"Seniorzy w natarciu" Catharina Ingelman-SundbergNiebanalna historia, z niebanalnymi bohaterami i ich niewiarygodne przygody - oto w skrócie opis opowieści o grupie staruszków, którzy wkurzeni kiepskimi warunkami życia w Domu Spokojnej Starości postanawiają uciec i rabować, bo dochodzą do wniosku, że w więzieniu z pewnością będzie im lepiej, niż jest w Domu Seniora. Oczywiście jeśli wpadną....
A wszystko zaczyna się w chwili, gdy jedna z pensjonariuszek - Martha ma dość tego, że właściciel Domu Seniora w ramach oszczędności skazuje ich na niesmaczne jedzenie, nudę i faszeruje ich otępiającymi lekami. Traf chce, że właśnie wtedy w jej ręce wpada artykuł opisujący warunki w jakich żyją więźniowie w zakładzie karnym i z niedowierzaniem czyta, że skazani karmieni są rybami oraz mięsem, dostają sałatki, a nawet owoce. I nie nudzą się, bo mogą pracować albo uczestniczyć w przeróżnych warsztatach. Wówczas w głowie Marthy zaczyna kiełkować śmiały plan..... Martha naradza się ze swoimi przyjaciółmi czyli ze: Stiną, Grabim, Anną-Gretą oraz Geniuszem i tak właśnie powstaje Emerycka Szajka, która ma okradać bogatych. Pewnego dnia korzystają z okazji i uciekają, a pierwsze kroki kierują wprost do drogiego hotelu i zatrzymują w luksusowym apartamencie, gdzie dokonują pierwszego napadu....
To tyle tytułem wstępu, a tu macie fragment [okrojony nieco], który da wam przedsmak tej historii:
"Starsza pani chwyciła chodzik, powiesiła laskę obok koszyka próbowała przybrać zdecydowany wyraz twarzy. Pierwszy napad na bank w wieku siedemdziesięciu dziewięciu lat wymagał władczego zachowania. Wyprostowała plecy, zsunęła rondo kapelusza na czoło i pchnęła drzwi wejściowe. Wsparta na swoim chodziku weszła do banku. Do zamknięcia zostało jedynie pięć minut, trzech klientów wciąż czekało na swoją kolej. Chodzik lekko zaskrzypiał, chociaż nasmarowała go oliwą z oliwek. Najważniejsze, że chodzik miał duży koszyk z mnóstwem miejsca na pieniądze. Martha Anderson szła lekko pochylona, a na nogach miała solidne ciemne adidasy, które mogły ułatwić ewentualną ucieczkę. [...] Powoli, z godnością ruszyła w kierunku kasy. Przemierzając ostatnie metry dzielące ją od okienka, rozejrzała się uważnie, a potem zatrzymała się przy kasie, położyła laskę na kontuarze i przyjaźnie skinęła głową w kierunku kasjerki. Następnie wyjęła i pokazała jej wycinek z gazety.
"To napad".
Kasjerka przeczytała nagłówek i z uśmiechem podniosła wzrok.
- W czym mogę pani pomóc?
- Trzy miliony, ale już! - rzuciła Martha.
Kasjerka uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Chce pani wypłacić pieniądze?
- Nie, to pani ma mi je przynieść. Natychmiast!
- Rozumiem, kochanieńka, ale emerytura jeszcze nie przyszła. Wypłacamy je w połowie miesiąca.
Martha straciła rezon. Sytuacja przybierała niespodziewany obrót. Najlepiej zareagować od razu. Chwyciła laskę, wsunęła ją w okienko, a następnie pogroziła nią kasjerce.
- Niech się pani pośpieszy! Moje trzy miliony!
- Ale emerytura...
- Rób, co mówię. Trzy miliony. Połóż je na chodziku.
Wtedy dziewczyna straciła cierpliwość, wstała, przyprowadziła dwóch kolegów. Ten stojący bliżej powiedział:
- Dopilnujemy, żeby dostała pani swoją emeryturę. A mój kolega z przyjemnością zadzwoni po transport dla pani.
Matha zerknęła przez szybę.
- W takim razie napadnę na was innym razem - oznajmiła.
Wszyscy pracownicy uśmiechali się przyjaźnie, a potem odprowadzili ją do drzwi i wsadzili do taksówki. Mało tego, jeszcze złożyli jej chodzik.
- Dom Seniora Diament - rzuciła do kierowcy i pomachała na pożegnanie personelowi banku" Boskie, prawda?
"Seniorzy w natarciu" to dość nietypowa komedia kryminalna, bo nikt tu nikogo nie zabija, krew nie leje się strumieniami, nie ma gangów, narkotyków, ani przemocy. Za to jest piątka wiekowych bohaterów, którzy miewają naprawdę nietuzinkowe pomysły. A wszystko dlatego, że nie zapewniono im odpowiednich warunków w Domu Seniora. Staruszkowie zaczynają działać i ...nie poprzestaną na jednym napadzie, tylko będą się coraz bardziej nakręcali.
Jeśli lubicie humor, niestandardowych bohaterów, śmieszne akcje i niekumatych policjantów, to ta książka jest jak najbardziej dla was, ale od razu ostrzegam, że nie wszystkim może ona przypaść do gustu - jedni będą nią zachwyceni, inni rozczarowani, niektórzy będą wybuchać gromkim śmiechem, inni zaledwie się uśmiechną. Wszystko zależy od gustu. Ja się uśmiechałam, ale za to dość szeroko.
Są też nudniejsze fragmenty, a niektóre przygody zostały mocno przerysowane i trudno uwierzyć, że coś podobnego mogłoby się zdarzyć naprawdę, ale chyba nie będziemy się czepiać szczegółów, prawda?
Książka jest dobrze napisana, a do tego lekko i nieszablonowo, a jej bohaterowie udowadniają, że nigdy nie jest za późno na zmiany i że nawet po osiemdziesiątce warto zadbać o lepsze życie. Są pomysłowi i energiczni, za to z policjantów autorka zrobiła nierozgarniętych głupków, co nie każdemu może odpowiadać. Bo gamoniowatym policjantom jakoś trudno uwierzyć, że starsza pani z chodzikiem mogła obrabować muzeum.
A może by tak podarować tę książkę swojej babci lub dziadkowi, co? Może by ich zainspirowała?
Ogólnie rzecz biorąc - na lato w sam raz.