chyba już jestem gotowa, by podzielić się swoimi odczuciami po przeczytaniu "Out of the Shallows"
podobnie jak poprzednia książka, ta również szybko się przeczytała, ba! bardzo szybko, zważywszy, że czytałam oryginał, (Young jest cudowna dla początkujących czytających, naprawdę, warto wiedzieć, jak chce się zacząć przygodę z oryginalnymi książkami
)
i teraz tak...
cóż, jak jedynka nie siadła, dwójka też nie siądzie, bo to mogłabym rzec, dokładnie to samo, co w "Into the Deep", z tym, że rolę się odwracają. i jak Jack miał naprawdę powód, by rozkminiać i rozstać się z Charley, tak sorry, ale ona dała ciała! je powód był niedorzeczny! Przynajmniej w moim odczuciu, a jeśli nawet, doszukać się w tym sensu, to jej wcześniejsze poczynania, które niby doprowadziły ją do miejsca, w którym się znalazła, są przekolorowane!
Jack się zrehabilitował po jedynce, kiedy to nie wiedział, czego chce, choć w sumie wiedział, ale nic z tym wtedy nie zrobił.. ( tak wiem zagmatwałam wypowiedź, ale inaczej nie mogę, by za dużo nie zdradzić
) to jak się chłopak starał... no kupił mnie! ale czasem myślałam, daj sobie z nią spokój, nie jest Ciebie warta!
druga sprawa, sprawa Claudii i Becka, tym razem poszło w drugą stronę...
ale o nich jakoś dobrze się czytało, tym bardziej, że kibicowałam im od początku
no i jedno z wrażeń w czasie czytania - za dużo tego złego, tyle nieszczęść, nie było czasu na oddech, bo cały czas coś..
i znów układ, co było i co jest ( pewnie dlatego tak szybko mi poszło czytanie, bo chciałam się dowiedzieć, co w końcu doprowadziło do rozstania Charley i Jacka i co sprawiło, że Claudia nie chciała Becka ) no ale za dużo tego, naprawdę za dużo..
Reasumując, czytając całość szlag mnie trafiał przez głupotę bohaterów, ale od książek nie mogłam się oderwać... zdecydowanie bardziej przemawia do mnie główny męski bohater, bo bohaterkę miałam ochotę udusić, zwłaszcza czytając część drugą! ale to nie zmienia faktu, że jak wyjdzie polskie wydanie - zakupię egzemplarz i przeczytam raz jeszcze, bo mimo wszystko lubię szczęśliwe zakończenia a tu w końcu się ono pojawia, choć okupione niezłym jazdami, naprawdę...