...wzruszyło mnie, bo w ramach kryzysu
<span style="font-weight: bold">Diamond in the Rough</span>
czyli <span style="font-style: italic">Kryzysowa narzeczona</span>.
2009 (na dzień dzisiejszy, czyli marzec '09, jeszcze nie u nas. UK ma lepiej).
Opis skrótowy, blurpem inspirowany
<span style="font-style: italic">Rzecz się dzieje w Montanie, a więc z góry spodziewajcie się, że będzie grzecznie i bardziej sympatycznie
Dziewiętnastoletnia Sassy Peale desperacko próbuje pomóc finansowo swojej rodzinie (matka z rakiem płuc oraz przygarnięte dziecię w wieku szkolnym płci żeńskiej) jednak jej mizerna pensyjka prawie na życie nie starcza... Oto jednak spotyka Johna Taggarta, który już w czwartą dekadę swego zywota wszedł. To ucieleśnienie dziewczęcych wyobrażeń o prawdziwych kowbojach, uosobienie solidności i porządności w dzisiejszych jakże ciężkich czasach... co to spojrzy i wspaniały charakter dojrzy natychmiast... John jest nowym brygadzistą na podupadłym ranczu kupionym niedawno przez braci Callisterów (opowieść o starszym z nim w antologii Circle of Gold) - ranczerów-milionerów... No i godny zaufania jest. Szczerosc bije mu z tych pięknych oczu po prostu, w których widać tęsknotę za własną rodziną i kobietą, co w rodzinny żar dmuchać będzie... Tylko, że Taggart to nie tyle nazwisko, co drugie imię... I nie jest zwykłym, wynajętym robolem, niestety...
Ach, czy uda się Johnowi przekonać Sassy, że różnice klasowe nic nie znaczą?</span>
Kryzys ekonomiczny nadszedł. I udowodnił raz jeszcze, że Palmer czynnie zajmuje się pocieszalnictwem stosowanym... Kopciuszki z kredytami na głowie (a w konsekwencji dachu znad tej głowy pozbawiane) potrzebują wsparcia. Bo jak inaczej zaklasyfikować opowieść, w której główna bohaterka jest tak biedna jak na amerykańskie realia (jest tu wszystko: molestowanie seksualne w pracy, paradoksy okrutnego systemu prawnego, problemy ze służbą <?> zdrowia i gigantyczne rachunki szpitalne, koszmarne ceny benzyny, czyszczenie konta przez ex-małżonka - a nie, przepraszam, to częste u Palmer także poza kryzysem, itd. itp.) że aż ktos ewidentnie doszedł do wniosku, że do wszystkich plag kryzysowych po prostu niemoralnym jest dołożenie jej jeszcze klasycznego faceta produkcji Diany
Mamy więc oto uroczego faceta - milionera wychowanego w surowych warunkach hartujących pozytywnie charakter (jakby ktoś się zastanawiał co wspólnego ma ten mały kopciuszek z księciem.. tak, dobrze kombinujecie - wartości oczywiście
który razem z bratem prowadzi maksymalnie ekologiczną hodowlę bydła i prawdopodobnie w każdą niedzielę pojawia sie w kościele...
(pierwsze parę paragrafów mnie powala - jak zwykle
I tak, jak najbardziej, John "tylko" troszeczkę, ciut ciut nakłamał i nawet nie przywalił za nic w szczękę przystojnemu i , uwaga, młodszemu (wspominałam o różnicy 12 lat między bohaterami?) absztyfikantowi Sassy (będącym akurat na urlopie... bo na co dzień, jak to wszyscy porządni chłopcy z małych, amerykańskich miasteczek, służy w Afganistanie...).
Chora zadrość? Męskie kompleksy? Poczucie niedowartościowania? Nie tym razem
To po prostu Harlequin Romans (a więc i scena konsumpcji związku prawomyślnie ukazana).
Co by tu jeszcze zespoilerować... nie, nic ponadto się nie da, zdradziłam praktycznie wszystko
Pozostaje sie cieszyć tylko klasycznymi palmerowskimi smaczkami drugoplanowymi, np. małą podopieczną Sassy, która chce zostać pilotem stealthowego F-22 Raptor (zgadnijcie, kto jest fanem Transformersów... Starscream, mniam mniam) rytmicznie przypominanym faktem, że mięso to luksus żywieniowy, że wszyscy mają dość telewizyjnej kampanii wyborczej (zgadnijcie której...) szeryfem po palmerowsku uwielbiającym śluby i wesela (cudze oczywiście) itp. itd.
Klasycznie...
Ja się jak zwykle ubawiłam do łez, i w ogóle było tak słodko i optymistycznie, parę stron na krzyż, palmerowszczyzna totalna, kolejny tytuł na kryzys
Pewnie się niedługo doczekamy polskiego tłumaczenia tego harlequinka