Dobra, miałam napisać jedno zdanie odnośnie nowej (u nas) książki pani MacLean -
"Uwodziciel bez szans" Jedno zdanie, bo nie bardzo wiem co mam napisać
Czytało mi się tę książkę całkiem dobrze i szybko. Było sporo humoru. Głównie za sprawą bohaterki, jej sióstr lubujących się w skandalach oraz okoliczności prowadzących do zdobycia tytułu i osiągnięcia bogactwa przez jej ojca.
Główna bohaterka - Sophie przypadła mi do gustu od samego początku. Kiedy nakryła w oranżerii swojego szwagra (księcia!!!) na zabawianiu się z jakąś latawicą (a on nie wykazał żadnej skruchy, mimo że zjawiła się tam również jego ciężarna żona) coś w niej pękło. Nawtykała mu, a później wepchnęła do sadzawki z rybkami
Dało to początek całej lawinie wydarzeń. Cała socjeta odwróciła się od Sophie stając po stronie księcia. Dziewczyna, wiedząc że nie ma już nic do stracenia, wyraziła także swoje zdanie na temat arystokracji. Bohaterka nie znosiła arystokracji i panującego wśród niej fałszu, negowaniu jakichkolwiek odstępstw od powszechnie przyjętej normy przy jednoczesnym przymykaniu oczu na haniebne postępki tych wyżej postawionych. Tęskniła za miasteczkiem, w którym mieszkała przez 10 lat (?), zanim ojciec dorobił się tytułu i przeprowadził wraz z rodziną do Londynu. Wierzyła, że jej życie tam byłoby lepsze i miała w pamięci chłopca, z którym się wtedy przyjaźniła i który miał ją poślubić, gdy dorosną. Według mnie to akurat było zupełnie bezmyślne i naiwne. Bohaterka później postawiła wszystko na jedną kartę, a w ogóle nie przemyślała sprawy.
Okoliczności pierwszego spotkania głównych bohaterów były dość komiczne. Dziewczyna wzięła na zakładnika but mężczyzny, a w zamian za jego zwrócenie poprosiła o odwiezienie jej do domu. Sporo mu jeszcze krwi napsuła w późniejszym czasie
Sam King dla mnie był nieco mało wyrazisty. Może to wyłącznie moje odczucie, ale jakby czegoś mu zabrakło. Miałam także wrażenie, że nieco pewne rzeczy wyolbrzymiał i demonizował. Jego wieloletni konflikt z ojcem uległ wyjaśnieniu dość szybko. Wystarczyło odrzucić dumę i wyjawić kilka ukrytych faktów. Nie rozumiem czemu ta sytuacja ciągnęła się przez 15 lat.
Im bliżej końca tym mniej mi się podobało, ale ja tak mam z większością książek. Akcja nieco zdechła, taka trochę mamałyga się tam zrobiła. Zabrakło mi większego powera
Reasumując, książka na pewno jest warta przeczytania. Nie określiłabym jej jednak jako czegoś wybitnie cudownego. Do połowy, może troszkę ponad, miałam wrażenie, jakbym czytała dobrą komedię
Dialogi między bohaterami bawiły, spodobał mi się również szkocki książę, ale niestety pojawiał się dość rzadko
Później książka straciła werwę i zaczęło się takie łażenie i smęcenie. Jednak wydarzenia toczące się na kilkunastu ostatnich stronach były dość burzliwe
Chciałam jeszcze dodać, że miałam podczas czytania dziwne wrażenie, jakby historia opisana była 'po łebkach'. Zabrakło mi nieco refleksji i szczegółów dotyczących pewnych spraw.
[Miałam jednak więcej niż jedno zdanie do powiedzenia
]