Przeczytałam
Home for the Holidays Sarah Mayberry
Bardzo przyjemna historyjka.
Ruby, słodki, przeuroczy aniołek, który mówi co myśli.
Ben, skryty, wycofany, obwiniający się o śmierć matki, z problemami, ale o wielki sercu.
Ojciec dzieci, Joe, to nowy właściciel baru(qrcze mam do nich jakoś słabość
), który samotnie wychowuje dzieci po tym jak jego żona zginęła w wypadku samochodowym.
I główna bohaterka, Hannah Napier(kojarzy mi się nazwisko z inną pisarką
), którą zostawił narzeczony, a zostawił dla jej własnej siostry. Do tego mechanik samochodowy o niskim poczuciu własnej wartości, własnej kobiecości.
Jak na taką małą książeczkę to sporo się dzieje
Pojawia się wątek choroby, który staram się unikać i to jeszcze raka, ale tu był skromnie zarysowany i to mi kompletnie nie przeszkadzało
Tak, takie historie mogę spokojnie czytać.
Agrest, dziękuję za przyjemną lekturę
tego było mi trzeba
Za mną również cykl
Anderson Brothers Marissy Clarke.
Sleeping with the Boss (Anderson Brothers #1) Nie wiem czy o tej książce już nie wspominałam
Czytałam ją przy okazji
Bossman, bo oba to romanse biurowe. W każdym bądź razie czułam się nią jednak zawiedziona. Troszkę miejscami zabrakło mi większego rozpisania akcji, zwolnienia tempa i pokazanie jednak bardziej bohaterów jak i rozwijającego się związku. Co do samej fabuły to pomysł ciekawy, ale gdzieś też w końcu jak dla mnie padł. Ponownie mam wrażenie, że brakowało lepszego dopracowania, rozpisania.
Dałam jej 3 na 5 na GR. Po tej książce nie kontynuowałam przygody z braćmi bohatera aż do wczoraj.
Neighbors with Benefits (Anderson Brothers #2) Coś mnie wczoraj pokusiło, byłam dobrze nastawiona po Mayberry i postanowiłam przeczytać coś jeszcze. Szukałam czegoś niezbyt długiego, bo godzina była już dość późna i trafiłam na kolejnego Andersona
Zaczęłam czytać i wsiąkłam. Mamy tu romans sąsiedzki. Do tego bardzo odizolowanego bohatera, który musi mieć wszystko zorganizowane, ułożone pod linijkę i nic nie może przeszkadzać jego rutynom, bo on od razu traci grunt pod nogami. Podobała mi się zarówno postać bohaterki, szalonej artystki, która tworzy wokół siebie sporo chaosu. Przeciwieństwa się przyciągają i oboje akceptują swoje wady, ale i zmieniają coś w sobie. On wrzuca bardziej na luz, ona stara się być bardziej zorganizowana.
Książka, historia, dialogi podobała mi się o wiele bardziej. Wszystko miało swoje ręce i nogi i nie miałam poczucia straconego czasu. Dałam 4 na 5 na GR.
Chance of a Lifetime (Anderson Brothers #3) I jak już poleciałam z dwójką tak poszłam za ciosem i przeczytałam jeszcze historię trzeciego brata. Tu mamy SPL
Nie mój target, ale hmm tu jakoś na dłuższą metę mi to nie przeszkadzało.
Bohaterka jest niewidoma, on jest prawnikiem i był najlepszym przyjacielem jej brata.
Mamy tu dość modny ostatnio zabieg listy zadań do zrobienia, ona go prosi o to by pomógł jej zrealizować jej marzenia/pragnienia z tej listy. Przy okazji w końcu się dogadują i są razem, ale jak to bywa jej braciszek musi namieszać.
Historia nie jest już dla mnie tak atrakcyjna jak losy drugiej pary, ale chyba jest lepsza niż jedynka. Dla mnie więc to 3,5 na 5 na GR.
Podsumowując przyjemnie się czytało, długo w pamięci nie zostanie, ale nie był to też zmarnowany czas, przynajmniej nie jeśli chodzi o drugą część
Wspominam jednak o tym cyklu gdyż zauważyłam tu coś dla mnie niepokojącego. Czytałam kilka dni temu również romans historyczny
Czego pragnie mężczyzna i tam również z tym się zetknęłam. Bohaterki bronią bohaterów, najczęściej obwiniając siebie lub umniejszając swoją wartość. Dla mnie jest to niepokojące, bo wychodzi na to, że bohater nic złego nie zrobił/nie robi tylko one są wszystkiemu winne. Wybielają ich, a siebie oczerniają. Ich uzasadnienia kompletnie do mnie nie trafiają