Dorotko, przez to Twoje gadanie o kalafiorze wczoraj zaliczyłam pierwszego młodego ale tylko ugotowanego i osolonego lekko, do tego jajko sadzone... Dziś mam powtórkę wczorajszego obiadu więc już zacieram rączki
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
Trzeba korzystać z bogactwa wiosennych owoców i warzyw, póki są dostępne. Właśnie kupiłam sobie ogromnego arbuza i już połowy nie ma. Muszę też kupić truskawki i zrobić sobie makaron, z truskawki, białym serem i śmietaną. I knedle serowe z truskawkami też.
Ja dostaję bułkę tartą na masełku w ogromnych ilościach (większych niż ilość warzyw pod spodem), bo mój F. ma nadzieję, że jak będzie tak dużo, to zostawię coś dla niego. Bułka tarta to jedyne danie, o które się bijemy. (A jak mówię "się bijemy", to na myśli mam, że się bijemy.)
wiedzmaSol napisał(a): same kalorie, pyszne, ale i tak mam za dużą du.pę.
A ja myślałam, że u mnie to od czekolady, ale chyba rzeczywiście czekolada jest niewinna, a bułka to zło.
wiedzmaSol napisał(a):Janko to nie da się zrobić tyle byście się nie bili?
Nie da, bo przy nakładaniu z pólmiska zawsze bardzo pilnuję, żeby jak najmniej dla niego zostało. A on na to patrzy i łzy rozpaczy prawie mu ciekną po twarzy. Ile by nie było bułki, zawsze będę chciała zabrać prawie całą. Ten cwaniak ostatnio poszedł po rozum do głowy i nie zostawił bułki na wierzchu fasolki, tylko ją porządnie wymieszał. No ale z kalafiorem się mu to nie uda.