Susan Elizabeth Phillips

[joakar4]

Tak, to chyba były jego urodziny.

[•Sol•]

dokładnie, no ale ona jednak trochę za młoda
ale wciąż się zastanawiam po co był motyw z nim w ogóle wprowadzony...

[joakar4]

Też mnie to zastanawia.

Przy okazji nie wiem czy oglądacie Teorię wielkiego podrywu, ale para Berni i Howard jest z niego skopiowana. Tam mamy Howarda i Bernadette (mąż mówi na nią Berni) Wolowitz. Nie pamiętam nazwiska bohaterów SEP, ale było bardzo podobne.

[•Sol•]

też na W na pewno. Walkowitz?
SEP się wypala czy co?

[joakar4]

Końcówka witz była na pewno.

[Duzzz]

Berkovitz oni mieli Nie oglądam, ale aż za bardzo pasuje. Pewnie małe zapożyczenie
Ich też

Spoiler:

jakoś nie rozwinęła. Spotkali się praktycznie na sam koniec i parą byli na ślubie Coopa i Piper, czy jakoś tak.
Mam wrażenie, że SEP potworzyła wielu bohaterów pobocznych, a nic z tego więcej nie wynikło.
Tylko nagle w epilogu ten to, ten tamto, ten siamto. Wkurza mnie takie coś. Serio jakby się 12 czy 13-latka rozpisywała.

A co do gwiazdora to może podkręcenie tego jaki ten klub jest cool, jaką śmietankę zbiera

[joakar4]

Spoiler:

W ogóle narobiła tych bohaterów od groma. Oprócz Berni Pipier miała jeszcze dwie przyjaciółki, które też nie wiadomo po co tam były. Wątek Eric-Piper też mogłaby sobie spokojnie darować. Nic nie wnosił.

[•Sol•]

jedynie to że potem z Ericem współpracowali przy tępieniu pewnego biznesu...

Ta pogodynka też miała potencjał ale siadło. Prawda, za dużo, tym razem poszła w ilość i to nie wyszło na dobre.

[Duzzz]

Spoiler:

A skąd to wiesz? Z epilogu! Sorry, że ja się go czepiam, ale wszystko czego nie powiedziała w książce rozwiązała tam.

I właśnie wątek Amber śpiewaczki operowej mógł się rozwinąć. Mogła może jakiś tych ochroniarzy z nimi połączyć, mogła do Annabelle je zgłosić, qrcze było tyle rozwiązań. A wszystko tak pozostawione niczemu.

Eric-Piper to może też jakoś wzbudzał zazdrość u Coopa, chodź to też było na samych początkach i nie wiem czy Coop był jakoś bardzo zazdrosny. Mogło tu chodzić później o większą współpracę, ale oprócz tego o czym wspomniała Sol nie wiadomo nic.

A pogodynka? Niby jest coś o tym, że Piper znalazła dla niej haka na szefa Dupka, ale co poza tym. A jakaś wielką nagroda meteorologiczna jej się dostała Skąd to wiadomo, z epilogu

I Eric plus Karah(czy jak miała ta matki Jady) mogła wcześniej się z nim spotkać, a nie nagle na ślubie odbija go pogodynce

[•Sol•]

masz rację

Spoiler:

to o Karah i Ericu też wiemy z epilogu takie na ostatnią chwile to wszystko. Ksiażka wcale nie jest krótka - prawie 350 stron, SEP miewała krótsze a bardziej treściwe.

i to o tych dzieciach - że Coop chciał a Piper się zgodziła na jedno. Takiej rozmowy przecież wcale nie było.

[rewela]

nie dyskutuję za bardzo z Wami, bo zasadniczo zgadzam się z opinią, że troszkę kiszka wyszła z tą książką, absolutnie nie porywa, choć czyta się dość szybko...no i mimo tego, że jak twierdzi Very, dialogi jakby odgrzewane i tak pod tym względem SEP się broni dalej uważam, że jest mistrzynią w tej kwestii (nawet T. musiał to przyznać) i wiecie co jeszcze zauważył? że między głównymi bohaterami absolutny brak "zacieru" ( tylko nie pamiętam czy dotyczyło to piwa czy bimbru ), ale że między PiC nie było nic nie uwierzył w ich HEA, ja się troszkę spierałam, ale jak tak pomyśleć..to chyba rzeczywiście jakoś to wszystko oparło się na..no właśnie na czym? u bohaterów SEP wszystko zaczyna się tak jak tu od pożądania, ale tym razem, może to wina tłumaczenia, jakoś nie przemówiło to do mnie, nie czułam między nimi chemii...

ale, z innej beczki, uwielbiam Pipe za dzwonek w telefonie sama taki miałam przez dobry rok

a! i jeszcze jedna sprawa, z męskiego punktu widzenia

Spoiler:

cytuję mojego męża "Ale ta twoja SEP pojechała i tego wybaczyć jej nie można, że niby lekki dotyk i jak młodzieniaszek skończył? " ale się naśmiałam z T, z jego oburzenia

[Papaveryna]

Spoiler też był wtórny.

Spoiler:

W Uwodzicielu było coś podobnego. No, tylko że Dean był młodszy

Dialogi w większości wydawały mi się na siłę. I taki sztuczny w nich humor. Chyba SEP liczyła, że 'śmiechom nie będzie końca' (ach ten Opydo ), ale w moim przypadku nie bardzo zadziałało
Zgadzam się co do braku chemii! Serio. Już miałam wcześniej to napisać, ale się bałam, że zaraz będzie, że się do wszystkiego dowalam. No, ja jej nie czułam. A na te, pożal się Boże, opisy seksu, tylko jeden komentarz mi się nasuwał -

masz rację

Spoiler:

to o Karah i Ericu też wiemy z epilogu takie na ostatnią chwile to wszystko. Ksiażka wcale nie jest krótka - prawie 350 stron, SEP miewała krótsze a bardziej treściwe.

i to o tych dzieciach - że Coop chciał a Piper się zgodziła na jedno. Takiej rozmowy przecież wcale nie było.

Dla mnie to zupełny przerost formy nad treścią. Napchane tam wszystkiego nie wiadomo po kiego grzyba. Mogła to skrócić i nowelkę czy tam opowiadanko zrobić. Ta treść, moim zdaniem, zdecydowanie jest za słabej jakości na pełnowymiarową książkę o Strasach.

O epilogu już mówiłam. Straszny. Też sobie napiszę historyjkę i wszystko, na co nie będę miała pomysłu, wwalę do epilogu i poleję grubą warstwą lukru, żeby się dobrze skleiło

[rewela]

Spoiler:

o Deanie mu wspomniałam i o Theo też musiałam napomknąć ale T. nie może wybaczyć SEP, że tak mężczyzna został obrażony

a epilog jak epilog...

a wyskoczę z czymś innym przeczytałam oryginał "Czyż ona nie jest sodka" i wiecie co? chyba mi odbiło, ale w ostatecznym rozrachunku uwierzyłam w siostrzaną miłość między Sugar i Winnie wychodzi na to, że tłumaczenie naprawdę odgrywa wielgachną rolę.. i dalej Gigi była genialna

[Duzzz]

Very

Ta scenka to mnie położyła

Spoiler:

A tak poza tym nie mogłam w ogóle zrozumieć czemu on nie wrócił i za przeproszeniem nie zrobił tego co powinien był. Czyli zabrać się porządnie do rzeczy. Teraz już chyba dłużej by wytrzymał.

Czasami nie miałyście wrażenia, że bohaterowie się dziwnie zachowywali, nie tak jak powinni.
Takie to troszkę miejscami przez to na siłę i wymuszone dla mnie było.
Dialogi, może i wtórne, ale akurat one mi się podobały

masz rację

Spoiler:

to o Karah i Ericu też wiemy z epilogu takie na ostatnią chwile to wszystko. Ksiażka wcale nie jest krótka - prawie 350 stron, SEP miewała krótsze a bardziej treściwe.

i to o tych dzieciach - że Coop chciał a Piper się zgodziła na jedno. Takiej rozmowy przecież wcale nie było.

To pewnie

Spoiler:

po ślubie już było. Oni go dość szybko wzięli więc o części spraw na pewno nie zdążyli porozmawiać Przynajmniej ja założyłam, że to było już po W końcu dzieciaki mają 11 miesięcy, a scena z epilogu jest 3 lata od ślubu w rocznicę. Więc w sumie akurat tu łatwo wyliczyć

[Lilia ❀]

Jak was czytam to jakbym czytała trochę inną książkę. W oryginale jednak wyczuwałam tę chemię między Cooperem i Piper. Miejscami aż wrzało, choćby ten taniec, albo gdy ona nie mogła sklecić porządnego zdania, gdy on miał gołą klatę (a jemu to się podobało).
Mam wrażenie, że w tłumaczeniu książkę trochę pokaleczono.
Nie wiem, czy chcę kiedyś czytać polską wersję...

[joakar4]

Tańca to ja nawet za bardzo nie pamiętam. Coś tam niby było, ale na pewno nie było wielkiej chemii.

[Lilia ❀]

Tego przytulania, ocierania, a potem zrywania ubrań???

[Duzzz]

W tańcu, a i owszem było czuć chemię jak dla mnie.

Spoiler:

Przecież on ją tam do ściany przycisnął, potem gdzieś jeszcze i w końcu się bzyknęli i potem dokończyli kolację.

Te scenki z klatą tyż A on perfidnie jeszcze chodził taki porozpinany

[joakar4]

Tego przytulania, ocierania, a potem zrywania ubrań???

No średnio.

Spoiler:

To wtedy co im ten dron wleciał?

[Papaveryna]

Szczerze mówiąc ja nawet nie zwróciłam na to specjalnie uwagi. Chemia to chemia, a nie takie pierdy ciotki Gerdy. Jak jest chemia w książce, to mój chłop nie ma prawa spać, a przy tym to o mało sama nie usnęłam.

[Lilia ❀]

Nie, z dronem było na tarasie.
Taniec był w klubie. On chciał ją wtedy poprosić, by zamieszkali razem.

[Duzzz]

Tego przytulania, ocierania, a potem zrywania ubrań???

No średnio.

Spoiler:

To wtedy co im ten dron wleciał?

Nie, to jest moment kiedy

Spoiler:

on ją zaprasza na kolację w klubie. Jedzą coś, a potem idą na parkiet, leci Ed Sheeran. Potem się zaczynają całować, idzie w ruch zrywanie ubrań. Potem ona jest w damskiej toalecie i mówi, ze sukienka przetrwała, ale majtki poszły do śmieci To jest też moment kiedy ona zdaje sobie sprawę, że jest w nim zakochana jak dobrze pamiętam.

[•Sol•]

to już bardziej ciarki miałam przed dronem
ale fakt faktem ksiąźka się nie tli

[Papaveryna]

Dla mnie z tym tańcem, to był jeden wielki zieeew. Czekałam już wtedy tylko na to, żeby jak najszybciej się z tym uporać i iść spać.

[•Sol•]

taniec to tak średnio, w sumie w ogóle nie za bardzo ogarnęłam scenerię i nie do końca wiedzialam gdzie oni są