Nocny Anioł napisał(a):Ja szanuje wasze zdanie, jednak i tak uważam że powinno się im dać szansę. Jak kot kojarzy wyjście na dwór z zastrzykami, czy operacją to wiadomo że szaleje. Mój kot urodził się na rękach mojego chłopa, tak dosłownie chłop go złapał jak przenosiliśmy kotkę bo w kuchni rodziła. Wychował się u mnie w pokoju, razem z 4 rodzeństwa. Na dwór wyprowadzała je kotka , z dnia na dzień coraz dłuzej. W końcu same zaczęły śmigać, ale i tak oblegały mi pokój. Teraz Tygrys ma 13 lat i jest kotem domowo- wychodzącym. Śpi z moją mama w łózko, albo na szafkach, lodówce, cholera wie gdzie on nie spał. Potrafi całymi tygodniami nie wyjść z domu, głównie zimą. Zmienia tylko miejsca do spania. Za to w lecie przychodzi głównie jeść i się chłodzić. Teraz jego wypady polegają na ganianiu robaczków po podwórku i zabawy z liściem. Ostatnio tak się zakręcił z psami, że chodzi z moja mama do ogródka, jak psy idą to on też. A potem wraca z nią do domu.
Ale ja rozumiem ze w mieście to nie przejdzie.
Janka napisał(a):Nocny Anioł napisał(a):Ja szanuje wasze zdanie, jednak i tak uważam że powinno się im dać szansę.
Bo najlepiej jest, jak działa zasada, że każdemu według potrzeb. Koty są różne i właściciele też i każdy sobie musi wypracować swój najlepszy układ.
wiedzmaSol napisał(a):Duz, Twoje koty mają idealne warunki
na takiej wsi, gdzie samochodu ciężko uświadczyć a ludzia może i też to koty mogą łazić. Zwłaszcza że są grzeczne.
A jak mieszkasz niby na wsi ale do drogi od bramy masz dwa metry, a na tej drodze czasem debile się ścigają to raczej kota byś luzem nie puściła z domu
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość