nie dyskutuję za bardzo z Wami, bo zasadniczo zgadzam się z opinią, że troszkę kiszka wyszła z tą książką, absolutnie nie porywa, choć czyta się dość szybko...no i mimo tego, że jak twierdzi Very, dialogi jakby odgrzewane i tak pod tym względem SEP się broni
dalej uważam, że jest mistrzynią w tej kwestii
(nawet T. musiał to przyznać) i wiecie co jeszcze zauważył? że między głównymi bohaterami absolutny brak "zacieru" ( tylko nie pamiętam czy dotyczyło to piwa czy bimbru
), ale że między PiC nie było nic
nie uwierzył w ich HEA, ja się troszkę spierałam, ale jak tak pomyśleć..to chyba rzeczywiście jakoś to wszystko oparło się na..no właśnie na czym? u bohaterów SEP wszystko zaczyna się tak jak tu od pożądania, ale tym razem, może to wina tłumaczenia, jakoś nie przemówiło to do mnie, nie czułam między nimi chemii...
ale, z innej beczki, uwielbiam Pipe za dzwonek w telefonie
sama taki miałam przez dobry rok
a! i jeszcze jedna sprawa, z męskiego punktu widzenia