam napisać kilka słów
Bohaterowie to pracownicy dwóch firm wydwniczych, którzy w wyniku fuzji obu wydawnictw lądują w jednym biurze. Od pierwszego dnia się nie znoszą. Czego nie jest w stanie zrozumieć nasza bohaterka. Bowiem Lucy jest energiczną, sympatyczną, przyjazną osobą, którą wszyscy uwielbiają. Z wyjątkiem jego: Joshuy Tempelmana (och, nawet jego nazwisko mi się podoba). Lucy i Josh to dwa przeciwieństa. Ona niziutka, kolorowa, uśmiechnięta dziewczyna ze swoją słabością do szminek, on to ten zasadniczy, trochę wyniosły, zimny i powściągliwy (Lucy nie widziała go jeszcze uśmiechniętego)... i oczywiście (dla dodatkowego kontrastu) bardzo wysoki oraz (jak póżniej odkrywamy wraz z Lucy ) pięknie zbudowany. Chociaż zasadniczo się różnią, posiadają cechy wspólne, obydwoje są inteligentni, zdeterminowni, uparci i pracowici.
Pomimo tego, że dzielą biuro, niewiele o sobie wiedzą. Siedząc naprzeciwko siebie codziennie prowadzą serię gierk między sobą: Mirror Game, Starring Game, HR Game... Wzajemnie obdarzają się złośliwościami, docinkami i uwagami, odpowiadają ciętymi ripostami...ciągle prowokują. Zabawne, dowcipne dialogi, nieustanne przekomarzanki tej pary plus dopełnienie w postaci wewnętrznych przemyśleń Lucy (całość napisana jest z punktu widzenia bohaterki) potrafią niejednokrotnie rozbawić czytelnika. Ja bawiłam się przednio
Momentem zwrotnym w książce (kubeł zimej wody dla bohatera) jest prawdziwa- nieprawdziwa randka Lucy z odchodzącym kolegą z pracy.
Ta historia ma w sobie mnóstwo uroczych, niepozornych elementów, które czynią z niej świetną lekturę.
Wspominałam już o dialogach, dochodzą do tego reakcje bohaterów, drobne gesty, spojrzenia...
Właśnie...
te ich przeszywające spojrzenia
i Lucy przy każdej okazji upajająca się zapachem Josha, jego uśmiechem (jak już go w końcu odkryje), dotykiem...
i Josh, niby chłodny, ale opiekuńczy... niby obojętny, ale mega zazdrosny
My czytelnicy, wiemy niemal od początku, że JoshSpoiler:
ale przechodzimy wraz z bohaterką te urocze tortury do momentu w którym i ona sama zacznie coś podejrzewać...
The Hating Game to kolejna odsłona motywu (biurowego) love/hate. To zabawna, urokliwa, romantyczna książka, ze świetną dynamiką (i tym napięciem!) między bohaterami. Jest tu mnóstwo czynników, które tworzą z niej napawdę udaną, współczesną romantyczną komedię.
Zdecydowanie jedna z najfajniejszych historii czytanych przeze mnie w tym roku
Na koniec.
Sceny, które zapadają w pamięć:
-winda
-paintball
-przemowa Lucy po weselu (ale nie bohaterów )
-wyznanie miłości
-plus całe móstwo innych chwil czy pamiętnych kwestii padających z ust bohaterów
Ciekawostka.
Nie wiem czy był to celowy zabieg, ale nawet raz nie było wspomniane miejsce akcji (autorka jest Australijką). Równie dobrze może to być duże miasto w USA, UK czy właśnie Australii
i to jeszcze, kurka jak! Ale zazdroszczę...Papaveryna napisał(a):Zły Alias. Zły!
Alias napisał(a):Janko, a ebook zły?
Alias napisał(a):Janko, a ebook zły?
Ciekawa będę twojej opinii Vip, w sumie głównie znam twój historyczny gust. Zastanawiam się czy to oby dla Ciebie
tully napisał(a):A znasz Ksaiu jej inna powiesc: Nie mów nic, kocham Cię. Myslisz ze moze mi sie spodobac?
Alias napisał(a):
duzzza22 napisał(a):Chodź ja nie wiem czy książki tej autorki to nie są takie hmm chick-lity. Janka, musiałaby przeczytać i stwierdzić czy stało chodź troszkę obok chick-litu
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość