przez ewa.p » 12 czerwca 2016, o 22:53
wiecie,aja jestem w tym temacie zielona kompletnie.ogólnie meczów unikam jak diabeł swięconej wody...dzisiaj przypadkiem siedziałam z książką w kuchni(tam mamy tv) jak chłop włączył mecz i samo mnie jakoś znienacka wciągnęło...Kurczę,nawet głośno biłam brawo i krzyczałam z entuzjazmem,gdy nasi strzelili gola...I nawet w moich amatorskich oczach Kapustka to był nr jeden tego meczu,wszędzie go było pełno,co chwile miała jakąś akcję...Jestem pełna podziwu,bo to przecież zupełny świeżak...
________________***________________
Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.