przez Lilia ❀ » 12 marca 2009, o 14:21
<span style="font-size: 18px; line-height: normal">Guglujący w książkach</span>
W wirtualnym katalogu bibliotecznym Google Book Search już niedługo będzie można znaleźć kilkaset polskich książek. Google podpisał pierwsze umowy z polskimi wydawcami.
Kto do tej pory szukał tytułów w Amazonie, może przerzucić się do Google Book Search - najpotężniejszego dziś narzędzia do wyszukiwania książek w internecie. Kiedy wpisuję w wyszukiwarce serwisu hasło "testament", znajduję 146 tysięcy książek - wśród nich jest Biblia opublikowana przez Uniwersytet w Cambridge "na specjalne polecenie Jej Wysokości". Mogę przeczytać kilkaset stron wydrukowanych w końcu XIX wieku. To jak przeglądanie zakurzonych tomów w starej bibliotece, bez szelestu kartek, ale z szybkim i łatwym dostępem do wiedzy.
Book Search daje więcej możliwości niż internetowe sklepy z książkami takie jak Amazon - wyszukuje nie tylko według autorów i tytułów, ale też według wydawnictw, haseł, cytatów. Mogę obejrzeć okładkę, stworzyć własny katalog książek, posegregować je według kategorii, pisać recenzje, które będą czytać inni użytkownicy Search Books. Jeśli prawa autorskie do książki wygasły, mogę zapisać ją na dysku w całości, a potem wydrukować. Mogę też zaznaczać fragmenty powieści i wysyłać je znajomym w mailach.
To nie wszystko. Czytając "Don Kichota", w ciągu dwóch sekund dowiaduję się, gdzie mieściła się w Barcelonie mała drukarnia Sebastian de Comellas, którą odwiedził bohater Cervantesa - klikam na nazwę w skanie książki z Katalońskiej Biblioteki i widzę punkt na mapie Dzielnicy Gotyckiej. Albo oglądam na mapie Europy wszystkie miejsca, w których bohater "Łowcy autografów" Zadie Smith spotykał swoich idoli.
Google uruchomił dwa projekty: biblioteczny i partnerski. Pierwszy skierowany jest do do uniwersytetów i bibliotek, drugi do wydawnictw. Książki w programie bibliotecznym, do których prawa autorskie już wygasły, skanowane są w całości. Umowy z Book Search podpisały dotąd m.in. Biblioteka Katalonii w Barcelonie, Uniwersytetu Complutense w Madrycie, Harvard, Stanford, Oxford, Nowojorska Biblioteka Publiczna.
Wydawcy w programie partnerskim przekazują do digitalizowania książki objęte prawami autorskimi. Użytkownicy Book Search mogą obejrzeć tylko kilka zeskanowanych z nich stron, albo za opłatą przeczytać całość. Czytanie fragmentu to odpowiednik filmowego trailera - ma zachęcić do kupienia książki. Jeśli pojawiają się pod nim reklamy, ponad połowa zysku z nich idzie do wydawcy. Do programu przystąpiły już m.in. HarperCollins, MacMillan, Oxford University Press, Penguin, Random House.
W ubiegłym tygodniu dołączyli do nich pierwsi polscy wydawcy: Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne oraz Wydawnictwo Naukowo Techniczne. - To dobry sposób na podniesienie sprzedaży - mówi Karol Żbikowski, członek zarządu WSiP. - Niewielkim wysiłkiem i za darmo pozwalamy promować nasze książki jednej z najbardziej rozpoznawalnych marek na świecie. Wydawnictwo udostępni Google kilkaset tytułów dotyczących m.in. informatyki, geografii, wiedzy o kulturze, teorii nauczania, obok nich będzie też link do internetowej księgarni WSiP.
Google zaczął pracować nad Google Book Search siedem lat temu. Po raz pierwszy projekt zaprezentowano podczas targów książki we Frankfurcie w 2004 roku. Wtedy przystąpili do niego wydawcy z większości krajów zachodniej Europy, m.in. z Wielkiej Brytanii i Niemiec. Dziś serwis jest dostępny w 34 językach, w ponad 100 krajach. Philippe Colombet odpowiedzialny za współpracę z wydawcami w Europie mówi Gazecie: - Choć w serwisie jest jeszcze niewiele książek po polsku, zauważyliśmy bardzo duże zainteresowanie polską wersją serwisu wśród internautów, w porównaniu z innymi krajami podobnej wielkości.
Choć Book Search współpracuje nie tylko z wydawnictwami naukowymi, to właśnie one najwięcej zyskują na tej współpracy.
Pete Shemilt, szef sprzedaży Cambridge University Press: - Jesteśmy pewni, że Book Search zwiększy sprzedaż wydawnictw naukowych. To jak samochód, któremu można zajrzeć pod maskę, zanim podejmie się decyzję o kupieniu. Siła marketingowa książek naukowych zawsze była problemem. Cambridge University Press już pięć lat temu udostępniło Google większość swoich niszowych publikacji - i odnotowało 20-procentowy wzrost ich sprzedaży.
Do programu Book Search przystąpiło już ponad 20 tysięcy wydawców. Starych książek, nieobjętych prawami autorskimi, jest w serwisie ponad pół miliona. Można je czytać nie tylko na ekranie komputera, ale też ściągnąć do elektronicznego urządzenia do czytania jak Kindle albo Sony Reader. Ale czytelnicy - jak mówi Philippe Colombet - zazwyczaj wolą w internecie tylko znaleźć książkę, czytają ją na papierze. - Myślimy o Google Book Search jako o mapie, a nie miejscu docelowym - tłumaczy Colombet. Dlatego na stronie Book Search pojawiają się linki do wydawnictw, sklepów internetowych, bibliotek czy stron autorów, na których można konkretną książkę kupić. Pod zdjęciami stron polskich książek znajdą się linki do księgarni Amazon, Empik, Merlin.
Jesienią ubiegłego roku kontrowersje wywołało skanowanie przez Google książek z bibliotek, których nakład się wyczerpał, ale prawa autorskie nie wygasły. Amerykańscy wydawcy tych publikacji i stowarzyszenia autorów walczą o swoje prawa w sądach. Internetowy gigant, w obawie przed karami finansowymi, przeznaczył 125 milionów dolarów na stworzenie systemu komputerowego umożliwiającego ściąganie opłat, dzięki któremu właściciele praw autorskich otrzymują pieniądze z Book Search. Wydawnictwa i autorzy dostaną 63 proc. kwoty, jaką uiszczają czytelnicy, jeśli chcą przeczytać w całości zdigitalizowaną wersję książki - polscy użytkownicy płacą około 10 zł.
Żeby zatrzeć złe wrażenie wywołane procesami, Google wykupuje ostatnio reklamy w magazynach, gazetach, literackich dodatkach do dzienników w ponad trzydziestu krajach. Informują o tym, jak działa Book Search i zapewniają o szanowaniu praw autorskich.
Projekt ma zmienić wizerunek wyszukiwarki, kojarzonej dotąd z piractwem i powierzchownymi, mało wiarygodnymi informacjami. Dyskusyjna wydaje się teza szefów Google, że popularyzuje on czytelnictwo, bo może również zachęcać do czytania tylko we fragmentach. Pewne jest natomiast, że digitalizacja książek radykalnie zwiększa dostępność bibliotek. Z każdego miejsca na świecie przez Google Search można zajrzeć do archiwów Cambridge albo Harvardu.