Alias, bo to jest tak: jak książka jest napisana słabo, to ja jej nie doczytuję i nie piszę recenzji, najwyżej nadmienię, że żenada albo dno. Jeśli natomiast jest napisana dobrze, ale jest w niej coś irytującego niedorzecznością/bohaterem dupkiem/bohaterką głupią itd. itp., to piszę recenzję. Bo sam fakt, że mimo irytacji doczytałam książkę, świadczy o tym, że coś w niej jest. Przyznam, że zaskakują mnie wysokie noty tej pozycji, którą per saldo uważam za słabą. Ale jednak ją doczytałam i postanowiłam podzielić się wrażeniami (miałam tak z kilkoma innymi książkami, jak choćby tu: viewtopic.php?p=864968#p864968, viewtopic.php?p=865006#p865006). Ergo, nie jest to pozycja, którą bym jednoznacznie odradzała, bo fakt, że Kawa lubi, jest również wystarczającym powodem, żeby czytelniczki wyrobiły sobie zdanie same.
Aha, pewną rekomendacją z mojej strony może być to, że na pewno nie pociągnę cyklu.