Teraz jest 8 października 2024, o 16:53

Susan Elizabeth Phillips

Avatar użytkownika
 
Posty: 10085
Dołączył(a): 3 sierpnia 2011, o 11:33
Lokalizacja: Somewhere
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez kejti » 16 września 2016, o 13:48

Ren super :bigeyes:

.
.

Let's find some beautiful place to get lost.

Avatar użytkownika
 
Posty: 15546
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 16 września 2016, o 18:32

•Sol• napisał(a):pocieszę Cię - ja też przepłaciłam ;)

Ja za swoje chyba z 60 zł zapłaciłam :disgust: Później taniej zaczęła chodzić.

Też mi się podobały :) Oprócz końcówki. To nie były akurat moje klimaty :P

Avatar użytkownika
 
Posty: 2086
Dołączył(a): 28 listopada 2014, o 19:46
Ulubiona autorka/autor: Garwood, SEP, McNaught i wiele innych...

Post przez rewela » 16 września 2016, o 23:36

a ja tanio kupiłam :P może 25 zł zapłaciłam :)
i lubię..choć początek tego nie sugerował :) ale Kejti, cytat … „Isabel zapomniała o oddychaniu”… był moim wyznacznikiem tego czy książkę polubię bardzo czy tylko polubię... i polubiłam bardzo... bo po drodze, jak Isabel zapomniał o oddychaniu i ja o tym zapomniałam! Końcówkę książki pochłonęłam z gęsią skórką na ciele.. kupuję ją z całym szaleństwem... :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 19 września 2016, o 12:16

oj to ja chyba najmocniej się szarpnęłam :P

i też kupuję całą książkę, a końcówka mnie zachwyciła :P
Very, o dziwo masz jak większość z tą końcówką :P
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 27 września 2016, o 18:09

♦Lilia♦ napisał(a):Jak was czytam to jakbym czytała trochę inną książkę.

Mam w tej chwili takie samo wrażenie.
Mnie ta książka zachwyciła. Czytałam ją z wielką uwagą, a przy tym poszła mi nadspodziewanie szybko. Wciągnęła mnie bardzo, dosłownie ją pochłonęłam.
Uważam, że ta książka jest tak samo dojrzała i kompleksowa jak "Czyż ona nie jest słodka".

Podobało mi się w niej właściwie wszystko, a najbardziej poruszenie przez SEP bardzo ważnych problemów społeczno-obyczajowych, na czele ze zgwałceniami. Tymi kilkoma małymi wzmiankami o tym, że o wiele za często nie wierzy się zgwałconym kobietom i umniejsza winę gwałcicieli, SEP mogła dodać otuchy wszystkim paniom, które znalazły się w swoim prawdziwym życiu w tak podłej sytuacji, w której najpierw gwałci je mężczyzna, a potem jeszcze bardziej i podlej gwałci je opinia publiczna. Bardzo za to pani SEP dziękuję. Oby jej głos nie pozostał samotny na pustyni.

Czym jeszcze była dla mnie ta książka? - Pochwałą przyjaźni i solidarności kobiet.
Możliwe, że była zbyt słodką laurką wystawioną wszystkim paniom, niezależnie od ich wieku, kraju pochodzenia lub warstwy społecznej, do której należą. Możliwe, że zabrakło informacji, że nie tylko mężczyźni to świnie i że panie też potrafią (czasem) być zdolne do złego zachowania, ale to mi wcale nie przeszkadzało. SEP stworzyła wyidealizowany świat wspaniałych kobiet, a ja się w nim doskonale czułam. Lepiej mi leży taka sytuacja, niż gdyby to faceci mieli być wyidealizowani na maksa. Oni już w prawdziwym życiu są zawsze górą i poradzą sobie bez tego. A kobietom głos pochwalny się bardzo przyda.

Co do polskiego wydania, to uważam je za karygodne. Te wszystkie błędy, brakujące literki, brakujące przecinki, powinny być poprawione przed wydaniem. W trakcie czytania miałam znowu ochotę stworzyć do niej erratę.
Nie będę wymieniać błędów, wspomnę tylko, że zwód, to nie to samo, co wzwód, a ja bym chciała wiedzieć, o czym myślał Cooper na początku drugiego rozdziału:
"Esmerelda nie używała perfum. Ciekawe, jakie naprawdę ma włosy? Do tego intrygująca twarz i świetne nogi. A jednak przez to zamieszanie swędział go kark, tak samo jak tuż przed zwodem."
Lilio, czy byłabyś tak dobra i poszukała tego w wersji oryginalnej? Czy Cooper ma na myśli "zwód" czy "wzwód", czy coś całkiem innego?
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15546
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 27 września 2016, o 18:24

Ja bym tę książkę porównała do "Z miłości". Rzeczywiście poruszała ważne sprawy, ale oprócz tego była dla mnie nieciekawa i nic nowego nie wniosła pod względem romansowym. Od 200 strony męczyło mnie czytanie jej, a epilog był tak słodki i spłycony, jak w niektórych opowiadankach blogowych, co słusznie zauważyła Duz.
Oczywiście to jest moje zdanie. Wolę podkreślić, jakby coś :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 27 września 2016, o 18:32

Mnie się ten epilog skojarzył z epilogiem "Areny", bo tam też rolę narratora przejęła młoda dziewczyna i opisała to, co widzi dookoła siebie, z naiwnością właściwą dla osoby w jej wieku.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15546
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 27 września 2016, o 18:44

Nie pamiętam zupełnie epilogu "Areny" :bezradny: Ale ten już całkiem mnie dobił.
Ale ja mam tak z SEP, że jak wychodzi jakaś jej książka i jest dla mnie dobra, to kolejna nie jest, następna znowu jest dobra, a jeszcze następna znowu nie :P

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 27 września 2016, o 18:53

Ja się w ogóle nie spodziewałam, że ta mnie tak zachwyci.
Natomiast potem spodziewałam się (po pierwszych Waszych postach, gdy zaczęłyście o niej pisać), że będę jedyną osobą na forum, która się w tej książce zakochała.
Moja Wielka Trójka książek SEP stała się Wielką Czwórką.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15546
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 27 września 2016, o 18:55

No ja jestem wielkim hejterem tej książki. Mam nadzieję, że dasz radę tolerować moją obecność tutaj :shades:

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 27 września 2016, o 19:08

Bez problemu. Możecie sobie wszystkie naskakiwać na nią jak jeden mąż.
Nic, co powiecie, nie może wpłynąć na moją przeszłość, która zakończyła się dziś rano, a która składała się z godzin fantastycznie wykorzystanych i cudownie spędzonych na czytaniu. Dla mnie to była świetna rozrywka i nic tego nie zmieni, bo to już się stało.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15546
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 27 września 2016, o 19:09

Ja na szczęście już prawie całkiem zdążyłam ją zapomnieć :P
(muszę Ci trochę podokuczać)

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 27 września 2016, o 19:11

Nie tylko Ty. Jak czytałam przed chwilą hurtem kilka stron tego wątku, to zauważyłam, że więcej osób pozapominało od razu, co przed chwilą czytało. I to nawet całkiem proste fakty.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15546
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 27 września 2016, o 19:16

Nie wiem czemu, ale niektóre książki pamiętam i pamiętam, choć nawet mi się specjalnie nie podobały. A niektóre mają w sobie coś, że zaraz z głowy wylatują. Tak mam np z historykami Jeffries. Dziewczyny się zachwycają, ja średnio, ale książki w sumie w porządku. A co tam właściwie było? Eeee... :wstyd:
Takie niepolubione też raczej dobrze kojarzę, ale tutaj niezbyt. Na pewno na początku,
Spoiler:
I wtedy też jakoś tak pomyślałam, że Tobie się ta książka może spodobać :lol:

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 27 września 2016, o 19:22

Ona mi się ani przez chwilę nie kojarzyła z Plumką. Zupelnie inne rejony. Było w niej za dużo rzeczy, które już się pokazywały w innych książkach SEP. Dla mnie ona była typowo SEPowa.
Natomiast jak zaczynałam czytać, to sobie pomyślałam, że nawet jeśli mi się nie spodoba, to i tak mi się spodoba, bo dzięki jej przeczytaniu będzie mi wolno znowu wchodzić tu do wątku SEP. Zakazu zaglądania do wątku miałam już powyżej przedziałka.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15546
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 27 września 2016, o 19:26

Zgadzam się z tymi rzeczami, które bywały w pozostałych książkach SEP. I choć w innych jej książkach też dało się wyczuć wędrujące motywy, to tutaj jakoś wyjątkowo mnie one dźgały :shifty:

Jak zwykle namotałam, gadam jak potłuczona. Nie chodziło mi o to, że będzie Tobie przypominać Plumkę , tylko jakoś tak samoistnie mi się wtedy pomyślało, ze może Ci przypaść do gustu. O! Teraz chyba napisałam poprawnie :heh:

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 27 września 2016, o 19:35

Dobrze napisałaś od razu i dobrze zrozumiałam, tylko odpowiedziałam na pierwszą połowę, zamiast na całość. Chyba za szybko odpisywałam.
Papaveryna napisał(a): I wtedy też jakoś tak pomyślałam, że Tobie się ta książka może spodobać :lol:

Bardzo mnie to cieszy, że tak pomyślałaś. Miałaś rację.

Co do zapożyczeń, to mnie się one rzucały w oczy tylko na początku, a potem się wciągnęłam w historię i przestałam się na nich skupiać.
Była jakaś inna książka SEP, w której od początku do końca dostrzegałam same pożyczki z jej wcześniejszej twórczości, ale już nie pamiętam, o którą chodziło. Może o "Nikt mi się nie oprze", bo oceniłam tę ksiązkę dużo niżej niż zasługiwała i może to wina właśnie tej powtarzalności.

Piper to dla mnie było skrzyżowanie Annabelle z Blue.
Firma Piper po dziadku była echem firmy Annabelle po babci.

A w ogóle wszystkie dziewczynki Starsów były niskie (maksymalnie 165 cm), tylko co do Phoebe nie mam pewności, bo ona mogła być wysoka.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15546
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 27 września 2016, o 19:42

Uff, to dobrze. Troszkę mi odwala i się obawiałam, że mogłam się zapętlić w swojej wypowiedzi. A wtedy znowu przestaniesz tu zaglądać z obawy przede mną i moim świrowaniem :P

Ona mi się rzeczywiście momentami kojarzyła z Annabelle i jej biznesem, ale jednak nie zrobiła na mnie większego wrażenia :bezradny:

Były w tej książce dwa momenty, które mnie rozbawiły.
Spoiler:

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 27 września 2016, o 19:54

No, fajne.
Mnie żadem moment nie rozbawił na tyle mocno, żebym się śmiała na głos lub żebym w ogóle się czuła rozśmieszona. Lekki uśmiech, tak, nawet wielokrotnie, ale śmiech ani razu.
Przy pomidorach zrobiłam wielkie oczy. Ale nie z powodu, ze on proponuje, tylko, że Heath z tej propozycji skorzystał. Ale to dlatego, że ja sama nie szanuję owoców i warzyw, a pomidory już całkiem olewam.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15546
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 27 września 2016, o 19:58

No dla mnie to była taka sielska scenka, jakby Heath odwiedzał ciocię, albo babcię :P

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 27 września 2016, o 20:00

Ale to wszystko super pasuje do tego, kim Heath się stał wtedy, gdy mu balony uciekły.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 27 września 2016, o 20:20

ej Heath w tej ksiązce był jasnym punktem ;)

to o czym Janka pisze - ten element walki z okrucieństwem i znęcaniem się nad kobietami też. Ale szczerze to nie spodziewałam się go w tak z założenia lekkiej lekturze.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 27 września 2016, o 20:27

Ale ona zrobiła to lekkostrawnie. Nie przesadziła. Pokazuje jak wielki to problem, ale nie obciąża nim książki.
Dla mnie dużo gorsze było jej obmawianie istniejących ludzi w "Z miłości". Tamto było paskudne i zapaskudziło mi odbiór ksiązki.

A Heath teraz to prawdziwe słoneczko.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 27 września 2016, o 20:28

aj ale tu było na plus, dobry uczynek ;) omawianie żyjących ludzi jest be.

prawda?
Bardzo go lubiłam w tej książce
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 27 września 2016, o 20:30

I wyszlo na moje!
Od dawna mówiłam, że z niego wyrośnie fajny człowiek. Był kiedyś dupkiem, jasne, ale co było a nie jest nie pisze się w rejestr.
Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do P - Q

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości