Teraz jest 11 października 2024, o 00:38

Irytuje nas...

...o wszystkim: co nas irytuje, a co zachęca do lektury, co czytamy teraz, a co mamy w planach

2024: WŁAŚNIE CZYTAM...

Ulubieńcy roku!Ulubieńcy miesiąca!
Bonus: Nasze Liczniki Lektur w Kanonie Romansoholicznym!


Ostrzegamy! Kiepskie książki!Koszmar. Ale można przeczytaćWarto przeczytać?
Regulamin działu
Rozmowy o naszych aktualnych lekturach i książkowych inspiracjach.
Szerzej o gatunkach: dział ROMANS+ oraz dział 18+
Konkretniej o naszych listach czytelniczych: dział STATYSTYKI
Lektury wg pór roku i świąt: dział SEZON NA KSIĄŻKĘ
Avatar użytkownika
 
Posty: 21038
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 19 grudnia 2008, o 04:35

W romansach irytuje mnie najbardziej:

jednoczesny orgazm bohaterów i to co ciekawe, już przy ich pierwszym wspólnym razie Obrazek

Facet casanova zazdrosny o bohaterkę. Nie lubię, kiedy w jego mniemaniu ona powinna być czysta jak łza, podczas gdy facet używa ile wlezie.

motywy książąt, prezydentów itp. zwłaszcza wymyślonych państw (tylko raz przeczytałam do końca opowiadanie z głównym bohaterem - prezydentem i to tylko dlatego, że było autorstwa Jane, a jak wiadomo, Jane pisze świetnie).

Zbyt pięknych i idealnych bohaterów - ile może być tych skończonych piękności?? Ludzie mają też wady. Nie mówię, że bohaterowie muszą mieć zeza i krzywy zgryz, ale jakiś umiar jednak musi być Obrazek

Irytują mnie wszystkie głupawe określenia męskiego członka, od "pala miłości" począwszy Obrazek

Jeszcze durniejsze zdorbnienia i "czułe" określenia, którymi zarzucają się kochankowie. W jednej z książek bohater nazwał bohaterkę "kotką buraską". Istnieje chyba jakaś granica, po której książka staje się parodią romansu...

Irytuje mnie też, kiedy bohaterka ma zbyt silną osobowość, a facet jest pantoflarzem.



Ale i tak lubię czytać romanse...

Avatar użytkownika
 
Posty: 28617
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 19 grudnia 2008, o 05:03

a można prosić o przykład? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21038
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 19 grudnia 2008, o 05:55

"Zorza polarna" Nory Roberts, właśnie to czytam. Ona jest dość niezależna, robi co chce, i jak na razie nie liczy się z nikim, a on leci za nią jak piesek. Nie wiem, w sumie jeszcze nie skończyłam, ale jak na razie facet taki jakiś bezwolny jest i na wszystko się zgadza... Mam nadzieję, że mu się odmieni zanim książka się skończy.

Avatar użytkownika
 
Posty: 228
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Pomerania:)

Post przez polasambor » 30 grudnia 2008, o 02:46

Zgadzam się Obrazek a ten "pal miłości" Obrazek boskie!



Pare razy czytałam o prezydentach, książętach wymyślonych państw.

Nie raz nazwy są takie, że można sobie język połamać ale przeczytać pare razy nazwę żeby zrozumieć :roll:

 
Posty: 103
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez mirkas1 » 3 marca 2009, o 02:33

Irytuje mnie ... najbardziej pod słońcem, w romansach historycznych, postacie rozpustnika i dziewicy. Nie wierzę, żeby panienka na wydaniu nie słyszała nigdy o chorobach przenoszonych wiadomą drogą i choć raz nie przemknęło jej przez głowę, co też może dostać od ukochanego Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 3 marca 2009, o 02:38

a że on cudem jakimś niezarażony to przejdzie? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 3 marca 2009, o 03:00

Romanse nie są po to, żeby czytać o chorobach wenerycznych i mi osobiście do głowy to wcześniej nie przyszło Obrazek Pewnie następny objaw mojej prostoty Obrazek

 
Posty: 103
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez mirkas1 » 3 marca 2009, o 03:09

A mnie się tak czasami coś przyczepi, a potem ani rusz pozbyć się tego nie mogę, i nie mam tu na myśli żadnego choróbska, tylko myśli uporczywe

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 3 marca 2009, o 03:11

No domyślam się Obrazek Ja nie mogę jak widzę jakieś całkowicie niegramatyczne stwierdzenie, ewidentnie przetłumaczone z angielskiego bez żadnej myśli, jak to będzie brzmiało po polsku i jak powinno brzmieć. I potem chodzi za mną Obrazek

 
Posty: 103
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez mirkas1 » 3 marca 2009, o 03:15

Zawsze aktualne : gdyby głupota miała skrzydła, to paru tłuamczy fruwałoby jak gołebice.

A może frówało ? Chyba pora na mnie, słodkich snów, a może snuw, albo snuf

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 3 marca 2009, o 03:20

prawie jak moja siostra - po 1,5 roku logopedii zaczyna pisać fonetycznie Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28617
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 3 marca 2009, o 03:32

bo tu chyba funkcjonuje "przespać sie z dziewicą dla wyleczenia choróbsk różnorakich" Obrazek

też, hm, mnie to lekko irytuje (w ramach podejścia "romans to fantastyka" Obrazek



wolę wersje "wszelie plotki o aż takim przerobie są mocno przesadzone" jesli w ogóle, chociaz są wyjątki (Reggie Obrazek ale tu eliminujemy klasyczny schemat "+dziewica" też Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 3 marca 2009, o 03:38

no nawet mój realizm mógłby tego nie zdzierżyć Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28617
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 3 marca 2009, o 03:46

zdzierżyć czego konkretnie?

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 3 marca 2009, o 03:47

tego afrykańskiego trybu leczenia, przecież, że nie Reggiego Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28617
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 3 marca 2009, o 03:49

rany, nie strasz człowieka po północy Obrazek

 
Posty: 103
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez mirkas1 » 4 marca 2009, o 10:46

W romansach współczesnych irytuje mnie zbyt duża dawka realizmu. Przykładowo, jej zależy, one chce się tylko miło odprężyć, żadnych oznak emocji, a potem na ostatniej stronie, nie wiadomo skąd, on jej mówi, że na wieki. Że niby każdy facet może być takim Panem Darcy, tylko trzeba go troszkę głębiej poszukać ? Nie kupuję tego Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 4 marca 2009, o 13:40

Obrazek oj rozwiń rozwiń, jeszcze Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28617
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 4 marca 2009, o 21:08

i podaj przykłady Obrazek

 
Posty: 103
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez mirkas1 » 5 marca 2009, o 01:50

No aż tak to nie mam, żeby tytuły pamiętać, ale autorki to i owszem, analfabetycznie : Robyn Donald, Catherine George, Cindy Gerard, Penny Jordan, Ann Major. Po przeczytaniu kilku pozycji tego autorstwa dużym kołem omijam kolejne odsłony wyromantycznego związku w wykonaniu tych pań.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28617
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 5 marca 2009, o 01:54

och, inny wszechświat czyli Harlequin Światowe Życie? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 5 marca 2009, o 02:13

a ktoś wspominał o Julii James? Obrazek

 
Posty: 103
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez mirkas1 » 5 marca 2009, o 02:48

Nie macie wrażenia, że gdyby pominąć ostatnią stronę w takich pozycjach, to można by je zakwalifikować do zupełnie innego gatunku, np. listy czytelniczek do Bravo Girl ?

Przynajmniej już wiem, skąd czerpie się natchnienie. Najlepszym pisarzem jest samo życie, trzeba tylko dopisać ostatnią stronę i proszę, mozna złożyć gotowe dzieło u wydawcy:)

Avatar użytkownika
 
Posty: 28617
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 5 marca 2009, o 03:29

hm, daaawno nie czytałam listów w bravo girl, ale jeśli nic się nie zmieniło... Obrazek



ja fenomenu tego, co dziś jest wydawane przede wszystkim pod nazwą HŚŻ nie potrafię do końca zrozumieć... ale śledzę z uporem maniaczki przemiany ostatnich 20stu lat :lol:



chcesz powiedzieć, że historie HŚŻ są realistyczne minus zakończenie?

 
Posty: 103
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez mirkas1 » 5 marca 2009, o 10:35

Cóż, raczej się zdarzają. Może nie aż taki poziom kasy, nie w Polsce ( np. wycieczka do Grecji to zawsze wycieczka do Grecji, cóż, że z 30 innymi osobami, 36 godzin w autokarze bez noclegu ), zresztą chyba każdy coś takiego widział i wcale się nie dziwił. Zaskakujące byłoby raczej, gdyby okazało się, że pan nie ma żony a w trakcie wypadu do szaleństwa zakochał się w naiwnym dziewczątku Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Czytamy i rozmawiamy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości