przez Księżycowa Kawa » 15 sierpnia 2016, o 23:32
Tak jakoś mnie naszło:
Tak się składa, że już swego czasu miałam okazję sięgnąć po „Świt nad zatoką” Jayne Ann Krentz, lecz w międzyczasie zdążyłam praktycznie zapomnieć, jakie to było zabawne, a także że ta historia posiada w sobie pewną lekkość oraz urok. Aczkolwiek gdzieś tam w pamięci kołatał ten niezwykły początek. Tak czy owak, niedawno miałam przyjemność dokładnie sobie przypomnieć, o czym to jest.
Już sam początek rozpoczynający się od spotkania Lillian Harte i Gabriela Madisona wzbudza duże zainteresowanie oraz rozbawienie. Lillian pragnie jak najszybciej pozbyć się niechcianego i przede wszystkim kłopotliwego klienta, aby móc w końcu zamknąć biuro matrymonialne i wszcząć nową karierę. Natomiast Gabe za nic nie chce ustąpić i nalega na jeszcze jedno spotkanie, które zresztą było mu obiecane w umowie. Wydaje się, że nie będzie dobrego wyjścia z tego impasu. Fakt, że Lillian przenosi się do Eclipse Bay, na wybrzeżu Oregonu, bynajmniej go nie powstrzymuje. Po prostu podąża za nią. Właściwie rzecz w tym, że sama Lillian go za bardzo rozprasza, przez co nie może skupić się na celu, jakim jest znalezienie żony. A poszukiwanie jej niczym ubijanie interesu wbrew jego oczekiwaniom okazuje się o wiele bardziej skomplikowane i natyka się na całą masę problemów.
Na miejscu już, gdy oboje pojawiają się w Eclipse Bay, ożywają wspomnienia o dawnym konflikcie pomiędzy Madisonami i Harte’ami, a także to, jak obie rodziny są postrzegane w miasteczku. W gruncie rzeczy więcej jest mowy o niechęci oraz wrogości pomiędzy nimi, niż to widać w postępowaniu poszczególnych członków rodziny. W zasadzie seniorzy rodu, którzy zapoczątkowali ten konflikt, bynajmniej nie kierują się wzajemnymi uprzedzeniami i nie próbują utrudniać życia bohaterom. Można powiedzieć, że wręcz przeciwnie, starają się być pomocni, co okazuje się co najmniej kłopotliwe i mogłoby o wiele bardziej zaszkodzić niż jawnie okazywana wrogość. Podobnie jest z przypisywaniem określonych cech do danej osoby, a faktycznym postępowaniem. Bywa ulotne. Z drugiej strony te wątki zostały potraktowane raczej z przymrużeniem oka, co daje ciekawy efekt.
Niemniej jednak przede wszystkim przypadł mi do gustu sposób, w jaki Krentz manewrowała motywami uprzedzeń oraz niechęci, a także jak bohaterowie stawiali temu czoło, a zatem bez popadania w skrajność oraz w oczywiste schematy. Innymi słowy, rodzina niespecjalnie wtrąca się w relacje pomiędzy Lillian a Gabe’a, czy też narzuca swoje zdanie. Rzecz jasna poza dziadkami, którzy uważają swoje działania za niezbędne.
W powieści „Świt nad zatoką” w zasadzie nie ma wyraźnego wątku kryminalnego, aczkolwiek to i owo się dzieje i tym samym pewne rzeczy wymagają wyjaśnienia. No i w ramach rozrywki serwowanej przez Arizonę Snow mogą zmierzyć się poniekąd z pewną teorią spiskową, co jest całkiem zabawnym wątkiem. W głównej mierze jednak chodzi, aby Lillian i Gabriel mogli lepiej się poznać, próbują zrozumieć, co ich do siebie nawzajem przyciąga. Podoba mi się to, jak to się odbywa, a także jak Gabe zwalcza swoje uprzedzenia w stosunku do artystek bez robienia zbędnych dramatów. Lubię, gdy po raz kolejny zdrowy rozsądek zwycięża, że bohaterzy potrafią postępować racjonalnie, nie serwując sobie niepotrzebnych nieszczęść itp.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot
"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.