Teraz jest 22 listopada 2024, o 01:16

Czym jest romans?

...o wszystkim: co nas irytuje, a co zachęca do lektury, co czytamy teraz, a co mamy w planach

2024: WŁAŚNIE CZYTAM...

Ulubieńcy roku!Ulubieńcy miesiąca!
Bonus: Nasze Liczniki Lektur w Kanonie Romansoholicznym!


Ostrzegamy! Kiepskie książki!Koszmar. Ale można przeczytaćWarto przeczytać?
Regulamin działu
Rozmowy o naszych aktualnych lekturach i książkowych inspiracjach.
Szerzej o gatunkach: dział ROMANS+ oraz dział 18+
Konkretniej o naszych listach czytelniczych: dział STATYSTYKI
Lektury wg pór roku i świąt: dział SEZON NA KSIĄŻKĘ
Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 8 października 2007, o 21:38

żaliłaś Obrazek hipokryzja intelektualna w narodzie trwa :lol:

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 8 października 2007, o 21:45

intelektualisty wszawe Obrazek hipokrytyki :twisted:

 
Posty: 1066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez dobi » 9 października 2007, o 00:07

czyli norma niestety Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1672
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Hebe » 9 października 2007, o 00:57

no cóż posiadam wykształcenie wyższe hmm no może ciut więcej, i nie uważam, że to nie pozwala mi czytać romansów. Kiedy wracam z pracy i mam dość literatury fachowej to sorry Winnetou, nie zamierzam sięgać po książkę psychologiczną czy jakąś inną, aby sie zdołować (chyba i tak mam wystarczającego doła po tym co wyczytam w artykułach z mojej dziedziny). I już przestało mnie obchodzić, że ktoś z tyłu patrzy mi na ręce jakie książki wypożyczam (ze względu na łatwiejszy dostęp i niezłe zbiory romanse przeważnie wypożyczam w bibliotece akademickiej, to ktoś mógłby uznać to za obciach). jestem tylko człowiek niezależnie od tego co pojawi się przed moim nazwiskiem i to moja sprawa co czytam, nawet jeśli ktoś nazywa to literaturą odmóżdżającą :twisted:

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 9 października 2007, o 01:04

no jak to jest, że uczelniane biblioteki mają najlepsze zbiory :twisted:

 
Posty: 1066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez dobi » 9 października 2007, o 01:14

też o tym pomyślałam...

w bibliotekach akademickich z założenia nie powinno być "takich" książek

życie nas jednak zadziwia Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1672
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Hebe » 9 października 2007, o 01:17

chyba biblioteki osiedlowe nie posiadają nawet w połowie takiego zbioru romansów jakie posiadają biblioteki uniwersyteckie

Avatar użytkownika
 
Posty: 483
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez raen » 9 października 2007, o 01:17

wolnosc wyboru i roznorodnosc to to co kocham w tych czasach i mimo ze historyki lubie czytac to wole czasy mi wspolczesne jasne ze nie warto ogladac sie na innych ani kamuflowac... zazdroscic bibliotek... sama zapisuje sie do kazdej biblioteki do ktorej uda mi sie wscibic... tylko puzniej te obchody... wiwat era internetu

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 9 października 2007, o 01:22

ja swoją przygodę z romansami zaczęłam w uniwersyteckiej bibliotece Obrazek

w domu to zawsze była literatura nie tyle ze złą opinią co po prostu nieobecna.

no, nie ma jak szkolnictwo wyższe Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 9 października 2007, o 13:38

a ja w bibliotece gminnej- bo pani biblioterka od pierwszej chwili gdy zaczęli wydawac harlequiny i da capo zrozumiała powagę chwili i zaczęła kupowac wszystko ooo jakich ja się tam fajnych ksiązek naczytałam we wczesnych latach 90-tych :lol: bo potem zaczęło juz forsy brakować bibliotekom i musiała ograniczyć skup :lol:

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 11 października 2007, o 01:01

brawa dla tej pani za świetne rozeznanie rynkowe w czasach tworzenia się rynku :wink:

podobno kiedyś biblioteki były ostoją romansową. teraz wszystkie pozycje "spod lady" a na wierzchu proza eksperymentalna...

 

Post przez Gość » 11 października 2007, o 10:43

nawt nie wiedziałam że bibioteki unwersyteckie mają romanse

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 11 października 2007, o 12:45

Pewnie, że mają, przecież tam pracują kobiety, a kobiety zaczytują się w romansach. :wink:

 
Posty: 759
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Zagłębie Dąbrowskie

Post przez Andromedka » 11 października 2007, o 14:31

A mnie kolezanka podrzucila na studiach "Oszustkę" deveraux. Poprostu zgięło mnie w pół!!Tak mi sie spodobalo a jak jeszcze odkrylam ze jest miliony ksiażek pisanych w podobnym stylu to stweirdzilam z ejetsme w niebie!!!!

Nie wiem czy obraza społeczeństwa na kobiety czytające romanse zalezy od wykształcenia....ale chyba rzeczywiscie kobiety z wyzszym wykształceniem, a ktore zaznaczam otwarcie czytają romanse sa traktowane tragicznie, jakby nie mialy prawa do tego...Wychodzi na to że żeby móc :legalnie" i nie dziwiąc nikogo czytac romase powinnam swoją edukację skończyc w gimnazjum ba najlepiej w podstawówce!

Avatar użytkownika
 
Posty: 1569
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Nettetal

Post przez Kamila W. » 11 października 2007, o 14:51

Tutaj wyksztalcenie nie ma nic do tego, czy to gimnazjalistki czy w szkole sredniej czy na studiach ludzie obchodza sie jednakowo mowia ze to badziewie ale powiedzmy sobie szczerze przy dzisiejszysz czasach przy dewioacjach, wojnach, klopotach gdzie mamy sie odprezyc? Jak wszystko jest grzechem wedlug pewnych tam norm. Dlatego kobiety zawsze kryly sie z zaciszach swych domow i tam poddawaly sie przyjemnoscia czytania upragnionej lektory Obrazek

 
Posty: 759
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Zagłębie Dąbrowskie

Post przez Andromedka » 11 października 2007, o 15:16

Masz rację, tylko nie rozumiem dlaczego powiesci ktore opisują tak wspaniałe uczucie jak miłość sa tak napietnowane? Miłosc daje siłę i nadzieje to cos pięknego a społeczeństwo boi się o tym głosno mówic!!!

Paranoja!

Na szczęście kobiety sa madtymi istotami i potrafia odnalexć te chwile cudownosci i relaksu i nie siada im psychika z tego powodu:)

 

Post przez Gość » 11 października 2007, o 16:47

Czytane romansów traktowane jest inaczej niż gdybyście powiedziały że czytacie coś z psychologii

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 11 października 2007, o 17:16

jakie poznałyście dzięki życzliwym ludziom argumenty na to, że czytanie romansów jest złe?

znaczy: dlaczego nie powinno się ich czytać?

Avatar użytkownika
 
Posty: 1569
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Nettetal

Post przez Kamila W. » 11 października 2007, o 18:00

Jedyne co osobiscie slyszalam na temat romansow to to ze sa nie wartosciowe, nie sa pouczajace nie wnosza niczego nowego, nie ucza, sa zberezne, sens jeden i ten sam, od poczatku do konca wiadomo o co chodzi. Tego typu rzeczy slyszalam. Ale jak wiadomo to sa rzeczy ktore sie nie licza i w wiekszosci sa nie prawdziwe. Uwazam ze jesli jest dobra autorka to dobrze napisana ksiazka jest warta do przeczytania zarowno przez kobieta jak i przez mezczyzne. Jeli moj maz przeczytal Iny Lorenz gdzie to jest tez "twardy" romans to wszystko jest mozliwe :twisted:

Avatar użytkownika
 
Posty: 539
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Paulus » 11 października 2007, o 18:35

Ja uslyszalam, ze romnsy sa durne, bezwartosciowe, ze nie powinno sie ich czytac, bo sa tylko fikcja literacka, ktora maci w glowach kobietom przez co staja sie bardziej wymagajace wobec mezczyzn, bo zaczynaja marzyc o ksieciu na bialym rumaku (a w XXIw. w bialym audi lub BMW).

Avatar użytkownika
 
Posty: 2254
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: From Dragonworld
Ulubiona autorka/autor: Linda Howard (niezmiennie)

Post przez Smoczyca » 11 października 2007, o 23:46

A do tego, że są to sentymentalne bzdury i urojone fantazje.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 12 października 2007, o 00:14

o takim co czasem chałupe posprząta, strawę upichci a potem statki pozmywa. rycerz eee :twisted:

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 12 października 2007, o 00:26

wychodzi na to, że kiedyś kobieta nie powinna była przeżywać orgazmu, a dziś nie powinna czytać romansów - w jednym i drugim wypadku świat się boi, że się rozpuszczą kobiety jak dziadowskie bicze i za duże wymagania zaczną stawiać. i co ci biedni mężczyźni zrobią? ojej.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 12 października 2007, o 00:29

o orgazmie zapomniałam dodac porwana prozą życia :lol:

Avatar użytkownika
 
Posty: 1672
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Hebe » 12 października 2007, o 00:30

Pinks jak mogłaś coś tak ważnego przeoczyć No wiesz!!!!! :twisted:

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Czytamy i rozmawiamy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość