Agrest napisał(a):Nie chcę ich porównywać, chodziło mi raczej o wskazanie, że nasze lubienie książek niekoniecznie wynika z tego, że ktoś trzyma się realiów lub nie. Bardziej chodzi o akceptację danej konwencji. Chociaż oczywiście jest to bardzo płynne. Ja akceptuję romans historyczny jako gatunek i w jego obrębie akceptuję ahistoryczność Kleypas, ale np ahistoryczność Burrowes mnie irytuje, bo nie rozumiem, czemu ona rezygnuje z takich a nie innych elementów.
tully napisał(a):przeczytam ale najpierw dokoncze ksiazke...
Fringilla napisał(a):ps 2 ok, Nieznajomych nie dawałam rady przebrnąć, chociaż normalnie Palmer i haeśżety bez mrugnięcia okiem
Agrest napisał(a):Bo na temat czytelniczek się nie wypowiadam, nie wiedząc co komu w głowie siedzi, ale w książkach, hm, różnie to bywa. Się powtórzę pewnie, ale to będzie dobry przykład, bo książka właśnie przerażająco konsekwentna W W objęciach diabła CC ona bynajmniej nie chciała nosić metaforycznej burki, ale w trakcie książki została tak zmanipulowana, że rzeczywiście koniec nie odbiega za bardzo od zwizualizowanej przez szuwarka sceny
Fringilla napisał(a):Kawo - tu się nie zgodzę co do Palmer (ale to opieram też na lepiej redagowanych wcześniejszych dziełach
ps aczkolwiek chętnie poznam argumenty na niekonsekwetność
Co do odbierania krytyki dzieła personalnie to uważam, ze świadczy to o pewnym braku dojrzałości. I niestety tak samo jak pewnego rodzaju przenoszenie zachowań bohaterów, idealizowanie historii, sytuacji itd.
Fringilla napisał(a):szuwarkuCo do odbierania krytyki dzieła personalnie to uważam, ze świadczy to o pewnym braku dojrzałości. I niestety tak samo jak pewnego rodzaju przenoszenie zachowań bohaterów, idealizowanie historii, sytuacji itd.
ale trzeba ostrożnie z tym argumentem
Fringilla napisał(a):Ma ktoś pomysł może na jakąś ludzką wersję "seksu za zgodą"?
Bo gdzie takiej nawet Coulter z gwałtami do Cunning gdzie 70% fabuły to sceny typu seksowne
No ale też zdarzają się romanse gdzie seksu ni w ząb, albo sporo napięcia i chemii a do stosunku 'na wizji' nie dochodzi. Albo sceny dosadne ale w ilości skąpej.
Na początku boom, potem totalna krytyka i stwierdzenie że to już passe, odkrywanie na nowo, a następnie objawienie
.czy Zmierzch i Ward/Spark/początkową Laurenston można wrzucić do jednego wora
I tu nasuwa mi się myśl - czy szufladkowanie książek do konkretnych kategorii ma sens przy jednoczesnym różnym pojmowaniu podgatunków przez odrębne jednostki?
Fringilla napisał(a):Trochę satyrycznie, trochę ironicznie a przede wszystkim humorystycznie: np. portrety rodzinne, gdzie relacje jednej z rodzin są jak w stadzie lwów - męscy członkowie wyluzowani bez większej liczby obowiązków (no i mega obsesjonaci na punkcie grzyw swych zanim jeszcze metroseksualność była w modzie), natomiast kobiety jako doskonałe menadżerki trzymające wszystkich za pysk, tudzież gardło.
Fringilla napisał(a):Dobrą ilustracją swoją drogą ewolucji koncepcji jest też to, że autorka zaczynała od "seksownych wilków" a la "złych chłopców" zawsze i wszędzie biegnących na pomoc, a obecnie ciąży w stronę "wysportowanych wyluzowanych niedźwiedzi" spokojnie obserwujących swoje partnerki z dystansu, jak leją kogoś po mordzie, i ew. dopytujących się, "czy aby nie pomóc, kochanie".
Fringilla napisał(a):Laurenston > Ward > Sparks > Meyer.
Powrót do Czytamy i rozmawiamy
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość