Zgadzam się odnośnie tej końcówki
Tak do 70% książka mi się naprawdę podobała. W środku może trochę zaczęła przynudzać, ale i tak czytało się dobrze i było trochę humoru. A potem nastąpiły jakieś dziwne
z kosmosu. Niektóre mnie przekonały, inne mniej. Nie przemówiła do mnie na pewno zmiana frontu u 'Złej Macochy'. Wydało mi się to sztuczne i wprowadzone zupełnie na siłę.
Epilog to już całkiem położył mnie na łopatki. I nie to, że ja bym zaraz chciała, żeby wszyscy na koniec powymierali, ale też bez przesady
Nie lubię takich przesłodzonych wstawek. Fuja
Ale ogólnie wydaje mi się, że z trzech przeczytanych przeze mnie książek Sheridan, ta była najlepsza i najmilej spędziłam z nią czas. Jeśli olać tę końcówkę i epilog, było naprawdę przyzwoicie. Przy czytaniu
"Bez słów" co kawałek wyłam i mega mnie wciągnęło, ale momentami było jeszcze bardziej przesłodzone aż zalatywało nieco tandetą
Duz, nie ma tu SPL-U