A ja skończyłam 2 książki Sheridan -
Bez Słów i
Stinger. I mimo, że są dwie różne powieści to konstrukcyjnie są podobne do siebie. Bardzo rozbudowany początek i środek akcji a końcówka bardzo krótka i tak jakby na pospieszaczu. Sam styl autorki bardzo mi się podoba, ma fajne pomysły na bohaterów. Z
Bez Słów polubiłam zarówno Archera jak i Bree. Mam jednak dziwne wrażenie, że postacie drugoplanowe pojawiły się tylko po to, żeby sprawiać, że miasteczko żyje. Szkoda, że autorka nie pokusiła się o bardziej rozbudowanie tych postaci. W pewnym momencie książka była dosyć przygnębiająca, ale nie aż tak, żeby płakać
I jak napisałam jedyne zastrzeżenie mam do końcówki - za szybko, byle jak. Archer był ciekawą postacią. Początkowo myślałam, że to będzie jakiś mruk, ale okazało się, że to najkochańszy chłopak na świecie. Jeśli chodzi o
Stingera - ta pozycja chyba bardziej mi się podobała..
podobał mi się zwłaszcza początek. To jak spotkali się Carson i Grace
uwielbiałam komentarz Grace o chłopaku - Carson Stinger - aktor heteroseksualny
później autorka opisała ich losy, kiedy nie byli ze sobą, co też miało swój urok, jednak po ich ponownym spotkaniu wszystko było cacy. Szkoda. Mimo to miała kolejny fajny pomysł na dwoje bohaterów. Tutaj również końcówka była tak krótko rozbudowana, że nie wiedziałam, że to już koniec. Może jeszcze przeczytam tej autorki, żeby dowiedzieć czy wszystkie jej powieści są tak rozbudowane