Obejrzałam ekranizację książki, którą świeżo przeczytałam. Teraz czytam tom drugi i jak tylko go skończę, to obejrzę również ekranizację drugiego. Jest jeszcze ekranizacja trzeciego, a dalsze mam nadzieję, że też jeszcze się pojawią.
Rita Falk "Winterkartoffelknödel" Wyszło świetnie, mimo że to był bardzo trudny materiał do realizacji.
Dowcip sytuacyjny udało się zachować bez problemu, śmieszne dialogi także. Najgorzej było z czarnym humorem, który w książce wynika z narracji pierwszoplanowej głównego bohatera, a która jest wyjątkowa. Tego się niestety nie da przenieść na ekran. Ale to wcale nie było konieczne, bo to, co pokazano w filmie, broni się samo.
Gdzie było to możliwe lub konieczne, tam wprowadzono pewne zmiany w treści, by film nie był groteską. Producenci filmu o Plumce mogliby się wiele nauczyć od realizatorów tego filmu. Szczególnie tam, gdzie chcieli być śmieszni na poważne tematy.
Aktor grający głównego bohatera miał bardzo trudne zadanie, bo bohater książkowy nie przeżywa emocji w taki sposób jak każdy. Nie śmieje się, nie płacze, czasem się prawie wkurza, ale nie okazuje tego w sposób typowy, tylko radzi sobie po swojemu. Zanim się zdenerwuje na kogoś, pokazuje mu, że ma broń i że nie zawaha się jej użyć. I gotowe, już nie musi się na tego kogoś wkurzać.
Dlatego aktor musiał grać przez caluśki film z jedną miną, w stu procentach obojętną. I umiał to genialnie.
Tutaj jest mała próbka jego umiejętności:
https://www.youtube.com/watch?v=_5Z49MJCFBUCzuję, że się znowu zakocham i będę teraz oglądać codziennie, tak jak rok temu miałam z filmem "Wkręceni 2".